Kaźmierczak: Wyjątkową szansę postrzegamy w cyfryzacji naszego kraju [WYWIAD]

- Ten kryzys stanowi także szansę dla Polski. Tym bardziej, że Niemcy i Francuzi już oficjalnie ogłosili swoje doktryny obliczone na utrzymanie status quo. My w tej sytuacji powinniśmy mieć dużo bardziej ambitny program. Rzecz jasna obecnie nasi politycy wciąż zajmują się głównie gaszeniem pożarów wywołanych przez koronawirus, ale już obecnie powinniśmy wszyscy myśleć o tym jak działać w bliskiej mamy nadzieję przyszłości, po zakończeniu pandemii - mówi w rozmowie z Maciejem Pawlakiem dla portalu filarybiznesu.pl Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

Maciej Pawlak: Jakie zmiany spowoduje obecny okres pandemii koronawirusa w strukturze wielkości firm działających w naszym kraju? Czy nie zmniejszy się np. liczba przedsiębiorstw z sektora MŚP?

Cezary Kaźmierczak: Trudno na razie to ocenić. Wszystko będzie zależało od tego, jak długo to wszystko będzie trwało. Czas trwania okresu pandemii stanowi w tym przypadku kluczową zmienną. Osobiście nie sądzę, by udział firm małych i średnich w rynku został jakoś poważnie zmniejszony. Bo ich sposób działania obejmuje niską barierę wejścia. Gdy tylko gospodarka ruszy, MŚP się natychmiast odbudują. Dużo tego typu biznesów opiera się na umiejętnościach i kompetencjach właścicieli oraz na komputerze i biurku. Więc to się bardzo szybko odbuduje. Płynnościowa część Tarczy Antykryzysowej, która wchodzi w życie do końca kwietnia, ma utrzymać przy życiu zdolność odtworzeniową firm, w tym tych największych, które mogą występować o pomoc w wysokości nawet kilkuset mln zł. Wydaje się, że się nie zmieni w miarę prawidłowa struktura gospodarki. Choć mogą nastąpić bardzo duże przesunięcia w światowej gospodarce, pomiędzy globalnymi korporacjami. 

Na jakiej zasadzie?

Jak u Darwina. Podobnie zresztą w małym biznesie. Sukces nie będzie zależał od tego czy ktoś jest dużym podmiotem, ma dużo pieniędzy, czy dysponuje dużą wiedzą, ale od zdolności przystosowania się do zmian. 

Czy po zakończeniu okresu pandemii udział w naszej gospodarce największych firm z udziałami Skarbu Państwa, zwanych narodowymi czempionami, ulegnie zwiększeniu?

To zależy od nich samych. Będą podlegali tym samym darwinistycznym prawom. Ci którzy się dostosują, osiągną zdolność do zmian – wyjdą z obecnego okresu silniejsi. Tak, jak mówiłem, wielkość danej firmy nie będzie tu decydująca. Bowiem biznes, nie w sensie struktury, ale uczestników rynku, będzie się układał podobnie, jak państwa. Ten kryzys stanowi także szansę dla Polski. Tym bardziej, że Niemcy i Francuzi już oficjalnie ogłosili swoje doktryny obliczone na utrzymanie status quo. My w tej sytuacji powinniśmy mieć dużo bardziej ambitny program. Rzecz jasna obecnie nasi politycy wciąż zajmują się głównie gaszeniem pożarów wywołanych przez koronawirus, ale już obecnie powinniśmy wszyscy myśleć o tym jak działać w bliskiej mamy nadzieję przyszłości, po zakończeniu pandemii. Np. my już obecnie, w Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, pracujemy nad planem odbudowy.

Jakie rozwiązania proponuje ZPP w tym planie?

Wyjątkową szansę postrzegamy w cyfryzacji naszego kraju. Teraz już Polska widzi, jak można funkcjonować z wykorzystywaniem cyfrowych sposobów działania. Wcześniej były one też możliwe, ale wykorzystywano te możliwości nie na tak, jak w wyniku obecnych okoliczności, na szeroką skalę. Biznes się do tego dostosuje. Wymusi to zresztą walka konkurencyjna. A nam chodzi o to, by to e-działanie przenieść powszechnie do administracji publicznej. Po pierwsze musi być maksymalnie upowszechniony szerokopasmowy internet. A w drugim kroku należy cyfrowe technologie powszechnie stosować w szkolnictwie, służbie zdrowia, policji, sądownictwie itd. Musimy do tego na jak najszerszą skalę uruchomić już istniejącą infrastrukturę. W ten sposób możemy zrobić gigantyczny, polski krok do przodu. ZPP wkrótce ogłosi szczegóły tego pomysłu. Jeżeli administracja publiczna nie będzie szeroko korzystać z istniejącej infrastruktury, to ona sama niewiele zmieni. Będziemy naciskać w tym kierunku, by rząd uchwalił odpowiedni program szkoleń dla administracji publicznej, by urzędnicy wykorzystywali e-rozwiązania w codziennym działaniu. Dla wcielenia tego postulatu w praktyce będzie jednocześnie wymagana zmiana prawa w wielu dziedzinach. 

Jakie jeszcze inne zmiany proponuje ZPP?

Stawiamy na konkurencję prawno-instytucjonalną. Wciąż nie mamy tyle kapitału, co w rozwiniętych krajach zachodniej Europy. Wynika to z zaszłości historycznych: zaborów, II wojny i rządów komunistycznych. Ale konkurencja z Zachodem lepszym prawem i lepszymi instytucjami w obrębie działalności biznesowej jest możliwa. Bo to nie wymaga wielkich nakładów, ale woli politycznej. Mam nadzieję, że w obecnych czasach taka wola się znajdzie. 

Czy sądzi Pan, że wielkie, międzynarodowe korporacje będą chciały, wykorzystując obecną sytuację, przejmować jakieś polskie firmy?

Pod tym względem mocno zagrożeni są Niemcy czy Francuzi. Mimo 30. lat od upadku komunizmu nie zbudowaliśmy jeszcze jakichś odpowiednio wielkich i atrakcyjnych kąsków z punktu widzenia światowych gigantów. A te nieliczne, które mogłyby być postrzegane jako atrakcyjne, znajdują się pod kontrolą państwa. Niemniej jednak ustawa, która przewidywałaby odpowiednie przeciwdziałanie w razie potencjalnych prób przejmowania z zewnątrz naszych firm, jest potrzebna. Z ostrożności. Lepiej dmuchać na zimne.

Co jeszcze państwo może zrobić dla polskiego sektora MŚP, by przetrwał obecny okres? 

Na dziś czekamy po prostu na szybsze odmrożenie gospodarki. To główny postulat, który zgłaszamy. Kolejne poprawki do Tarczy antykryzysowej są dokonywane przez rząd na bieżąco. Kluczową dotąd sprawą był pakiet płynnościowy. A co do odmrażania gospodarki - kolejne jego etapy należy przeprowadzać co tydzień. Musimy się nauczyć żyć z koronawirusem, nie hibernując gospodarki na tak ogromną skalę, jak obecnie. 

Czy odpowiednie działania pomocowe ze strony państwa powinny być podejmowane także po zakończeniu okresu pandemii?

Byłbym niezwykle zadowolony, gdyby faktycznie władze nie przestały udzielać pomocy przedsiębiorstwom także w tym okresie. Przy tym państwo powinno się skoncentrować na dwóch - góra czterech wybranych sektorach, które powinno nadal wspierać. Niestety, patrząc na politykę Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBR), nie widać w niej jakieś logiki. Działają „od Sasa do lasa”. Działalność NCBR nie buduje większej wartości, część funduszy przeznaczanych przez tę instytucję dla naszych firm pożerają koncerny zagraniczne. Bardzo dobrym kontrprzykładem jest Izrael. W latach 60. wypracował narodową strategię, ogłaszając, że będzie się specjalizował w kilku dziedzinach: hydrologii, rolnictwie, przemyśle optycznym i zbrojeniowym. Izraelczycy są odtąd w tych dziedzinach najlepsi na świecie. Nie produkują np. własnych samochodów. Ale nawet arabskie satelity muszą latać wyposażone w produkowany w Izraelu sprzęt optyczny. Na podobny krok, co to państwo, powinna się zdecydować także Polska. Specjalizując się w kilku wybranych dziedzinach za jakiś czas powinniśmy mieć sukces w skali światowej.
 

Źródło

Skomentuj artykuł: