Choć umowa o wolnym handlu z krajami Ameryki Południowej wydaje się korzystna dla wielu sektorów przemysłu i obszarów produkcji rolnej w UE, to jednak dla niektórych branż może oznaczać znaczący wzrost rywalizacji, zwłaszcza jeśli już teraz borykają się z wysokimi kosztami produkcji i silną konkurencją - pisze w komentarzu prof. Barbara Wieliczko z Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN.
Przez dwie dekady Unia Europejska prowadziła z państwami Mercosuru negocjacje dotyczące umowy handlowej. W ostatnim czasie nastąpiło przyspieszenie prac i zaczęła się szeroka dyskusja o możliwości zakończenia rozmów i podpisania umowy o wolnym handlu.
W jej sprawie protestują rolnicy w wielu krajach Unii, a polski rząd zadeklarował, że nie zaakceptuje umowy, do zawarcia której wymagana jest jednomyślność państw członkowskich UE. Także Francja i Włochy wyrażają zaniepokojenie wpływem umowy na ich rolnictwo.
Kluczowe wątpliwości dotyczą właśnie sektora rolno-spożywczego. Rolnictwo jest w UE szczególnie traktowane i - inaczej niż w innych częściach świata - obciążone wyjątkowo restrykcyjnymi normami dotyczącymi sposobu produkcji żywności.
Projekt umowy w różnym stopniu dotyczy różnych sektorów produkcji rolnej. Jedne obszary działalności zyskają łatwiejszy dostęp do rynku południowoamerykańskiego, ale inne stracą w związku z bezcłowymi kontyngentami, które mają być przyznane państwom wchodzącym w skład Mercosuru.
W związku z podpisaniem umowy wzrośnie konkurencja, zwłaszcza w przypadku wołowiny, drobiu, cukru i ryżu. W Polsce produkcja wołowiny i drobiu oraz uprawa buraka cukrowego mają szczególne znaczenie. Zarówno w przypadku bydła, jak i buraka cukrowego nasz kraj niezmiennie oferuje dodatkowe płatności bezpośrednie, tzw. płatności związane z produkcją (w celu jej utrzymania). Z płatności dotyczących młodego bydła w 2023 roku skorzystało prawie 200 tysięcy rolników, a ze związanych z uprawą buraka cukrowego - ponad 25 tysięcy. Jednak w przypadku młodego bydła w roku 2024 złożono o ok. 10 tysięcy mniej wniosków o wsparcie. Pokazuje to, że w tym obszarze, mimo dotacji, sytuacja nie jest dla rolników korzystna.
Drób od początku polskiego członkostwa w UE był wymieniany jako szczególny sektor produkcji rolnej i wskazywany przez krytyków Wspólnej Polityki Rolnej (WPR) jako przykład, że można się obyć bez intensywnego dotowania. Rolnicy specjalizujący się w produkcji drobiu nie dostają np. dodatkowego wsparcia dla prowadzonej działalności rolniczej, a płatności bezpośrednie z WPR wypłacane są proporcjonalnie do posiadanego areału ziemi użytkowanej rolniczo. W przypadku tych gospodarstw zazwyczaj nie są wysokie, gdyż hodowla drobiu odbywa się w budynkach gospodarskich i zazwyczaj nie jest powiązana z użytkowaniem gospodarstwa o dużym obszarze użytków rolnych.
Mimo to produkcja drobiu w Polsce systematycznie się rozwijała. Napotyka jednak w ostatnich latach istotne wyzwanie w postaci konkurencji ze strony Ukrainy, która uzyskała dostęp do rynku UE.
Podsumowując, choć umowa z Mercosurem wydaje się korzystna dla wielu sektorów przemysłu i obszarów produkcji rolnej w UE, to jednak dla niektórych branż łatwiejszy dostęp produkcji z Ameryki Południowej do europejskiego rynku może oznaczać znaczący wzrost rywalizacji. Zwłaszcza dla tych, które już teraz borykają się z licznymi trudnościami związanymi z wysokimi kosztami produkcji i już istniejącą konkurencją. W związku z tym rodzi się pytanie, czy i jak bardzo korzyści z umowy przewyższają jej koszty dla unijnej gospodarki i jak zostaną wsparte sektory, które odczują jej negatywne skutki.