Niemiecka gospodarka pogrąży się w szarej strefie? Zaskakujące prognozy

Jak wynika z wyliczeń - wartość "podziemnej" gospodarki w Niemczech przekroczy 480 miliardów euro w ciągu roku. To zły prognostyk dla największej europejskiej ekonomii, potwierdzający coraz gorszy stan gospodarczy państwa naszych zachodnich sąsiadów.

Eksperci szacują, że do 2024 r. "szara strefa" w Niemczech wzrośnie o 8,4 proc., zbliżając się do 481 mld euro. Tak wynika z najnowszych badań przeprowadzonych przez Instytut Stosowanych Nauk Ekonomicznych (IAW) w Tybindze w Niemczech we współpracy z Uniwersytetem w Linzu w Austrii. Eksperci, którzy monitorują wartość szarej strefy od 2002 r., szacują, że w tym roku jej obroty wzrosną o 38 mld euro. Po raz pierwszy po 2021 r. ponownie odnotowano trend wzrostowy.

"Oczywiście nie może być dokładnych liczb, nikt nie może dokładnie oszacować wartości niezgłoszonej pracy"

- powiedział Friedrich Schneider, profesor na Uniwersytecie w Linzu, Niemieckiej Agencji Prasowej (dpa). Eksperci starają się jednak przybliżyć ogólny rozmiar szarej strefy, wykorzystując szereg zmiennych, takich jak zarejestrowane przypadki uchylania się od płacenia podatków i przestępstw finansowych, popyt na gotówkę, dane dotyczące wydatków konsumenckich, a nawet zużycie energii elektrycznej.

W 2024 r. szykują się dwa ważne wydarzenia o diametralnie przeciwnych skutkach. Z jednej strony oczekuje się, że wzrost świadczeń dla osób słabszych ekonomicznie, powiększający liczbę gospodarstw domowych uprawnionych do "socjalu", oznaczać będzie dotkliwy cios dla szarej strefy. Z drugiej strony eksperci obawiają się, że powrót wysokiej stawki VAT w wysokości 19 proc. dla usług cateringowych od 1 stycznia stanowić będzie zachętę do większego uchylania się od opodatkowania i poszerzy szarą strefę w tym rozwijającym się sektorze.

Badanie próbuje uchwycić wszystkie niezadeklarowane dochody, od prostytucji i handlu ludźmi oraz innych zorganizowanych działań przestępczych po pozornie niewinne kieszonkowe dla młodego mężczyzny, który pomaga w pracach domowych lub kosi trawnik w ogrodzie. Według wcześniejszych badań przeprowadzonych w Niemczech, sektor budowlany jest szczególnie podatny na szarą strefę; w następnej kolejności są handel hurtowy i detaliczny oraz gastronomia. Wydaje się jednak, że "szara strefa" jest również szeroko rozpowszechniona w innych obszarach.

Przykład: Według danych z "Panelu Społeczno-Ekonomicznego" (SOEP) - banku danych na temat zachowań konsumpcyjnych gospodarstw domowych, który działa od 1984 r. - ponad 4,3 miliona gospodarstw domowych w Niemczech zatrudnia obecnie, nawet okazjonalnie, pomoc domową lub inne osoby wykonujące pokrewne czynności. Jednak tylko 45 800 osób jest oficjalnie zarejestrowanych jako pracownicy domowi w pełnym wymiarze godzin, podczas gdy kolejne 287 000 osób jest również zarejestrowanych, ale tylko jako pracownicy okazjonalni z miesięczną stawką ryczałtową (mini jobs). Oznacza to, że dziewięciu na dziesięciu pracowników domowych pozostaje "niewidocznymi" w oficjalnych statystykach.

Co prawda jeśli przedstawimy szarą strefę jako procent PKB, Niemcy znajdują się poniżej średniej najbogatszych uprzemysłowionych krajów Zachodu. Według badania przygotowanego przez niemiecką IAW i Uniwersytet w Linzu, odsetek "szarej strefy" w Niemczech nie przekracza 11,3%. Najniższe wskaźniki w skali międzynarodowej odnotowano w USA (5,6%) i Szwajcarii (7,1%). Grecja (21,9%) i Włochy (21,6%) są uznawane za "czempionów" szarej strefy, a wskaźniki są również niezwykle wysokie w Belgii (17,4%), Hiszpanii (17,2%) i Portugalii (17,2%). Nie da się jednak ukryć, że jeszcze kilka lat temu prognozowanie takiego wzrostu szarej strefy w Niemczech byłoby nie do pomyślenia. Ale gdy przyjrzymy się produkcji przemysłowej, która w listopadzie odnotowała spadek o 4,8% w porównaniu z tym samym miesiącem poprzedniego roku, czy na utrzymujące się wysokie ceny energii, które spowodowały, iż energochłonne gałęzie przemysłu zmniejszyły swoją produkcję o ponad 17% od początku 2022 roku - zrozumiemy, że szara strefa to tylko jeden z elementów powolnej erozji niemieckiej gospodarki. Dochodzą do tego coraz liczniejsze wnioski o ogłoszenie upadłości - w 2023 r. ich liczba wzrosła o 23,5% do 18100 przypadków. Co więcej - przewiduje się, że w 2024 r. liczba upadłości będzie nadal znacząco rosnąć.

Według Instytutu Rolanda Bergera - w ogólnej ocenie wskaźniki niemieckiej gospodarki dają niewiele powodów do optymizmu. Po pełnym wyzwań roku 2023 nic nie wskazuje na zmianę sytuacji. Oczekuje się, że spadek inflacji doprowadzi do umiarkowanego ożywienia zarówno konsumpcji prywatnej, jak i płac realnych, ale firmy prawdopodobnie nadal będą ostrożnie podejmować decyzje inwestycyjne ze względu na utrzymujące się wysokie stopy procentowe, słabe perspektywy biznesowe i niepewność geopolityczną. Ta sama ostrożność dotyczy sektora eksportowego, który w obliczu ochłodzenia globalnej gospodarki i zwiększenia kosztów produkcji nie jest w stanie służyć już dalej jako siła napędowa.

Skomentuj artykuł: