Prezydent Centrum Adama Smitha: uwolnić przedsiębiorczość i produkcję energii

Bez uwolnienia przedsiębiorczości i energii społecznej i bez uwolnienia tej energii fizycznej nie będzie żadnej zmiany, nie będzie żadnego przełomu – przekonuje w rozmowie z FilaryBiznesu.pl prezydent Centrum Adama Smitha Andrzej Sadowski, komentując wystąpienie Donalda Tuska na Giełdzie Papierów Wartościowych.

Konferencja Tuska: zero konkretów

W poniedziałek w siedzibie GPW w Warszawie odbyła się konferencja prasowa pod hasłem „Polska. Rok przełomu”, podczas której premier Donald Tusk w towarzystwie ministra finansów Andrzeja Domańskiego przedstawił plan gospodarczy na najbliższe lata.

Szef rządu zapowiedział zwiększenie nakładów na inwestycje do kwoty 650-700 mld zł, podkreślając, że „jest to kwota rekordowa”, której „nie było jeszcze w historii polskiej gospodarki”. Zapowiedział też „wzmocnienie polskich portów” oraz „potrojenie do 2030 roku przeładunków”, a także zadeklarował inwestycje Google'a, Amazona, IBM i Microsoftu, na temat których trwają rozmowy.

Tusk zadeklarował również inwestycje w kolei (180 mld zł) i w infrastrukturę drogową, a także przygotowanie przez rząd strategii inwestycyjnej, która „musi rozwiązywać problemy związane z energią”. - Energii musimy mieć w Polsce więcej i ta energia musi być tańsza – powiedział premier.

Podczas konferencji zaproponował też obecnemu na niej szefowi InPostu Rafałowi Brzosce powołanie zespołu, który w szybkim tempie przygotuje propozycje deregulujące polską gospodarkę.

Inwestycje: konieczna zmiana przepisów

Odnosząc się do zapowiedzi dotyczących zwiększenia nakładów na inwestycje do kwoty co najmniej 650 mld zł, prezydent Centrum im. Adama Smitha Andrzej Sadowski w rozmowie z FilaryBiznesu.pl podkreślił, że „aby w Polsce realizować inwestycje w sposób skuteczny, przewidywalny i bez zbędnych kosztów należałoby całkowicie zmienić przepisy”

- Stąd nie ma znaczenia, jakie są to kwoty, bo pamiętajmy, że na kontach polskich przedsiębiorców od lat znajdują się setki miliardów złotych, które nie są inwestowane, tylko dlatego, że w Polsce przepisy są tak nieprzewidywalne, jeżeli chodzi o czas realizacji inwestycji 

– wyjaśnił.

- Przykładem jest chociażby decyzja Ryszarda Florka z firmy FAKRO, który po kilku latach starań o rozbudowę istniejącej fabryki zrezygnował ze względu na długotrwałość tego procesu. I w ciągu kilku miesięcy otwiera fabrykę w USA - dodał ekonomista.

Przypomniał w tym kontekście jedną z wizyt prezydenta Andrzeja Dudy w USA, podczas której namawiał on amerykańskich biznesmenów do inwestowania w Polsce. – Wówczas przedstawicielka jednej z tych amerykańskich firm powiedziała, że nie zrobią tego z prostego powodu, bo w arkuszu kalkulacyjnym nie mieści się wycena ryzyka inwestycji w Polsce, która przy obecnie obowiązujących przepisach nie jest do skalkulowania – tłumaczył.

- Pieniędzy polscy przedsiębiorcy mają wystarczająco dużo, aby inwestycje uruchomić, natomiast do tej pory żaden z rządów, ani obecny, ani poprzedni, nie dokonały zmian w prawie, aby te inwestycje były możliwe w przewidywalnym czasie

- ocenił Andrzej Sadowski.

Deregulacja w jeden dzień

Komentując zapowiedzianą przez premiera ad hoc „deregulację”, której twarzą miałby być szef InPostu Rafał Brzoska, prezydent Centrum im. Adama Smitha przyznał, że „obecny rząd jest rządem kontynuacji”. - I jak do tej pory nie zamierza zrealizować jednego ze 100 konkretów, którym była likwidacja Polskiego Ładu i jego negatywnych skutków - dodał.

Zwrócił uwagę, że rząd ma „wystarczającą liczbę ministrów, którzy mogliby się zająć deregulacją, o ile byłaby taka decyzja polityczna”. 

- I ministrowie ci mają umocowanie w strukturze państwa, mają wielotysięczny aparat urzędniczy, mają środki na przeprowadzenie tej deregulacji – zaznaczył.

- Ale deregulacja jest do przeprowadzenia jednego dnia, bo fiasko komisji Przyjazne Państwo posła Palikota [nadzwyczajnej komisji sejmowej powołanej w trakcie VI kadencji-red.], a wcześniej fiasko komisji wicepremiera Balcerowicza ds. odbiurokratyzowania gospodarki polegało na zajmowaniu się pojedynczymi przepisami. Natomiast ustawa Wilczka [z grudnia 1988 r. o działalności gospodarczej przygotowana przez ówczesnego ministra przemysłu Mieczysława Wilczka-red.] była od początku do końca nowym prawem, a wszystko to, co nie zgadzało się z tą ustawą, co było sprzeczne z jej zasadami znalazło się w ostatnim artykule tej ustawy, jako przepisy, które tracą moc

- przypomniał, podkreślając, że w jego ocenie „deregulacja będzie uczciwa i skuteczna tylko w momencie, kiedy pojawi się akt prawny, który może być kopią ustawy Wilczka”.

-  I to proponuje Centrum Adama Smitha od dekad – dodał.

Przyznał, że z uwagi na członkostwo Polski w Unii Europejskiej, „tę ustawę trzeba by było paradoksalnie jeszcze bardziej zliberalizować, a nie ograniczyć”. Pytany czy to możliwe, stwierdził, że „tak”. 

- Na dwudziestą rocznicę wprowadzenia tej ustawy zaprosiliśmy przedstawiciela Komisji Europejskiej. I urzędnik wysokiej rangi powiedział, że Polska może przywrócić ustawę Wilczka, pod warunkiem jeszcze większej jej liberalizacji. Bo nawet w ramach UE, Polska pod względem poziomu wolności gospodarczej wśród państw UE znajduje się na szarym końcu -wyjaśnił Andrzej Sadowski.

Czasochłonność przepisów

Odnosząc się do zapowiedzianych przez Tuska inwestycji kolejowych, drogowych i portowych, prezydent Centrum im. Adama Smitha stwierdził, że „jakiekolwiek inwestycje w Polsce będą możliwe, kiedy rząd pokaże, jak chce zmienić przepisy dotyczące inwestycji”. - Każda inna zapowiedź skończy się tym czym zwykle, że te inwestycje grzęzną przez lata i zbudowanie nawet prostej toalety zajmuje 60 miesięcy. I to nie jest nieudolność urzędników, tylko taka jest czasochłonność przepisów – przekonywał.

- Postawienie toalety w Warszawie, która stała się ostatnio obiektem powszechnego zainteresowania, to jest właśnie miara tego, że nawet najprostsze rzeczy wymagają takich czasochłonności. A co dopiero mówiąc o inwestycjach kolejowych i innych bardziej skomplikowanych

- tłumaczył.

Uwolnić przedsiębiorczość

Zapowiedzi premiera dotyczące konieczności zwiększenia potencjału energetycznego skwitował krótko: „Nie ma nic prostszego, jak też zmienić przepisy w obszarze energii i uwolnić jej produkcję i tych wszystkich ograniczeń, które dzisiaj mają miejsce”. - Nie będzie więcej i tańszej energii, jeżeli kolejny rząd będzie obstawał przy tym, aby ograniczyć obywatelom produkcję energii. Stąd bez likwidacji (jak w przypadku inwestycji) takich przepisów żadne zaklinanie rzeczywistości, że „chcemy”, ale „nic nie robimy”, nie będzie miało znaczenia – ocenił.

- Każdy przedsiębiorca, gdyby miał możliwość, to założyłby sobie własną elektrownię na potrzeby fabryki, która będzie mogła jeszcze obsługiwać najbliższe domostwa, miasteczka, wsie itd. Prezydent USA proponuje obecnie, aby nie inwestować już w sieci przesyłowe, bo one są kosztowne, tylko aby skupić się na energetyce rozproszonej. Tak, żeby każdy miał prawo do produkcji energii. Obecnie w Polsce jest tak, że jak ktoś produkuje energię jako prosument, to musi ją sprzedać do sieci, a potem może odkupić znacznie drożej to co jest w sieci. Jaki jest tego sens? Taki, żeby zniechęcić ludzi do produkcji energii na własne potrzeby

- wskazał ekonomista.

Podkreślił, że „zarówno przedsiębiorczość, jak i produkcję energii w Polsce trzeba uwolnić”. - Bez uwolnienia przedsiębiorczości i energii społecznej i bez uwolnienia tej energii fizycznej nie będzie żadnej zmiany, nie będzie żadnego przełomu – podsumował prezydent Centrum Adama Smitha Andrzej Sadowski.

 

Źródło