Nadchodzą trudne czasy dla kryptowalut? Bitcoin po rekordowych notowaniach na początku listopada zaczął spadać, podobnie jak inne aktywa cyfrowe. Wiele krajów rozważa wprowadzenie zakazu używania kryptowalut, a rosnące ceny i niedobory energii wpływają na dalszy exodus wielu „górników”.
Minione tygodnie to dobry czas dla kryptowalut. Październik i spora część listopada upłynęła pod znakiem wzrostów i rekordów. Bitcoin na początku mijającego miesiąca osiągnął nienotowaną wcześniej wartość ok. 68 tys. dolarów. Wysokie notowania osiągnęło także Ethereum – rekordowe 4800 USD. Następne tygodnie listopada upłynęły jednak pod znakiem spadków kursów największych aktywów cyfrowych.
W miniony piątek Bitcoin osiągnął najniższą wycenę od początku października – nieco ponad 53 tys. USD, co oznacza spadek na poziomie 20 proc. Analitycy wskazują, że duże spadki wprowadziły najpopularniejszą kryptowalutę na rynek niedźwiedzia. Aktywa cyfrowe, które przez część ekspertów uznawane były jako bezpieczne rozwiązanie w czasie inflacji, odczuły niewątpliwie rynkową panikę wywołaną groźbą pojawienia się nowego wariantu koronawirusa. Zdaniem niektórych analityków, obecne spadki to efekt fazy realizacji zysków przez inwestorów po niedawnych rekordowych wzrostach.
Na przestrzeni ostatnich miesięcy kursy kryptowalut bardzo mocno wahały się, a jednym z istotnych czynników obniżających przez pewien czas wartość m.in. Bitcoina była agresywna polityka chińskich władz. Pekin poprzez regulacje prawne dążył do wyrugowania z chińskiej przestrzeni kryptowalut, robiąc miejsce dla wprowadzanego przez władze centralne cyfrowego juana. Polityka ta skutkowała exodusem wielu „górników” działających na terenie Chin, a w szczególności – prowincji Syczuan. W czerwcu 2021 r., w dobie nasilających się restrykcji ze strony chińskiego rządu, „górnicy” z Państwa Środka odpowiadali za ponad połowę światowej produkcji Bitcoina.
Agresywna polityka Pekinu zmusiła „minerów” do zawieszenia swojej działalności i sprzedaży sprzętu lub emigracji. Spora część z nich przeniosła się do pobliskiego Kazachstanu. W ciągu kilku miesięcy poskutkowało to tym, że ten azjatycki kraj stał się drugim – za USA – pod względem wydobycia BTC państwem na świecie. Kazachstan prowadził jednak politykę sprzyjającą „górnikom” na długo przed ich masową ucieczką z Chin. Teraz jednak – sytuacja zmieniła się o 180 stopni.
Duże zasoby paliw kopalnych i ich niskie ceny jeszcze niedawno były głównym „wabikiem” Kazachstanu, jednak efekt przerósł oczekiwania. Dostawy energii z krajowych źródeł zostały w ostatnich miesiącach poważnie nadwerężone, w konsekwencji czego – w perspektywie nadchodzącej zimy – kazachskie zasoby zasili prąd z Rosji.
Niedobory energii zmusiły do częściowego opuszczenia Kazachstanu przez firmę wydobywczą Xive. Niewykluczone, że w jej ślady pójdą kolejne „kopalnie”. Jako nowy cel „górników” wskazywana jest Rosja lub Stany Zjednoczone.
Ze strony administracji krajowej Kazachstanu zaczęły się rozmowy o próbach uregulowania działalności „górników”, w których pada argument o nielegalnych farmach wydobywczych, zużywających znacznie więcej energii niż działalność zarejestrowane. Kraj podnosi kwestie nielegalnych „kopalń”, twierdząc, że przez nie budżet – mimo że Kazachstan posiada drugi na świecie poziom hashrate'u – nie osiąga zamierzonych zysków.
Warto dodać, że ani wspomniana wcześniej Rosja, ani USA nie prowadzą nadmiernie liberalnej polityki wobec wydobywania kryptowalut. Rosja pracuje nad prawem wprowadzającym opodatkowanie działalności opartej na wydobywaniu, a w tym celu powołana została niedawno specjalna komisja, mająca na celu analizę różnego rodzaju regulacji. Również w USA toczyła się od długiego czasu dyskusja nad kształtem regulacji rynku aktywów cyfrowych, której efektem jest m.in. podpisanie w połowie listopada przez prezydenta Joe Bidena ustawy infrastrukturalnej, zobowiązującej do rejestrowania i opodatkowania transakcji kryptowalutowych powyżej 10 tys. dolarów.
Zaostrzenie przepisów wobec aktywów cyfrowych szykują także Indie. Indyjskie władze od dawna zapowiadały regulacje dotyczące kryptowaluty. W planach jest zakazanie wszystkich prywatnych kryptowalut (z niewielkimi wyjątkami), by podobnie jak Chinach, „stworzyć ramy ułatwiające stworzenie oficjalnej waluty cyfrowej emitowanej przez Bank Rezerw Indii (RBI)”. Nowe, restrykcyjne prawo ma zostać uchwalone jeszcze w tym roku. Wieść o zaostrzeniu przepisów gwałtownie odbiła się na indyjskich giełdach kryptowalutowych, gdzie wyceny aktywów cyfrowych wyraźnie spadły.
Regulacje dotyczące kryptowalut możliwe są także na terenie Unii Europejskiej, a stać mogą za tym „zielone” motywacje. W ostatnich dniach szwedzkie agendy, w liście otwartym podpisanym przez Erika Thedeena, dyrektora szwedzkiego Urzędu Nadzoru Finansowego, oraz Bjoerna Risingera, szefa szwedzkiej Agencji Ochrony Środowiska, zaapelowały do Komisji Europejskiej o wprowadzenie na terenie UE „całkowitego zakazu energochłonnego wydobywania kryptowalut”.
Szwedzi twierdzą, że „mining” w Europie może zagrozić realizacji celów klimatycznego porozumienia paryskiego z 2015 r. Media wskazują, że ceny energii w Szwecji nie są wysokie, a w dużej mierze pochodzą ze źródeł niskoemisyjnych. Sygnatariusze listu obawiają się jednak, że nadmierna aktywność migrujących „górników” w ich kraju może doprowadzić do tego, że produkcja zielonej energii będzie niewystarczająca na potrzeby „dokonania transformacji energetycznej”.
Dotychczas Unia Europejska kwestią kryptowalut zajmowała się głównie na gruncie bezpieczeństwa prawnego i finansowego, wprowadzając regulacje chroniące przed procederem prania brudnych pieniędzy i finansowania terroryzmu.