Johnson: nie będzie powrotu do polityki oszczędności

Brytyjski premier Boris Johnson zapewnił w niedzielę, że nie będzie powrotu do polityki oszczędnościowej sprzed 10 lat, a odpowiedzią na kryzys wywołany epidemią koronawirusa będą zwiększone wydatki mające wyrównywać szanse.

We wtorek Johnson przedstawi plan działań, które rząd zamierza podjąć, by przezwyciężyć gospodarcze problemy spowodowane epidemią. Zapowiedź tych działań przedstawił w wywiadzie udzielonym gazecie "Mail on Sunday". Obiecał w nim wydanie miliardów funtów na ochronienie gospodarki przed skutkami koronawirusa. Mają one zostać wydane m.in. na budowę szpitali, szkół, dróg, linii kolejowych, domów.

To ogromny, ogromny szok dla kraju, ale bardzo dobrze odbijemy się od niego. Chcemy budować naszą drogę powrotną do zdrowia. Lekcja polega na tym, by działać szybko i zapewnić, że mamy plany, aby pomóc ludziom, których starych miejsc pracy już nie ma, uzyskać możliwości, których potrzebują. Absolutnie nie wracamy do oszczędności sprzed dziesięciu lat

zapewnił Johnson.

Johnson nawiązał do działań podjętych przez konserwatywnego premiera Davida Camerona i ministra finansów George Osborne'a w odpowiedzi na kryzys finansowy. Udało im się zmniejszyć odziedziczony po rządach Partii Pracy dług publiczny z 10 proc. do niespełna 2 proc. PKB, ale obeszło się to dużym kosztem dla społeczeństwa.

Jak pisze "Mail on Sunday", Johnson ogłosi we wtorek powołanie specjalnego zespołu zadaniowego pod przewodnictwem ministra finansów Rishiego Sunaka, który ma opracować plan inwestycji infrastrukturalnych. Znajdzie się w nim m.in. budowa 40 nowych szpitali, inwestycje w szkolnictwo i stworzenie 10 tys. nowych miejsc w więzieniach.

Brytyjski premier podkreślił, że nie chodzi tylko o fizyczną infrastrukturę, ale także o plan wyrównywania szans dla wszystkich.

Będziemy potrzebowali bardzo aktywnego, dynamicznego planu: nie tylko w zakresie infrastruktury, nie tylko inwestycji, ale także zagwarantowania młodym ludziom, że pomożemy im dostać się na rynek pracy, podnosić ich umiejętności, nadal szkolić ich w w miejscu pracy i zapewnić wysoko płatną, wysoko wykwalifikowaną pracę, która utrzyma ich w dobrej kondycji przez długi czas

mówił.

Jak pisze "Mail on Sunday", stratedzy z Downing Street obawiają się, że jeśli rząd nie podejmie szybkich działań, spustoszenie gospodarcze wywołane koronawirusem odczuwalne będzie szczególnie mocno w okręgach w północnej i środkowej Anglii, czyli tych, które zwykle głosowały na Partię Pracy, ale w ostatnich wyborach w grudniu, poparły Partię Konserwatywną, co zapewniło Johnsonowi zdecydowane zwycięstwo. Przed wybuchem epidemii Johnson wielokrotnie zapewniał, że wyrównywanie szans i wyrównywanie poziomu życia pomiędzy poszczególnymi regionami kraju będzie jego priorytetem.

Według prognoz, Wielką Brytanię czeka w tym roku najgłębsza recesja w historii, ze spadkiem PKB sięgającym nawet 15 proc. i wzrost bezrobocia z 3,9 proc. przed epidemią do ok. 10 proc., choć zarazem prognozy przewidują dość szybkie odbicie w przyszłym roku.

Źródło

Skomentuj artykuł: