Minister gospodarki kraju związkowego Turyngia w środkowych Niemczech, Wolfgang Tiefensee, nie wykluczył, że konieczne będzie przedłużenie eksploatacji niemieckich elektrowni jądrowych. „W tej chwili po prostu nie możemy sobie pozwolić na luksus dzielenia energii na +dobrą+ i +złą+” – podkreślił.
Jak dodał Tiefensee, w obecnej sytuacji trzeba robić wszystko, aby zapobiec niedoborom energii, i nie wykluczać przy tym żadnych rozwiązań.
„Konwersja na energie odnawialne może być w najlepszym razie rozwiązaniem średnioterminowym ze względu na brak dostępności odpowiedniej infrastruktury i możliwości instalacji” – ocenił minister. Jak podkreślił, wyłączenie działających elektrowni, mimo że mogłyby one pomóc w przezwyciężeniu kryzysu energetycznego, powinno być „w obecnej sytuacji właściwie wykluczone – i to niezależnie od tego, jakie źródła energii są tam wykorzystywane”.
Jak uzasadnił, możliwości firm w Turyngii w zakresie oszczędzania energii są bardzo ograniczone. „Brak energii i jej szybko rosnące ceny sprawiają, że firmy w Turyngii stoją przed egzystencjalnym wyzwaniem. Trzeba nadal robić wszystko, aby zapobiec niedoborom energii. Gdyby jej dostawy dla gospodarki zostały chociaż częściowo ograniczone, konsekwencje gospodarcze, które przełożą się później na skutki społeczne, byłyby katastrofalne” – podkreślił polityk SPD.
Zgodnie z dotychczasowymi planami rządu Niemiec ostatnie trzy niemieckie elektrownie jądrowe (Isar 2, Emsland i Neckarwestheim 2) mają zostać wyłączone do końca 2022 roku. Pod koniec zeszłego roku zamknięto trzy inne elektrownie tego typu: Brokdorf, Grohnde i Gundremmingen.