[NASZ WYWIAD] Klucznik: W kolejnych miesiącach różnica między importem, a eksportem będzie się zmniejszać

Jeszcze jesienią ub. roku sporo prognoz wskazywało, że możemy wkrótce przebić granicę 20 proc. inflacji. Jednak okazało się, że ten styczniowy wynik okazał się nie tylko lepszy od pesymistycznych prognoz z jesieni, ale i od tych ogłaszanych jeszcze w styczniu br. Mediana prognoz inflacji w styczniu oscylowała wokół 17,6 proc. Więc jej ostateczny poziom zaskoczył na plus. Z Marcinem Klucznikiem, starszym analitykiem zespołu makroekonomii Polskiego Instytutu Ekonomicznego, rozmawia Maciej Pawlak

Rzecznik generalny TSUE powiedział, że w wypadku umowy frankowego kredytu hipotecznego uznanej za nieważną z powodu nieuczciwych warunków, bank nie może dochodzić od konsumenta wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. Natomiast klienci mogą domagać się dodatkowych świadczeń od banków. Ta wypowiedź spowodowała spadek kursów banków na warszawskiej giełdzie. Według prezesa PFR, Pawła Borysa, interpretacja ta grozi poważnym kryzysem makroekonomicznym: „zgodnie z szacunkami KNF takie rozwiązanie to jest ponad 200 mld zł, które na koniec musieliby zapłacić wszyscy podatnicy”. Jakie mogą okazać się faktycznie skutki opinii TSUE?
Wiemy, że wiceminister finansów Piotr Patkowski, komentował to niekorzystne dla banków - frankowych kredytodawców oświadczenie rzecznika TSUE, że będą one i tak miały czas na tworzenie odpowiednich rezerw i budowę kapitałów. Rzecz jasna z perspektywy banków będzie to duże wyzwanie. Przy czym warto podkreślić, że nie jest ono równo rozdysponowane wśród wszystkich banków. Niektóre z nich mają rzeczywiście duży portfel kredytów hipotecznych we frankach – inne: dużo mniejszy. Stąd duże zróżnicowanie tego problemu w zależności od banku. A z drugiej strony z perspektywy banków ma znaczenie nie tylko, jakie kwoty ewentualnych rezerw na pokrycie roszczeń frankowiczów wobec nich będą musiały zawiązywać, ale też, w którym momencie te straty będą realnie dokonywane i odpisywane. To oświadczenie rzecznika TSUE wskazuje na to, że wszystkie te sprawy będą trafiały na polską ścieżkę sądowniczą. A to oznacza, że straty banków nie będą powstawały od razu, więc, jeśli będą, to zostaną rozciągnięte w czasie.

Jakie jeszcze skutki niesie oświadczenie rzecznika TSUE?
Ta wiadomość jest negatywna np. dla perspektyw rozwoju polskiego PKB. PIE jeszcze pod tym kątem nie rewidował żadnej prognozy dotyczącej naszej gospodarki. Ale jest to prawdopodobnie potencjał do niższego rozwoju gospodarczego w 2023 r. Zatem niesie to pewne ryzyko w tym zakresie.

Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju (EBOR) obniżył prognozę wzrostu gospodarczego Polski w 2023 r. do 1,0 proc. z 1,5 proc. prognozowanych wcześniej - wynika z najnowszego raportu banku. EBOR prognozuje, że w 2024 r. PKB Polski urośnie o 3,0 proc. Jakimi przesłankami mógł się kierować obniżając swoją prognozę wzrostu PKB dla Polski w br.?
Powód obniżenia prognozy wzrostu gospodarczego Polski w tym przypadku jest prozaiczny. Bank ten bowiem publikuje swoje prognozy na tyle rzadko, że ta poprzednia była przecież z września ub.r. Jeżeli spojrzymy na obecne prognozy gospodarcze, to ich konsensusy raczej wskazują na jakieś 0,7-1 proc. wzrostu polskiego PKB w br. Zaś EBOR w tym przypadku zszedł do konsensusu prognoz. A jeśli spojrzymy na analogiczne prognozy obecnie, to – o ile są rewidowane – podnosi się je w górę. W Polsce już chyba publikowano cztery takie prognozy w ciągu ostatniego miesiąca, które rewidowano w górę. Choć to cały czas oznacza, że obecny konsensus waha się w granicach 1 proc. wzrostu. Podnoszone są one w związku z tym, że widać lepsze wyniki w rozmaitych badaniach, typu PMI. Ale też dostrzec można lepsze perspektywy rozwoju np. w USA czy strefie euro. A przecież nasze gospodarki są w dużej mierze połączone. A to oznacza lepsze wyniki gospodarcze w Polsce.

PKB niewyrównany sezonowo w 4 kwartale 2022 r. według danych GUS zwiększył się realnie o 2,0 proc. rok do roku wobec wzrostu o 8,5 proc. r/r w 4 kwartale 2021 r. Jakie są szacunki wzrostu PKB w I i II kwartale br.?
Pierwszy kwartał br. będzie w okolicach 0 proc. Nasza prognoza przewiduje taki minimalny wzrost rok do roku ok. 0,4 proc. Z kolei część prognoz jest bardziej pesymistyczna – według nich może nastąpić lekki spadek wzrostu. Tak czy inaczej najbardziej prawdopodobny scenariusz to okolice 0 proc. wzrostu. Natomiast trochę lepsze wyniki wzrostu gospodarczego powinny pojawić się od II - czy jeszcze bardziej - III kwartału br. Możemy wówczas liczyć na 1 proc. wzrostu. A potencjalnie w IV - w okolicach 2 proc. Tak więc średnio w ciągu obecnego roku wzrost powinien oscylować wokół jakiegoś 1 proc. wzrostu. Przy czym ważna uwaga. Obecnie faktycznie konsensusy dotyczące wzrostu PKB w I kwartale br. są dość niepewne. Niektóre ośrodki prognozują na ten okres niewielki wzrost, inne - niewielki spadek. Zaś dopiero za kilka dni zostaną doprecyzowane, bo wówczas spłyną pierwsze twarde dane gospodarcze, dotyczące wielkości produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej za styczeń. Wtedy będziemy wiedzieć więcej. Tak czy inaczej w tej chwili wszystko wskazuje na zerowy wzrost PKB w I kwartale.

W styczniu 2023 r. inflacja r/r wyniosła 17,2% (więcej niż w grudniu – 16,6%). W stosunku do grudnia ub.r. ceny wzrosły o 2,4%. Energia, paliwa, wydatki mieszkaniowe i żywność zdrożały najbardziej. Czy luty przyniesie dalszy wzrost inflacji czy też ta styczniowa okaże się najwyższa w br.?
Luty przyniesie jej dalszy wzrost. Ale to jest odczyt i tak dość optymistyczny. Jeszcze jesienią ub. roku sporo prognoz wskazywało, że możemy wkrótce przebić granicę 20 proc. inflacji. Jednak okazało się, że ten styczniowy wynik okazał się nie tylko lepszy od pesymistycznych prognoz z jesieni, ale i od tych ogłaszanych jeszcze w styczniu br. Mediana prognoz inflacji w styczniu oscylowała wokół 17,6 proc. Więc jej ostateczny poziom zaskoczył na plus. Przy czym luty przyniesie jeszcze faktycznie jej wzrost.

Z jakich powodów?
Po pierwsze uwidoczni się efekt tego, że jeszcze sporo przedsiębiorstw obecnie aktualizuje cenniki. Bowiem nie wszystkie aktualizowały je na bieżąco w ubiegłym roku. Część zostawiała je na styczeń czy luty, bądź nawet marzec. I efekt tego na pewno zobaczymy jeszcze w danych za luty. A ponadto dojdzie do wzrostu czysto statystycznego związanego z tym, że w lutym ub. roku weszła w życie Tarcza antyinflacyjna. A ponieważ inflacja to porównanie cen rok do roku, dojdzie do efektu związanego z tym, że ceny nie wzrosną może w ujęciu miesiąc do (poprzedniego) miesiąca, ale rok do (poprzedniego) roku – już tak. I to dodatkowo wywinduje inflację w lutym. Wobec tego w obecnym miesiącu sięgnie ona prawdopodobnie poziomu ok. 19 proc. A potem od marca powinien następować jej systematyczny spadek.

Obroty towarowe handlu zagranicznego w styczniu - grudniu 2022 r. wyniosły wg danych GUS 1 607,3 mld zł w eksporcie oraz 1 699,8 mld zł w imporcie. Ujemne saldo ukształtowało się na poziomie 92,5 mld zł, podczas gdy w 2021 r. wyniosło minus 7,0 mld zł. W porównaniu z 2021 r. eksport wzrósł o 22,1%, a import o 28,5%. Jakiego wzrostu w handlu zagranicznym możemy się spodziewać w tym roku?
Faktycznie obserwujemy spory deficyt w handlu zagranicznym w ostatnim roku. Pogłębienie deficytu w handlu towarami w ub. roku stanowił przede wszystkim efekt importu drogich surowców energetycznych. Ale to już się zaczyna powoli normować. Wobec tego perspektywy na obecny rok są pod tym względem lepsze. Cały czas jednak ten import będzie wysoki, co będzie obciążać bilans obrotów w naszym handlu zagranicznym, ale nie aż w takim stopniu, jak w ub. roku. Z drugiej strony Polska odnotowuje także systematyczne nadwyżki w handlu usługami.

Jakimi?
Przede wszystkim chodzi o usługi transportowe. Polska jest przecież trzecim największym eksporterem usług transportowych w Unii Europejskiej, po Holandii i Niemczech. A ponadto w grę wchodzą usługi specjalistyczne, np. informatyczne, konsultingi biznesowe. One też tworzą nadwyżkę eksportu nad importem. A przy tym naszą siłą jest zdecydowanie to, że drogi import surowców energetycznych z jednej strony obciąża wynik, a z drugiej częściowo łagodzone jest to przez nadwyżkę w handlu usługami. Dlatego nie widzimy tego aż tak mocno rozpatrując saldo obrotów bieżących, tj. całość tych obrotów.

A zatem jednak w tym roku wielkość importu nadal przeważać będzie wielkość eksportu?
Taka sytuacja jeszcze potrwa, ale w kolejnych miesiącach różnica między importem, a eksportem będzie się zmniejszać.

Źródło

Skomentuj artykuł: