Wynajmujący mogą teraz skorzystać. Stabilizacja cen na rynku

Aż 86 proc. właścicieli mieszkań na wynajem ma tylko jeden taki lokal - stwierdza raport "Rocznik najmu" opracowany przez Otodom oraz Politykę Insight. Jak wskazali jego autorzy, rynek w Polsce jest więc mocno rozproszony, a w ciągu ostatnich pięciu lat kształtowały go między innymi pandemia, wojna w Ukrainie, wysoka inflacja oraz rekordowa sprzedaż mieszkań stymulowana programem Bezpieczny Kredyt 2 proc.

"Pandemia sprawiła, że najemcy opuścili wynajmowane mieszkania i wrócili do domów rodzinnych, często poza miasto. Kiedy w 2021 roku wszystko zaczęło się powoli normować, wybuch wojny w Ukrainie i fala uchodźców skutkowały spadkiem dostępności mieszkań na wynajem o 70 proc. w ciągu zaledwie kilku tygodni. Z bazy w pierwszej kolejności znikały mieszkania bardziej przystępne cenowo, co doprowadziło do tego, że stawka ofertowa wzrosła o jedną trzecią w ujęciu rocznym" - wskazała Karolina Klimaszewska z Otodom, współautorka raportu.

Na koniec maja w serwisie Otodom w ofercie było 26 tys. mieszkań na wynajem. To aż o tysiąc ogłoszeń mniej niż miesiąc wcześniej, ale nadal o kilkanaście procent więcej w ujęciu rok do roku. W 2023 roku użytkownicy mogli wybierać spośród średnio 43 tys. lokali dostępnych na wynajem miesięcznie. To 35 proc. wzrost względem przeciętnej z 2022 roku (32 tys.), ale o 13 proc. mniej niż trzy lata temu i 18 proc. mniej niż w 2020 r. - poinformowano w raporcie.

"Można stwierdzić, że zwiększająca się oferta mieszkań na wynajem doprowadziła do stabilizacji cen. Oferta mieszkań na wynajem systematycznie się powiększa, a tempo zwiększania się dostępności lokali może być spowodowane powrotem uchodźców lub migracjami, czy też zwalnianiem mieszkań wynajmowanych do tej pory przez świeżo upieczonych nabywców nieruchomości, co jest zapewne pokłosiem programu Bezpieczny Kredyt 2 proc."

 - komentuje ekspertka Otodom.

Według Adama Czerniaka z Polityki Insight istnieją dwa główne powiązania pomiędzy rynkiem mieszkań własnościowych a komercyjnym rynkiem najmu. Po pierwsze, kiedy ceny mieszkań rosną szybciej niż stawki czynszów, rośnie liczba najemców, co napędza wzrost cen najmu. Po drugie, kiedy więcej osób kupuje mieszkania inwestycyjnie pod wynajem, rosną ceny mieszkań i - z pewnym opóźnieniem - maleją ceny najmu, bo pojawia się więcej ofert na rynku. Obecnie silniejszy jest ten drugi czynnik. Ceny mieszkań się ustabilizowały, a oddawane do użytkowania nieruchomości kupione w poprzednich latach w celach inwestycyjnych zwiększają podaż mieszkań na wynajem. To dobry okres dla najemców, bo stawki czynszów się zatrzymały, a oferta jest większa niż w poprzednim roku" - zauważył Adam Czerniak, współautor raportu.

Według autorów raportu ciekawie prezentują się dane za kilka ostatnich lat dla największych miast w Polsce. Na przykład w Warszawie w maju aktywnych było ponad 13 tys. ofert, czyli o 7 proc. więcej niż jeszcze pięć lat temu. Wrocław, Trójmiasto czy Poznań notują wzrosty na poziomie 20-50 proc. Jednak to Łódź wiedzie prym w bazie ogłoszeń na wynajem, ponieważ oferta tego miasta zwiększyła się aż o 121 proc. Perturbacje na rynku najmu wciąż odczuwa za to Kraków. Tamtejsza oferta mieszkań nadal nie wróciła do skali sprzed pandemii, mimo iż tempo jej odbudowy jest jednym z najszybszych spośród miast wojewódzkich. Na koniec maja w Krakowie było dostępnych 2825 lokali na wynajem. Przyczyny tak niskiej podaży należy upatrywać głównie w skurczonej mocno liczbie oddawanych nowych mieszkań.

Jak wynika z „Rocznika najmu” najwięcej mieszkań na wynajem zlokalizowanych jest w budynkach wybudowanych po 2010 roku. W kwietniu br. udział takich lokali skoczył do poziomu 23 proc. wszystkich dostępnych ofert. Jednak mieszkania, mimo że stosunkowo nowe, są coraz mniejsze. Na przykład w kwietniu 2019 roku powierzchnia do 30 mkw. stanowiła zaledwie 8,5 proc. ogłoszeń. Obecnie jest to aż 12 proc., a większy metraż (30-40 mkw.) zaliczył teraz spadek o 5 p.p. Z kolei pięć lat temu lokali powyżej 60 mkw. było 30 proc., a na początku 2024 roku - 23 proc.

"Nadal najwięcej w ofercie jest mieszkań z dwoma pokojami, zaraz po nich plasują się kawalerki. Jednak metraże pokoi są mniejsze, co wynika ze zmniejszenia się powierzchni lokali oddawanych do użytkowania przez deweloperów w ostatnim czasie. Co więcej, mamy do czynienia z nadpodażą niektórych mieszkań o danym metrażu i liczbie pomieszczeń względem tego, czego szukają najemcy. Dla przykładu na 6 proc. zapytań mamy 18 proc. dostępnych ofert kawalerek, a na 16 proc. wyszukiwań mieszkań 4-pokojowych, tylko 5 proc. takich ogłoszeń"

 - poinformowała Karolina Klimaszewska.

Dane przedstawione w raporcie wskazują, że zjawiska rynkowe i geopolityczne miały ogromny wpływ na wahania cen najmu. Mocna dynamika wzrostu wyhamowała już jakiś czas temu. W okresie od kwietnia 2022 roku do lutego 2023 roku utrzymywała się na poziomie 25 proc. r/r. Natomiast każdy kolejny miesiąc przynosił spadki aż do 14 proc. r/r., a następnie 9 proc. r/r. Coraz silniejsza tendencja spadkowa obserwowana jest od lipca ubiegłego roku, a 2 proc. rocznej dynamiki wzrostu cen to najniższy wynik od 2021 roku.

Według Karoliny Klimaszewskiej inwestycja w zakup mieszkania pod wynajem będzie coraz mniej korzystna finansowo, szczególnie dla tych, którzy korzystają z kredytów hipotecznych

"Możliwe jest, że tego typu transakcje inwestycyjne i tak będą notowane na rynku, ale część z tych nieruchomości może po prostu stać pusta, bo nabywcy będą liczyć na wzrost ich wartości. Natomiast jeżeli zostanie uruchomiony kolejny program rządowych dopłat, który doprowadzi do skokowego wzrostu popytu, silna dynamika wzrostu cen nieruchomości może się utrzymać, przez co młodzi ludzie zostaną wypchnięci na rynek najmu. To zaś, przy ograniczonym napływie nowych mieszkań, może w dalszej przyszłości znowu doprowadzić do niedoborów podaży. Dzieje się tak, ponieważ każdy segment mieszkaniowy oddziałuje na siebie nawzajem - rynek zakupu pierwotnego i wtórnego oraz najmu są ze sobą silnie powiązane" 

- podsumowuje ekspertka.

Źródło

Skomentuj artykuł: