Słabe wyniki gospodarki niemieckiej nie będą oddziaływać na naszą mocniej niż do tej pory. Choć z drugiej strony mielibyśmy obecnie lepsze wyniki naszej gospodarki, gdyby Niemcy sobie lepiej radziły ze swoją. Zresztą jeśli chodzi o polski przemysł, jego wyniki nie są specjalnie imponujące. Ostatnio, co prawda minister finansów, Andrzej Domański, cieszył się, że dynamika polskiego przemysłu była wyższa od oczekiwań, ale jest to wciąż przecież rezultat niezbyt mocno przekraczający poziom zerowy. A gdy spojrzymy na wyniki tej branży w dłuższej, kilkuletniej perspektywie, to ścieżka rozwoju polskiego przemysłu nieco przyhamowała. Związane jest to z tym, że nasze przedsiębiorstwa przemysłowe, kooperujące w całym łańcuchu dostaw z firmami niemieckimi, niestety mierzą się ze słabnącym popytem. Nie mają już możliwości rozwijania swojej działalności, jakie miały jeszcze kilkanaście czy kilka lat temu - mówi w rozmowie z Maciejem Pawlakiem dla portalu filarybiznesu.pl Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, wiceprezes Centrum Analiz Legislacyjnych i Polityki Ekonomicznej.
Maciej Pawlak: Mimo, że w II kwartale br. w ujęciu rok do roku PKB Niemiec wzrósł o 0,2%, to w porównaniu z I kwartałem br. niemiecka gospodarka skurczyła się o 0,3%. Wpłynęły na to niższe wyniki produkcji w przemyśle wytwórczym i budownictwie, prywatnej konsumpcji, a także inwestycji i handlu zagranicznego. Czy w najbliższym czasie wyniki gospodarki niemieckiej mogą się polepszyć? W jak dużym stopniu słabe wyniki gospodarki niemieckiej wpływają na wyniki naszej gospodarki?
Łukasz Kozłowski: Pewne szanse, na to, by nastąpiło odbicie gospodarki niemieckiej, istnieją. W coraz większym stopniu znajduje się ona pod wpływem coraz bardziej akomodatywnej, a więc dostosowującej się do sytuacji gospodarczej całej UE, polityki Europejskiego Banku Centralnego. Bowiem w ostatnim czasie EBC stopniowo obniżał poziom stóp procentowych w krajach strefy euro. Tym samym obniżający się koszt pieniądza może stanowić czynnik, który powinien stymulować popyt konsumpcyjny w gospodarce. I w ten sposób również przyczyniać się do zwiększenia tempa wzrostu gospodarczego. Choć z drugiej strony nie ulega wątpliwości, że niemiecka gospodarka mierzy się w tym momencie z szeregiem trudności, które także obciążają dynamikę wzrostu PKB.
Na przykład?
Na pewno nie pomagają napięcia występujące w handlu międzynarodowym z USA. Co prawda Unia Europejska ograniczyła nieco swoje straty poprzez zawarcie umowy handlowej ze Stanami Zjednoczonymi. Ale jednak tak czy inaczej nastąpiło obniżenie konkurencyjności europejskiego eksportu do USA w związku z tym, że większość towarów eksportowych unijnych, a więc także niemieckich, będzie objęta stawkami celnymi. Tyle, że niższymi, niż te, które pierwotnie były rozważane przez Stany Zjednoczone. Jednocześnie problem stanowi dostęp do energii. Po tym, gdy z jednej strony Niemcy odeszły od energii jądrowej, a z drugiej strony przestał napływać do tego kraju tani, rosyjski gaz – stało się to istotnym czynnikiem, który wpływa na obniżenie konkurencyjności gospodarki Niemiec na rynkach światowych w ujęciu kosztowym. Istotna jest tu też kwestia struktury gospodarki tego kraju. Radziła sobie ona w ostatnich dekadach bardzo dobrze, ale jednocześnie wyspecjalizowała się w takich obszarach, które wykazują mniejszy potencjał wzrostu niż nowoczesne sektory gospodarki.
Na czym to polega?
Gospodarka Niemiec jest bowiem oparta na przemyśle proeksportowym, zwłaszcza jeśli chodzi o sektor motoryzacyjny, czy maszynowy. W tym obszarze, biorąc pod uwagę zmiany technologiczne, które następują, pozycja wielu gałęzi tej gospodarki została podważona. Są to wszystko problemy także na przyszłość, z którymi gospodarka niemiecka musi się zmierzyć, o ile chce rosnąc w szybszym tempie.
W jak dużym stopniu słabe wyniki gospodarki niemieckiej wpływają na wyniki naszej gospodarki?
Myślę, że te słabe wyniki gospodarki niemieckiej nie będą oddziaływać na naszą mocniej niż do tej pory. Choć z drugiej strony mielibyśmy obecnie lepsze wyniki naszej gospodarki, gdyby Niemcy sobie lepiej radziły ze swoją. Zresztą jeśli chodzi o polski przemysł, jego wyniki nie są specjalnie imponujące. Ostatnio, co prawda minister finansów, Andrzej Domański, cieszył się, że dynamika polskiego przemysłu była wyższa od oczekiwań, ale jest to wciąż przecież rezultat niezbyt mocno przekraczający poziom zerowy. A gdy spojrzymy na wyniki tej branży w dłuższej, kilkuletniej perspektywie, to ścieżka rozwoju polskiego przemysłu przyhamowała. Związane jest to z tym, że nasze przedsiębiorstwa przemysłowe, kooperujące w całym łańcuchu dostaw z firmami niemieckimi, niestety mierzą się ze słabnącym popytem. Nie mają już możliwości rozwijania swojej działalności, jakie miały jeszcze kilkanaście czy kilka lat temu. Natomiast z drugiej strony pomaga nam, że wzrost PKB stoi na kilku innych nogach – przede wszystkim na konsumpcji, która się dość solidnie poprawia, a także na inwestycjach.
Ministerstwo Finansów planuje podwyżkę stawki CIT (podatku dochodowego) od banków; w 2026 r. wyniesie 30 proc. – powiedział PAP wiceminister finansów Jarosław Neneman. Spowodowało to m.in. natychmiastowe znaczące obniżenie notowań giełdowych poszczególnych banków – a także indeksów WIG-Banki oraz WIG20. W jak dużym stopniu pogorszy to sytuację tego sektora, który do tej pory, nawet w okresie pandemii COVID-19, pozostawał w dobrej kondycji finansowej?
Już obecnie sektor bankowy stoi przed perspektywą pogorszenia dynamiki jego wyników finansowych. Jest to związane z tym, że z upływem czasu topnieć będzie poziom ich dochodów związany z marżą zyskową. Ponieważ stopy procentowe zaczęły spadać, a w przyszłym roku także będą spadać. Także w dłuższej perspektywie można się spodziewać, że będą na niższym poziomie niż dotychczas. Już to stanowi element, który wywiera presję na wyniki banków. Jednocześnie rośnie obciążenie podatkowe tego sektora. Do tego dochodzi istniejące obciążenie regulacyjne banków – obecnie są one zobowiązane do dokonywania bardzo wielu odpisów, czy gromadzenia rezerw z uwagi na wymogi istniejących regulacji prawno-podatkowych. Będzie to zatem dodatkowy element presji na ich wyniki.
Skąd się wziął ten pomysł resortu finansów?
Znajdujemy się przecież w przededniu prezentacji projektu budżetu państwa na 2026 rok. I biorąc pod uwagę, w jakim miejscu znajdują się nasze finanse publiczne, rząd musi pokazać kilka działań, które dopną ten budżet. Natomiast, gdyby faktycznie chodziło o sposób na przechwycenie nadmiarowych zysków, które osiągnął sektor bankowy, to chyba nie do końca tak będzie. Ponieważ ów podatek CIT będzie dotyczył zysku wypracowanego już w czasie, gdy zyski banków nie były tak imponujące, jak wcześniej – choćby ze względu na dość długo utrzymujący się wtedy wysoki poziom stóp procentowych. Generalnie jednak banki powinny wytrzymać te dodatkowe ciężary podatkowe nakładane przez państwo. Nie wywołają one jakiejś fali upadłości banków. Choć z drugiej strony faktycznie widać, jak nerwowo, po owej zapowiedzi ministerstwa finansów, zareagował nasz rynek giełdowy, który nie przyjął jej zbyt „ciepło”.
Według GUS produkcja budowlano-montażowa (w cenach stałych) zrealizowana w lipcu 2025 r. na terenie kraju była o 0,6% wyższa niż w lipcu 2024 r. (kiedy zanotowano spadek o 1,3%). Jednak w porównaniu z czerwcem br. zaobserwowano spadek produkcji o 0,6%. Dlaczego, mimo uruchomienia dużej części funduszy z KPO dla Polski, sektor budowlany wciąż stoi w miejscu?
To jest jednak kwestia tego, że struktura wydatków z KPO jest inna, niż ta, do której się przyzwyczailiśmy, wydatkując środki unijne w poprzednich latach. Bowiem w ramach obecnego KPO jest więcej projektów niekoniecznie związanych z np. z budową obiektów infrastrukturalnych. Ich większa część raczej dotyczy np. rozwoju odporności firm związanych z zakłóceniami dopływu energii, zakupów magazynów energii, tworzenia źródeł „zielonej” energii. Tak więc w ramach środków z KPO postawiono generalnie na „zieloną” transformację, na cyfryzację i związany z tym zakup odpowiedniego oprogramowania. Nie są to zatem dziedziny jakoś szczególnie mocno związane z aktywnością firm w ramach inwestycji budowlanych. Natomiast z samymi inwestycjami energetycznymi wygląda to różnie. Tu faktycznie występują specjalistyczne prace budowlane, jednak nie zawsze. Czasami chodzi sfinansowanie środków transportu niskoemisyjnego, czy tworzenie specjalistycznych instalacji na istniejących już obiektach, np. na panelach fotowoltaicznych. Tak czy inaczej nie generuje to popytu na prace budowlane na dużą skalę. W ramach KPO finansowanie raczej nie dotyczy więc budowy takich typowo budowlanych obiektów, jak mosty, czy drogi. W związku z tym myślę, że to dlatego większy ostatnio napływ środków unijnych z KPO nie przełożył się na poprawę sytuacji branży budowlanej, tak jak to miało miejsce we wcześniejszych latach.
Zatem nie widać szans na odbicie się polskiego sektora budowlanego w najbliższym czasie?
Jednak zaczynają się pojawiać pewne znaki, że sytuacja tej branży może iść w dobrym kierunku. Choć obecne środki unijne z KPO są w mniejszym stopniu niż kiedyś przeznaczone na prace budowlane, jednak po części je zasilają. Pamiętajmy też nie tylko o KPO, ale i o innych unijnych funduszach strukturalnych (np. Funduszu Spójności), które zaczynają być kontraktowane i napływają do naszego kraju. Inna rzecz, to kwestia tego, kiedy pojawi się większy popyt w sektorze budownictwa mieszkaniowego. Pewnie żeby tak się stało musiałby zmniejszyć się koszt pieniądza, w tym dalej obniżać wysokość stóp procentowych.