W sierpniu zarejestrowano o ponad 63% mniej samochodów ciężarowych powyżej 3,5 tony niż przed rokiem. Przyczep i naczep zarejestrowano od stycznia o 1/3 mniej niż w tym samym czasie w 2023 r. Takie dane mogą oznaczać problemy całej gospodarki. Czy wzrost gospodarczy w 2025 r. szacowany na 3,8% będzie „dowieziony” starymi autami lub przez ukraińskie firmy? Rynek pojazdów ciężarowych przeżywa rozkwit na Ukrainie. Co muszą zrobić polskie firmy, żeby nie ulec konkurencji ze wschodu?
Polskie firmy odpowiadają za 33% unijnego rynku przewozów drogowych. Takie sformułowanie bardzo szybko traci na aktualności, a Polska może stracić pozycję lidera. Powody są jasne, to głównie zmiana sposobu wynagradzania polskich kierowców i zwiększająca się konkurencja (nie zawsze uczciwa) ze strony firm ukraińskich. Jednak tempo spadków jest zaskakujące. Rejestracji pojazdów pow. 3,5 t od początku roku jest mniej o 1/5 (dane Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego - PZPM). Przybyło 20 356 szt. nowych pojazdów użytkowych o DMC pow. 3,5t. W sierpniu zarejestrowano o 63% mniej samochodów ciężarowych (w ciągnikach samochodowych spadek wyniósł nawet -71%), a wrzesień był najgorszy od 4 lat. Ostatni miesiąc był jedenastym ze spadkami na rynku pojazdów użytkowych (od września 2023 r. z wyjątkiem czerwca b.r., kiedy rynek minimalnie wzrósł). Mniej było też w tym roku aut używanych sprowadzonych z zagranicy.
Czy wzrost gospodarczy da się zrealizować bez transportu?
W latach 2024-2025 spodziewane tempo wzrostu gospodarczego w Polsce będzie prawie najwyższe w Europie, wyraźnie mocniejsze niż u naszych sąsiadów z UE. Szacowany przez ekspertów przyszłoroczny wzrost PKB na poziomie 3,8% może być jednak trudny do zrealizowania bez stałego uzupełniania parku maszynowego w transporcie.
Wraz ze spadkami rejestracji pojazdów ciężarowych zmniejsza się też liczba nowych przyczep i naczep o DMC pow. 3,5t. We wrześniu 2024 r. zarejestrowano ich o 29,6% mniej r/r. (1 430 szt. – dane PZPM). Od początku 2024 r. grupa nowych przyczep i naczep o DMC pow. 3,5t osiągnęła 13 859 szt., czyli znacznie mniej niż rok wcześniej (-31,5%).
- Sytuacja gospodarczo-polityczna wpłynęła negatywnie na opłacalność branży TSL już rok czy dwa lata temu. Wyraźnie widzieliśmy tendencję do likwidacji średnich firm lub zmniejszania skali ich działania z kilku, kilkunastu samochodów do jednego czy dwóch. W tym kontekście spadek rejestracji nowych ciężarówek wydaje się zrozumiały. Jednak już wkrótce możemy być świadkami przeciwnej tendencji – zwiększenia zapotrzebowania na usługi transportowe. Spowodować go może wzrost gospodarczy, który ma być w Polsce najwyższy w Europie. Do tego będą potrzebne ciężarówki i naczepy, których przy obecnych spadkach rejestracji może zabraknąć
– analizuje Jerzy Dąbrowski, członek zarządu Finea, firmy specjalizującej się w finansowaniu TSL.
Podobny scenariusz miał miejsce w przypadku kolei. Polska dysponująca dużą bazą do przewozu towarów koleją nie była w stanie transportować węgla z bałtyckich portów czy zboża z Ukrainy.
W Polsce regres, na Ukrainie rekordowe wzrosty
Kiedy w Polsce rejestracje ciężarówek zaliczają rekordowe spadki, na Ukrainie też notowane są rekordy, ale pozytywne. W 2023 roku na Ukrainie zarejestrowano 4853 nowych samochodów ciężarowych o DMC powyżej 3,5 tony (dane danych „Auto-Consulting” Ukraina). To 56,5% więcej niż w trudnym 2022 r., Jest to najlepsza sprzedaż ciężarówek, jaką odnotowano na Ukrainie w ciągu minionych dziesięciu lat.
Od czasu podpisania umowy z UE Ukraina zwiększyła o dwie trzecie wartość eksportu do UE, realizowanego dzięki przewozom drogowym.
- Polskie firmy transportowe są w stanie konkurować nie tylko niskimi kosztami. Mamy ciągle nowoczesny tabor, firmy są doświadczone i dobrze zorganizowane. Branża TSL ma też w Polsce liczne narzędzia finansowe np. faktoring, które czynią je bardziej elastycznymi np. wobec firm ukraińskich. Tam też przecież obieg pieniądza nie jest tak szybki, jak przewoźnicy by tego oczekiwali. Na pewno część firm TSL w Polsce nie przetrwa, ale te dobrze zorganizowane, z dostępem do szybkiego finansowania na pewno sobie poradzą
– podsumowuje Jerzy Dąbrowski.
Liczba rejestracji nowych pojazdów jest ciągle w Polsce prawie 6 krotnie większa niż na Ukrainie. Długoterminowo problemem mogą też być chińskie i indyjskie ciężarówki, które na rynku ukraińskim są najczęściej kupowane. Ich jakość i trwałość zostaną dopiero zweryfikowane, ponadto takie pojazdy mogą być niechętnie wykorzystywane przez zamawiających usługi z Europy, którzy coraz częściej liczą ślad węglowy swoich firm.