Kozłowski: Jesteśmy uzależnieni od importu surowców, które znacząco podrożały w ostatnich miesiącach
Istnieje relatywnie duża płynność w sektorze gospodarstw domowych, która jest wykorzystywana na zaspokajanie potrzeb konsumpcyjnych. Z pewnością stanowi to czynnik, który stoi za tym, że obecnie w handlu detalicznym osiągane są nawet wyższe wyniki niż w okresie sprzed pandemii. Pytanie, czy także w kolejnych kwartałach popyt konsumpcyjny będzie się utrzymywał na tak wysokim poziomie? Z Łukaszem Kozłowskim, głównym ekonomistą Federacji Przedsiębiorców Polskich, rozmawia Maciej Pawlak
Według GUS PKB Polski niewyrównany sezonowo w 1 kwartale br. zwiększył się realnie o 8,5% rok do roku wobec spadku o 0,6% w analogicznym okresie 2021 r. Wielu ekspertów uważa, że kolejne kwartały nie przyniosą już tak wysokich wzrostów. Jakich więc wzrostów PKB można się spodziewać w kolejnych kwartałach? Od czego to zależy?
Na pewno dynamika wzrostu w ujęciu rocznym nie będzie wyglądała tak dobrze, jak w I kwartale. Wynika to z dwóch czynników: z jednej strony wzrost PKB w pierwszych trzech miesiącach br. wynikał z niskiej, ubiegłorocznej bazy. Rok temu był to bowiem jeszcze okres z rozmaitymi ograniczeniami, czy wręcz z lockdownami, w prowadzeniu działalności gospodarczej. A to uniemożliwiało realizowanie popytu, który wówczas był i odbijało się to na ówczesnym poziomie aktywności gospodarczej. Zaś wyniki PKB kolejnych kwartałów br. nie będą już pod wpływem słabej ubiegłorocznej bazy. Ponieważ od II kwartału ub.r. powrócił już istotny wzrost naszej gospodarce. Tym samym baza porównawcza będzie wyższa. W konsekwencji dynamika tegorocznego wzrostu nie będzie już osiągała tak dużych poziomów, jak było to w I kwartale.
Ale nie tylko zwiększająca się baza porównawcza wpłynie na zmniejszenie się wzrostu PKB w kolejnych kwartałach br.?
Musimy też wziąć pod uwagę presję związaną z rosnącymi kosztami energii, zwiększoną niepewnością wśród konsumentów związaną z wojną Rosji w Ukrainie, a także z wyższym kosztem złotego - w konsekwencji, z mniejszym popytem, który już nie będzie mógł być zaspokajany poprzez nową akcję kredytową. Jak również musimy brać pod uwagę fakt, że nasi konsumenci, którzy posiadają długoterminowe zobowiązania kredytowe, w większym stopniu obciążeni są w większym stopniu kosztami obsługi kredytów. Zatem w konsekwencji popyt z ich strony będzie mniejszy, nie będzie przyrastał w takim tempie, jak to miało miejsce dotychczas. Jednocześnie także inwestycje nie będą stanowiły czynnika, który spowoduje wzrost PKB. Ogólna niepewność temu nie sprzyja - wspomniany już wyższy koszt pieniądza także odbija się na możliwościach finansowania nowych obiektów. Opóźnia się też napływ środków z Unii Europejskiej z nowej perspektywy finansowej - przede wszystkim w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Na szczęście może się to zmienić pod koniec tego roku. Na perspektywy wzrostu PKB w kolejnych kwartałach będzie także miał ujemny wpływ eksportu netto.
Jaki może być wzrost PKB w całym br.?
Powinien być na przyzwoitym poziomie - myślę, że ponad 4%, w porównaniu z 2021 r. Może nawet osiągnie 4,5%. Jednak pojawiają się ostatnio prognozy, mówiące o tym, że będzie to poniżej 4%. Ale jednak biorąc pod uwagę, jak dobry mamy wynik w I kwartale, musiałoby dojść do naprawdę bardzo poważnego spowolnienia gospodarczego, by za cały rok wynik spadł poniżej granicy 4%. Stąd zakładam, że dojdzie do dynamiki wzrostu powyżej 4%, może nawet do 4,5%.
Obroty towarowe handlu zagranicznego według danych GUS w styczniu - marcu br. wyniosły w cenach bieżących 361,5 mld zł w eksporcie oraz 391,5 mld zł w imporcie. Ujemne saldo ukształtowało się na poziomie 30,0 mld zł, podczas gdy w I kw. ub.r. było dodatnie i wyniosło 10,2 mld zł. Jednak w porównaniu z I kw. 2021 roku eksport wzrósł o 18,0%, a import o 32,3%. Co jest przyczyną relatywnie wysokiej wielkości importu?
Wynika to z faktu, że jesteśmy uzależnieni od importu surowców, które znacząco podrożały w ostatnich miesiącach. Stąd musiało to rzutować na znaczące zwiększenie wartości całego importu. To oczywiście nie znaczy, że Polska pogłębiła swoje więzi gospodarcze z Rosją, że polskie firmy kupują z tego kierunku więcej towarów. Po prostu surowce są znacząco droższe. W konsekwencji wartość importu szybko rośnie. Z drugiej strony eksport radzi sobie całkiem dobrze. Wciąż bowiem nie brakuje popytu - zarówno wewnętrznego, jak i zagranicznego. Rynek europejski znalazł się w cyklu odbudowy zapasów - i to większych niż te sprzed pandemii, z uwagi na zakłócenia występujące w ostatnim czasie. Zmieniana jest teraz strategia biznesowa firm. Starają się one funkcjonować przy wyższych stanach zapasów, by unikać efektów związanych z zakłóceniami w łańcuchach logistycznych. To powoduje, że zamówień, zwłaszcza ze strony przemysłu, jest naprawdę dużo. I to także zagranicznych. Takie nastawienie ze strony firm sprzyja działalności eksportowej. A dobre wyniki naszego handlu zagranicznego stanowią także pośredni efekt kryzysu energetycznego, ponieważ w tym czasie, paradoksalnie, również eksportowaliśmy dużo energii. Maksymalnie zwiększaliśmy jej produkcję w naszym systemie. Było bowiem duże zapotrzebowanie na nią na rynkach zachodnich. Ceny energii zdecydowanie zachęcały, by ją eksportować.
Kolejne miesiące to także okres, w którym wciąż ceny energii będą wysokie, co nadal będzie rzutować na wyniki naszego handlu zagranicznego?
Niestety, zarówno w tym, jak i w kolejnym roku, saldo naszego handlu zagranicznego na rachunku obrotów bieżących będzie wyglądało słabiej. To efekt, tego, że jesteśmy uzależnieni od importu energii, która gwałtownie podrożała. Jest to czynnik, który ciąży całościowo na tych wynikach w zakresie wymiany zagranicznej.
W kwietniu br. odwiedzalność centrów handlowych była o 2,5 proc. wyższa niż w kwietniu 2019 r. Obroty w marcu 2022 r. były wyższe o 1,1 proc. niż w marcu 2019 r. Umacnia się trend powrotu klientów do centrów handlowych - ocenia Polska Rada Centrów Handlowych. Czy to faktycznie znaczy, że „duży” handel pokonał już kryzys związany z pandemią?
Tak w tym segmencie handlu można powiedzieć, że pandemia odeszła do przeszłości. A z drugiej strony w obecnym czasie mamy do czynienia z kulminacją popytu konsumenckiego. Sprzyja to zwiększeniu ruchowi w centrach handlowych. Ponieważ, jak się wydaje, obecnie konsumenci bardzo ochoczo wydają pieniądze. Dysponują też pewnymi nadwyżkami finansowymi. Istnieje relatywnie duża płynność w sektorze gospodarstw domowych, która jest wykorzystywana na zaspokajanie potrzeb konsumpcyjnych. Z pewnością stanowi to czynnik, który stoi za tym, że obecnie w handlu detalicznym osiągane są nawet wyższe wyniki niż w okresie sprzed pandemii. Pytanie, czy także w kolejnych kwartałach popyt konsumpcyjny będzie się utrzymywał na tak wysokim poziomie? Niestety wygląda na to, że będziemy mieli do czynienia z pewnego rodzaju ochłodzeniem w tym obszarze. Ponieważ gospodarka w cyklu ostrego zacieśnienia kursu polityki pieniężnej w pewnym momencie spowoduje schłodzenie popytu. Wydaje mi się, że teraz mamy do czynienia w obecnym cyklu z kulminacyjnym poziomem popytu ze strony konsumentów.
Według zapowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy „na pewno przypłyną w ciągu kilku miesięcy”. Na jakie cele mogą być przeznaczone środki z tego tytułu - czy głównie w inwestycje w OZE czy inne w zakresie energetyki, bądź np. w inwestycje infrastrukturalne, np. rozbudowę szlaków kolejowych, bądź zakup taboru elektrycznego czy wodorowego?
Projekty, które mają być realizowane w ramach KPO zostały już zapisane. Nie ma tu więc jakiejś znaczącej swobody w przeznaczaniu tych środków na dowolne cele. Natomiast są wśród nich projekty, które w zmienionym ostatnio otoczeniu, z pewnością odpowiadają na potrzeby naszej gospodarki. Są to przede wszystkim inwestycje związane z rozwojem odnawialnych źródeł energii. To przecież też przyczynia się do zwiększenia stopnia naszej niezależności energetycznej i naszego bezpieczeństwa, a jednocześnie dzięki tym projektom Polska będzie wpisywać się w unijną politykę klimatyczną, produkując energię z OZE, mając przy tym na uwadze fakt, że koszty emisji CO2 były na przełomie 2021/2022 r. były bardzo wysokie, a to też na ostatecznych cenach energii bardzo poważnie ciążyło. Środki z OZE będą również wykorzystywane na transformację cyfrową naszej gospodarki, unowocześnianie pod tym względem nie tylko jej, ale także sfery administracji publicznej - tak, by usługi publiczne były świadczone możliwie najbardziej efektywnie. Także w obszarze opieki zdrowotnej - związane z poprawą jej jakości i dostępności. A jest to przecież poważne wyzwanie z uwagi na stan tej opieki w obecnym okresie po-pandemicznym. Są więc priorytety i wyzwania, na rozwiązanie których środki z KPO z pewnością pomogą.
A jakie widzi Pan szanse na przeznaczenie środków z KPO na inwestycje infrastrukturalne, np. rozbudowę szlaków kolejowych, bądź zakup taboru elektrycznego czy wodorowego?
Przeznaczenie tych środków na działania w obszarze infrastruktury są również przewidziane. Choć głównie na tego typu inwestycje, o które pan pyta, będą zapewne wykorzystywane środki z unijnych Programów Operacyjnych w ramach obecnej finansowej perspektywy unijnej (na lata 2021-2027).