Niewidoczne, ale kluczowe. Cyfrowi giganci prześcigają się w inwestycjach

Chociaż założenie to swoimi początkami sięga połowy XIX w., to znaczenie podwodnych kabli – początkowo telegraficznych, a następnie telekomunikacyjnych – wciąż pozostaje bardzo duże. Potwierdzeniem niech będzie fakt, że obecnie informacje przesyłane przez podwodne światłowody stanowią 98 proc. całego międzynarodowego ruchu danych. Nic dziwnego, że stały się one przedmiotem geopolitycznych rozgrywek, w których obok państw – udział biorą największe światowe koncerny.

Wynalezienie telegrafu znacząco usprawniło komunikację na długie odległości. Jednak aby można było przekazywać wiadomości z dwóch oddalonych od siebie miejsc, potrzebna była właściwa infrastruktura. Już w latach 40. XIX wieku pojawiły się pomysły, by łączyć je ze sobą przewodem puszczonym pod wodą. Już w roku 1850 powstała linia w poprzek kanału La Manche, łącząc komunikacyjnie Wielką Brytanię i Francję. W kolejnych latach Wyspy Brytyjskie zyskiwały połączenie z kolejnymi krajami, by w połowie lat 60. XIX wieku łączyć się ze Stanami Zjednoczonymi za pośrednictwem transatlantyckiego kabla telegraficznego. Brytyjczycy stali się potentatem w zakresie łączności za pośrednictwem podwodnych przewodów. 

Szybkość przesyłania danych, możliwość komunikacji z odległymi częściami świata, a także same informacje przekazywane za pośrednictwem inii sprawiły, że sieci przewodów podwodnych stały się przedmiotem zainteresowania wielu państw i elementem rozgrywek geopolitycznych.

Choć często nie zastanawiamy się nad tym, podwodne sieci telekomunikacyjne wcale nie straciły na znaczeniu, co więcej – są podstawowym medium służącym do przesyłu danych w ruchu międzynarodowych. Podwodnymi światłowodami mknie ponad 98 proc. informacji w globalnej sieci. Stawka w grze o prymat pod wodą jest więc bardzo wysoka i interesują się nią już nie tylko rządy państw i spółki telekomunikacyjne, ale także cyfrowi giganci, tacy jak Google czy Facebook.

O ogromnym znaczeniu podwodnej sieci przypomniała nam pandemia COVID-19 i rozwój technologii „chmurowych” proponowanych przez BigTech. Jak wynika z szacunków TeleGeography, firmy zajmujące się badaniem rynku telekomunikacyjnego, tylko w ciągu ostatnich 5 lat Google, Facebook, Amazon i Microsoft na budowę podwodnych sieci wydali 1,5 mld dolarów. A zapotrzebowanie na zwiększenie przepustowości ciągle rośnie.

Google wykorzystuje całościowo lub częściowo 16 istniejących i planowanych linii przewodów podwodnych, Facebook – 13. Obaj cyfrowi giganci zapowiadają wciąż nowe inwestycje, zostawiając w tyle Amazon oraz Microsoft. Dawni potentaci tego sektora, choć posiadają udziały w wielu liniach na całym świecie, od dawna nie ogłaszają nowych, spektakularnych inwestycji.

Google w ostatnich latach oddało do użytku dwie duże inwestycje - kabel Curie, biegnący wzdłuż zachodniego wybrzeża obu Ameryk, oraz kabel Dunant, łączący Stany Zjednoczone z Francją. W realizacji są jeszcze dwa inne kable - Grace Hopper, łączący USA z Wielką Brytanią i Hiszpanią, a także Equaino, prowadzony z Lizbony wzdłuż zachodnich brzegów Afryki do Cape Town w RPA.

Facebook w marcu 2021 r. zapowiedział realizację dwóch nowych kabli - Echo i Bifrost, łączących zachodnie wybrzeże USA z Singapurem oraz Indonezją. Przy pierwszym z nich Facebook współpracuję z firmą Alphabet, właścicielami Google. Projekty mają być ukończone kolejno w 2023 i 2024 r.

COVID wywołał nowy boom na kable

Eksperci zauważają, że obecne wzmożenie aktywności w sektorze podwodnych światłowodów to najaktywniejszy okres od drugiej połowy lat 90. XX w., gdy technologie pozwalały na zwiększanie przepustowości, a świat zaczynał rozumieć to, co niesie za sobą Internet. 

Jak zauważa Gavin Tully z Pioneer Consulting, cytowany przez fiercetelecom.com, o ile przyspieszenie z lat 90. wiązało się z łączeniem międzynarodowych korporacji w celu wsparcia rozwijających się biznesów, o tyle teraz celem wielkich firm inwestujących w sieć podwodną jest "przechowywanie i dystrybucja treści". Eksperci dostrzegają także, że obecne inwestycje BigTech to pokłosie systematycznych działań wielkich firm cyfrowych w tym obszarze. 

Alan Mauldin z TeleGeography zauważa, że chociaż kable są prywatne, to korzystać może z nich wielu użytkowników. Jako przykład wskazuje wspomniany już kabel Dunant. Korzysta z niego Orange, który zapewnia Google możliwość eksploatacji bazy Saint-Hilaire-de-Riez we Francji. Mauldin w rozmowie z BBC użył porównania podmorskim kabli do autostrady.

- Google i Facebook mają widoczne ciężarówki z wysokimi burtami, ale inne, mniejsze pojazdy, również przemykają w ich pobliży, przewożąc dane dla innych użytkowników

tłumaczy Mauldin.

Fiercetelecom.com zwraca uwagę na to, że koszty budowy i eksploatacji kabli podwodnych są wysokie, szczególnie za sprawą konieczności częstych napraw. Giganci cyfrowi chcą mieć jednak własne linie o dużej przepustowości, co w efekcie może obniżyć koszty operacyjne i być bardziej opłacalne od użytkowania sieci należących do firm trzecich.

W geopolitycznej sieci

Kwestia podmorskich kabli coraz mocniej staje się sferą geopolityki. W październiku 2020 r. Geoffrey Starks z Federalnej Komisji Łączności USA zaapelował o analizę bezpieczeństwa kabli łączących Stany Zjednoczone z Chinami. Waszyngton od wielu lat ma obawy związane z możliwością prowadzenia działań szpiegowskich przez Pekin w kontekście sieci światłowodowych.

Niedawno Facebook wycofał wniosek o budowę linii San Francisco-Hongkong. Powodem mają być obawy rządu federalnego USA. Sprzeciw Stanów Zjednoczonych budzi także inwestycja, prowadzona przez chińską HengTong Group, która ma połączyć Pakistan, RPA i Francję.

Wzmożoną kontrolę kabli podwodnych zapowiedziała w marcu 2021 Wielka Brytania, która planuje wprowadzić do służby specjalny statek obserwacyjny pozwalający na ochronę krytycznych sieci światłowodowych.

- Rosja z pewnością interesowała się bardzo kablami nie tylko prowadzącymi do Wielkiej Brytanii, ale także do kontynentu europejskiego

powiedział BBC Ben Wallace.

Włoski Instytut Międzynarodowych Studiów Politycznych w niedawnej analizie wskazuje, że na rynku podwodnych przewodów rośnie – i tak duża – aktywność chin. Do 2025 r. Pekin planuje mieć pod kontrolą 60 proc. światowego rynku. Nie próżnują w tej kwestii także Indie. Tamtejsze przedsiębiorstwo telekomunikacyjne Reliance Jio planuje utworzenie dwóch kabli, łączących Indie ze Wschodnią Azją oraz z Europą. Inwestycje mają być gotowe kolejno w 2023 i 2024 r.

bbc.com, ispionline.it, fiercetelecom.com

Skomentuj artykuł: