Kuźmiuk: Władze nie szastają pieniędzmi budżetowymi, ale podtrzymują programy społeczne
- Wszystko wskazuje na to, że polityka władz i NBP będzie przynosić rezultaty. I tak, jak prognozuje bank centralny, jeżeli nic się nie stanie gorszego, za naszą wschodnią granicą, czyli jeśli nie dojdzie do gwałtownego i obecnie nie przewidywalnego rozszerzenia tego konfliktu, to do końca przyszłego roku powinniśmy zobaczyć jednocyfrowy wskaźnik inflacji w Polsce. - mówi portalowi FilaryBiznesu.pl europoseł Zbigniew Kuźmiuk (PiS), członek komisji budżetowej Parlamentu Europejskiego.
W III kwartale br. PKB wyrównany sezonowo zwiększył się realnie o 1,0% w porównaniu z poprzednim kwartałem i był wyższy niż przed rokiem o 4,5%. Czy już kolejny kwartał przyniesie spadek dynamiki wzrostu PKB? Jak wyglądamy pod względem wzrostu PKB na tle UE?
Kwartał był wyjątkowy, oczywiście cały czas będziemy mieli do czynienia ze spowolnieniem, ale większość ekonomistów przewiduje, że PKB w całym roku przekroczy sumarycznie 4%. To będzie świetny wynik na tle innych krajów europejskich. Prawdopodobnie wzrost okaże się dwukrotnie, może nawet więcej wyższy od średniej unijnej. Więc to pokazuje, że polska gospodarka ma bardzo silne fundamenty. I nawet w obecnych czasach kryzysowych sobie radzi.
Pewnie gorszy będzie pierwszy kwartał przyszłego roku - chociaż z prognoz wynika, że będziemy jedną z niewielu gospodarek, która w następnym roku oprze się recesji, podczas gdy wszystko wskazuje na to, że cały świat zachodni dotknie recesja.
Z czego wynikają te słabsze wyniki, jeśli chodzi o Zachód?
Mamy do czynienia z bardzo silnym wzrostem cen energii. U nas próbujemy to jakoś łagodzić, rekompensować, oni też coś próbują robić. Ale np. gospodarka niemiecka z pewnością uzależniona jest od silnego eksportu, głównie do Chin. W związku ze spadkiem aktywności w Chinach, pewnie ten eksport będzie mniejszy. Trudności czy ograniczenia w dostawie energii, powodują także ograniczenia produkcji. Niemcy tak naprawdę w trzecim kwartale br. ledwie odrobili straty z COVIDU, a już wszystko wskazuje na to, że popadną w recesję. Z drugiej strony nasze gospodarki: polska i niemiecka są powiązane - Niemcy to od lat nasz partner w eksporcie i imporcie nr 1. Ale mimo tego silnego powiązania i spadku aktywności w Niemczech, my sobie nad wyraz dobrze radzimy. A to pokazuje bardzo dużą elastyczność naszej gospodarki. A zatem jeżeli nawet spada popyt w Niemczech, to z eksportem sobie radzimy i tak dobrze i lokujemy go także na innych rynkach - to też jest nie lada osiągnięcie.
Inflacja według szybkiego szacunku GUS w listopadzie 2022 r. w porównaniu z analogicznym miesiącem ub. roku wzrosła o 17,4%, a w stosunku do październiuka br. wzrosły o 0,7%. Czy inflacja będzie spadać też w kolejnych miesiącach? Kiedy nastąpi jej szczyt?
Zdaje się, że grudzień nie przyniesie tutaj żadnej eksplozji. Najtrudniejszy okres to pierwszy kwartał przyszłego roku. Już dziś wiemy, że od początku 2023 r. znikają redukcje stawek VAT na paliwa, bo nie mamy innego wyjścia, KE zdecydowanie za tym optuje. Zostanie tylko zerowy VAT na podstawowe artykuły żywnościowe. Próbujemy mrozić ceny energii - ale dla gospodarstw domowych. Będzie to dotyczyć w mniejszym stopniu przedsiębiorstw, więc pewnie będziemy mieli jeszcze w lutym, marcu podwyżkę inflacji. Ale nie sądzę, żeby przekroczyła poziom 20%. A jednocześnie widać, że rezultaty zaczyna przynosić także polityka monetarna banku centralnego i podnoszenie stóp. Rzecz jasna one zawsze działają z dużym opóźnieniem od dziewięciu miesięcy, do nawet roku. Ponieważ podwyżki stóp procentowych zaczęły się w październiku ub. roku, nie ulega wątpliwości, że właśnie dziś zaczynamy dostrzegać rezultaty działań polityki monetarnej.
Jak to wygląda w praktyce?
Władze nie szastają pieniędzmi budżetowymi w ramach polityki fiskalnej, ale podtrzymują programy społeczne (z „plusem”). W rezultacie zmniejszanie się inflacji nie jest może takie gwałtowne. Jednak wszystko wskazuje na to, że polityka władz i NBP będzie przynosić rezultaty. I tak, jak prognozuje bank centralny, jeżeli nic się nie stanie gorszego, za naszą wschodnią granicą, czyli jeśli nie dojdzie do gwałtownego i obecnie nie przewidywalnego rozszerzenia tego konfliktu, to do końca przyszłego roku powinniśmy zobaczyć jednocyfrowy wskaźnik inflacji w Polsce.
Benzyna i olej napędowy przy obecnych cenach hurtowych w detalu powinny być znacznie tańsze, niż są. Dlaczego ich ceny detaliczne nie spadają proporcjonalnie do hurtowych?
To są mylne przekonania, że jeżeli spada cena baryłki na rynku światowym, to na drugi dzień powinniśmy to widzieć na stacjach benzynowych. Tak to nie działa, trzeba zawsze w takich przypadkach uwzględniać spore opóźnienie w wysokości cen detalicznych. Zapewne rezultat tego będziemy mieli, tyle tylko że musimy wiedzieć, że od 1 stycznia VAT na paliwa powróci do poziomu 23% z obecnego, obniżonego 8%, choć zawieszenie podatku od sprzedaży detalicznej na paliwa pozostanie. Tutaj cudów nie ma, chyba że zdecydujemy się rozegrać to w inny sposób, tak jak z gazem. Oczywiście Orlen może sobie pozwolić na jakieś minimalne podwyżki, bo - jak widać - trochę na tym kryzysie zarobił, ale odprowadza podatki do budżetu i nie widzę tutaj nic złego. Koncern ten zdaje sobie przy tym sprawę, że ceny paliwa przekładają się na ceny prawie każdego produktu. Zatem utrzymywanie cen paliw na znośnym dla klientów poziomie, tak czy inaczej dotyczy pilnowania także inflacji. Więc nie sądzę, żeby sumarycznie doszło do jakiejś eksplozji cenowej. Jednak trzeba sobie zdawać sprawę, że ze względu na konieczność przywrócenia poprzednich stawek VAT jakaś reakcja w cenach detalicznych na stacjach benzynowych będzie, więc jakiś impuls inflacyjny się pojawi.
7 grudnia, na swym najbliższym posiedzeniu, Rada Polityki Pieniężnej zapewne ponownie pozostawi stopy procentowe bez zmian. Ale czy nie zmienią się one także w kolejnych miesiącach?
Rada nie wyda komunikatu, że zamknęła ten cykl, ale na pewno będzie przerwa w podwyżkach wysokości stóp. Natomiast nie ma powodu, żeby w dalszym ciągu windować stopy, bo widać, że polityka monetarna naszego banku centralnego przynosi pozytywne rezultaty, a stopy na obecnym, relatywnie wysokim poziomie przyhamowały dopływ nowych kredytów. Ale te posunięcia RPP tak działają.
Czy ostatnie osłabienie dolara to tendencja przejściowa, czy też symptom trendu? Jak bardzo decyzje banków centralnych - np. FED w USA czy EBC w strefie euro - o zmianie stóp procentowych przekładają się na wzrost kursu dolara i euro?
Sporą część importu, szczególnie w odniesieniu do surowców, rozliczamy w dolarach, wobec tego mocniejsza złotówka, w stosunku do dolara, ogranicza te impulsy inflacyjne. Jednak na samą cenę dolara nie mamy żadnego wpływu, tu już oddziałuje przede wszystkim polityka amerykańskiego FED. Zobaczymy czy oni będą kontynuowali podwyżki stóp, wiele banków centralnych, a więc także amerykański FED, ma to wręcz zapisane w statutach, że pilnuje wartości pieniądza i jego wpływu na gospodarkę. Akurat w przypadku naszego NBP takich bezpośrednich zapisów nie ma. Jednak banki centralne biorą pod uwagę skutki polityki pieniężnej dla polityki gospodarczej. Stąd myślę, że tam jakiegoś szaleństwa ze wzrostem stóp nie będzie.
Ale nie ulega wątpliwości, że te podwyżki stóp rezerwy federalnej generalnie spowodowały napływ kapitału na rynek amerykański i wzmocnienie dolara w stosunku do innych walut. Nawet wartość euro spadła w pewnym momencie poniżej dolara, teraz trochę się to tam zamazuje.
Natomiast strefa euro będzie miała problemy, bo prawdopodobnie ze względu na wysokość inflacji Europejski Bank Centralny będzie musiał jeszcze wykonać jakieś ruchy ze stopami. A to będzie oznaczało spore kłopoty dla unijnych krajów południa Europy, jeśli chodzi o obsługę ich długu publicznego.