Śpiewak dla filarybiznesu.pl: Lobby bankowo-deweloperskie popełnia zbrodnię na narodzie polskim

Budować, budować i jeszcze raz budować - to apel do państwa i samorządów. Po drugie, kataster. Czas najwyższy, aby wprowadzić progresywnie rosnący podatek katastralny od co najmniej trzeciego posiadanego mieszkania. Ponadto potrzebujemy podatków od najmu i ścisłych regulacji dotyczących wzrostu czynszów - mówi aktywista Jan Śpiewak w rozmowie z FilaryBiznesu.pl.

Aleksander Mimier: Jaki obraz sytuacji mieszkaniowej w Polsce wyłania się dziś? Deweloperzy dalej oddają zdecydowanie najwięcej mieszkań na rynek, inwestorów indywidualnych coraz częściej zniechęcają koszty budowy, samorządy i państwo budują marginalnie. Gdzieś jest światło w tunelu? Jaki może być punkt zaczepienia do głębokich korekt polityki mieszkaniowej? I w końcu - jak młodzi ludzie mają zakładać rodziny, skoro mało kogo z nich stać na własne „M”?

Jan Śpiewak: Nie widzę żadnego światła w tunelu. Trwa zbrodnia na narodzie polskim, popełniane przez lobby bankowo-deweloperskie. To uderzenie w elementarne interesy w polską rację stanu.

Młodzi ludzie nie mają dziś szans na własne mieszkanie. Koszt zakupu kawalerki w dużym mieście już dawno przekroczył pół miliona złotych. W Warszawie zbliża się do miliona złotych. Jednocześnie marże deweloperów sięgają 40 proc. Banki zaś notują historycznie rekordowe zyski. Rentierzy toną w pieniądzach. Dziś 70 proc. przeprowadzanych transakcji na rynku pierwotnym to zakupy spekulacyjne. To wszystko postrzegam jako gigantyczny, narodowy dramat.

Temat patologii na rynku mieszkaniowym wrócił ze zdwojoną siłą za sprawą nietypowej rozmowy w Telewizji Polskiej. W dobie kryzysu mieszkaniowego, zawyżonych cen i trudności ze znalezieniem lokum, na rozmowę do „Pytania na śniadanie” zaproszono inwestorkę promującą flipping (forma krótkoterminowego inwestowania w nieruchomości, która polega na zakupie mieszkania w niskiej cenie i jego droższej sprzedaży -red.) p. Elżbietę Liberdę. Obruszyło to wiele środowisk, w tym szczególnie pana. Jakie przełożenie na obecną sytuację mieszkaniową ma flipping?

Flipy to nic innego jak zwykła spekulacja. Dochodzi do gromadzenia dóbr pierwszej potrzeby tylko po to, by zaraz je sprzedać z zyskiem. To radykalnie podbija ceny nieruchomości i jednocześnie wyklucza z rynku osoby, które mieszkania chciałyby kupić na własną potrzebę.

Lobby bankowo-deweloperskie ma ogromny wpływ na media. W „Pytaniu na śniadanie” można przemycać ideę flipowania na udziałach - to już bardzo zaawansowana spekulacja nieruchomościami, albo - mówiąc wprost - wyższy poziom patologii.

Pani na antenie Telewizji Polskiej narzeka na rzekome uprzywilejowanie lokatorów, bo przecież przeszkadza to w sprzątaniu nieruchomości z tych lokatorów. W mojej opinii zbliżamy się do faszystowskiego języka. Co będzie dalej? Biedni pod most, bezdomni do obozów?

A może demonizowany przez pana sektor deweloperski wcale nie jest taki zły? Przy szeregu zastrzeżeń do ich działalności, to oni odpowiadają za to, że mamy sytuację fatalną, nie zaś fatalną do kwadratu.  W Polsce w 2023 roku wybudowano 220,4 tys. mieszkań. Ponad 60 proc. z nich oddali do użytku właśnie deweloperzy.

Nie mam problemu z tym, że deweloperzy budują mieszkania, a z tym, że nie buduje ich państwo. Nie postuluję też, aby deweloperów nie było, a oczekuję, że państwo w końcu ureguluje ich działalność. Dziś to deweloperzy rządzą w tym państwie. Zamiast Rzeczpospolitej Polskiej, mamy Rzeczpospolitą Deweloperską. Ta grupa nigdzie w Europie nie ma stworzonych takich warunków przez polityczny establishment. Związki deweloperów z politykami są znane i skrupulatnie opisane. Korupcja i lobbing są na porządku dziennym.

Stawiam pytanie: dlaczego państwo oddało najważniejszą ze swoich polityk - bo zapewniającą bezpieczeństwo, koherencję i rozwój społeczny - w ręce prywatnych podmiotów gospodarczych?

Mamy do czynienia albo z ideologią neoliberalną, na wzór tej balcerowiczowskiej, albo po prostu ze zwykłą korupcją.

Kilkadziesiąt tysięcy ludzi skorzystało z Bezpiecznego Kredytu 2 proc. Przeciwnicy dopłat zarzucają, że na profity dla tak wąskiej grupy zrzucają się wszyscy Polacy, a sam program przyczynił się do jeszcze wyższych cen mieszkań generalnie. Pomóc może Mieszkanie na start, program nowej ekipy rządzącej? I tu słychać głosy, że to konstrukcja żywcem wyjęta z BK2%.

To pogłębienie patologii, jaką wprowadził rząd Prawa i Sprawiedliwości. Teraz mamy jednak do czynienia z patologią na sterydach. Jeśli zwiększamy popyt, a nie zwiększamy podaży to ceny rosną. Realizacja takiego programu przy jednoczesnym niebudowaniu mieszkań przez państwo i nieopodatkowanej spekulacji to przelew pieniędzy z kieszeni wszystkich podatników do kieszeni kilku proc. najbogatszych Polaków, deweloperów i banków.

Da się naprawiać politykę mieszkaniową w oderwaniu od innych problemów? Jak policzył serwis wielkiebudowanie.pl, koszt budowy 1m2 domu w stanie deweloperskim kompletnym dla inwestora indywidualnego to już sporo ponad 6 tysięcy złotych. Stuprocentowy wzrost zaliczyliśmy na przestrzeni zaledwie kilku lat.

Najpierw epidemia Covid-19, teraz wojna na Ukrainie. Koszty budowy niesłychanie wzrosły, to zupełnie jasne. Państwo może jednak uruchomić budowę na ogromną skalę, co znacznie obniżyłoby koszty.

Nawet jeśliby przyjąć koszt budowy 1m2 na poziomie 6 tysięcy złotych, to nadal ponad trzy razy mniej, niż 20 tysięcy złotych, czyli kwota za 1m2 mieszkania w dużym mieście. Ciągle mówimy o gigantycznych marżach deweloperów.

Grunty posiadają samorządy, państwo. Powinien być całkowity zakaz sprzedaży terenów pod budownictwo mieszkaniowe przez podmioty publiczne. Nie może być jak w Warszawie, że miasto wyprzedaje grunty pod deweloperkę.

Co z mieszkaniami przeznaczonymi pod wynajem krótkoterminowy? Przez większość czasu stoją puste, najczęściej zlokalizowane są w centrach i innych atrakcyjnych dzielnicach dużych miast. Jakiej skali jest to zjawisko w samej stolicy?

W Warszawie to może być nawet kilkadziesiąt tysięcy mieszkań. Często są to nieruchomości zlokalizowane w bardzo atrakcyjnych dzielnicach. Oczywiście może to mieć wpływ na ceny nieruchomości.

Najem krótkoterminowy to kolejna patologia, która powinna zostać opodatkowana. Znam przypadek jednej z kamienic na Starym Mieście w Warszawie, gdzie około połowa mieszkań była przerobiona pod B&B (bed&breakfast). Skala tego jest olbrzymia.

Od czego Jan Śpiewak zacząłby uzdrawianie polityki mieszkaniowej w Polsce? Co jest jej głównym hamulcowym?

Budować, budować i jeszcze raz budować – to apel do państwa i samorządów. Po drugie, kataster. Czas najwyższy, aby wprowadzić progresywnie rosnący podatek katastralny od co najmniej trzeciego posiadanego mieszkania.

Ponadto potrzebujemy podatków od najmu i ścisłych regulacji dotyczących wzrostu czynszów.

Źródło

Skomentuj artykuł: