Według tygodnika „Stern” w niemieckiej fabryce amerykańskich samochodów Tesla zdarza się znacznie więcej wypadków przy pracy niż w innych zakładach motoryzacyjnych w Niemczech. Liczne są też skażenia środowiska.
Jak twierdzi cytowany przez agencję AFP „Stern", który powołuje się na informacje od służb ratowniczych i władz, wśród odnotowanych wypadków przy pracy w zakładzie Tesli zdarzały się również poważne i najcięższe. – Taka częstość wypadków przy pracy nie jest normalna – mówi Dirk Schulze, okręgowy lider związku zawodowego IG Metall w Berlinie, Brandenburgii i Saksonii. On sam najbardziej obawia się tego, że w pewnym momencie może ktoś zginąć.
Według „Sterna" wypadki w fabryce Tesli w Grünheide w Brandenburgii miały się zdarzać niemal codziennie. W pierwszym roku po jej otwarciu karetka lub helikopter były wzywane do zakładu 247 razy, podaje tygodnik powołując się na służby ratownicze. W przeliczeniu na liczbę zatrudnionych oznacza to według tygodnika trzy razy więcej wypadków niż na przykład w fabryce Audi w Ingolstadt.
Brandenburska fabryka koncernu Tesla zatrudnia dziś według jego własnych informacji ponad 10 tysięcy pracowników, ale w przyszłości ich liczba może wzrosnąć do 22,5 tysiąca. Koncern chce bowiem podwoić moce produkcyjne zakładu do miliona samochodów.
Jak z kolei informuje niemiecka agencja prasowa DPA, koncern Tesla zgłosił też do tej pory 26 incydentów środowiskowych w swojej fabryce. Wynika to z informacji brandenburskiego urzędu do spraw środowiska, o których donosi „Stern" i do których również DPA ma dostęp. Obejmują one wycieki farb i oleju napędowego oraz pożary. Według urzędu incydenty są zakłóceniami w pracy, a nie awariami w rozumieniu rozporządzenia o awariach. Część zakładu znajduje się na obszarze ochrony wód. Tesla odrzuca związane z tym obawy.
Amerykański producent przyznał, że na terenie fabryki doszło do kilku incydentów zarówno podczas budowy zakładu, jak i po jego uruchomieniu. W żadnym z tych wypadków nie chodziło według Tesli o awarie w rozumieniu ustawie o ochronie przed zanieczyszczeniami atmosfery i żaden nie spowodował według koncernu szkód w środowisku. W razie potrzeby wdrożono środki naprawcze, zapewnia Tesla.
Martin Pusch, kierownik działu ekosystemów w Instytucie Ekologii Wód i Rybactwa Śródlądowego imienia Leibniza, uważa, że szczególnie zagrożona jest woda pitna. – Istnieje wysokie ryzyko pogorszenia zaopatrzenia w wodę pitną ze względu na niską zdolność retencyjną podłoża – mówi Pusch agencji DPA.
Minister środowiska Brandenburgii Axel Vogel z Zielonych przyznał w odpowiedzi na zapytanie „Sterna", że na terenie fabryki pojawiły się problemy, ale żadnego zagrożenia nie widzi. Pytany, czy może wykluczyć, że wody gruntowe pod fabryką są skażone, odpowiedział, według „Sterna": „Mogę to wykluczyć. Monitoring działa."
Incydenty środowiskowe w fabryce Tesli dotyczą wycieków 15 tysięcy litrów farby, oraz 50 i 150 litrów oleju napędowego, a także uwolnienia 13 ton aluminium (DPA nie podaje w jakiej postaci). Według informacji landowego urzędu ochrony środowiska, farba i aluminium zostały zutylizowane w sposób „fachowy” czy też „przepisowy”. Gdy chodzi o wycieki oleju napędowego, w jednym wypadku skażona nim ziemia została usunięta. „Stern" poinformował również, że po pożarze we wrześniu 2020 roku do gruntu przedostało się do 300 litrów wody gaśniczej. Ponadto w maju 2023 roku ze stacji benzynowej na terenie zakładu wyciekło 250 litrów oleju napędowego. Landowy urząd ochrony środowiska nie udzielił na ten temat żadnych informacji.