Niemcy: rekordowy spadek sprzedaży piwa

2020 rok przyniósł najniższe obroty niemieckich producentów piwa od 28 lat. Wielomiesięczny lockdown, a przede wszystkim brak dużych imprez, to poważny cios dla branży.

Browary i hurtownie piwa sprzedały w ubiegłym roku 8,7 miliarda litrów piwa. To o 5,5 proc., czyli o 508,2 miliony litrów mniej niż w 2019 roku - podał Federalny Urząd Statystyczny. Był to najniższy wynik od czasu nowelizacji w 1993 r. ustawy o podatku od piwa, która stanowi podstawę do sporządzania statystyk.

Niemieckie Stowarzyszenie Browarników (DBB) uważa, że w rzeczywistości jest jeszcze gorzej. Z ankiety przeprowadzonej wśród jego członków wynika, że branża odnotowała w 2020 roku 23-procentowy spadek obrotów. „Wielomiesięczny lockdown w gastronomii, zakaz organizowania imprez i załamanie się ważnych rynków zagranicznych ciężko uderzyło w branżę piwowarską” – poinformowała organizacja. Sytuacja jest „dramatyczna, bezprecedensowa w powojennej historii”.

Piwowarom brakowało przede wszystkim festiwali i dużych imprez, które zostały odwołane. 

Zamykanie pubów i restauracji na wiele miesięcy również doprowadziło do zmniejszenia konsumpcji piwa. Najbardziej skutki lockdownu były odczuwalne w kwietniu (minus 17,3 proc.) i maju (minus 13 proc.).Gwałtowny wzrost sprzedaży nastąpił po otwarciu lokali latem, by znów drastycznie spaść jesienią. Wiele hektolitrów piwa poszło na straty. Wielu producentów stoi w obliczu plajty, w niektórych przypadkach przychody zmalały nawet o 70 proc. 

Spadek spożycia piwa to jednak trend, który trwa od lat. Według statystyk podatkowych za 2020 rok 82,6 proc. piwa trafiło do sprzedaży na rynku niemieckim, co stanowi spadek o 5,5 proc. w stosunku do roku poprzedniego. Znacznie zmniejszył się również niemiecki eksport do UE (spadek o 13,1 proc.), natomiast w krajach spoza UE niemieckie browary odnotowały wzrost sprzedaży o 3,7 proc.

Browarnicy żądają "ukierunkowanej i zdecydowanej" pomocy od rządu federalnego i władz landów. 1500 browarów, głównie rzemieślniczych i średniej wielkości, zostało „z małymi wyjątkami” z pustymi rękami przy rozdzielaniu pomocy publicznej dla gastronomii. 
 

- Mówimy tu o przedsiębiorstwach, które często od pokoleń są własnością rodzinną, przetrwały wojny światowe, kryzysy gospodarcze i walutowe - a teraz stoją w obliczu upadku nie z własnej winy, ponieważ wszystkie rezerwy zostały wyczerpane  

powiedział dyrektor generalny DBB Holger Eichele.

Firmy te pilnie potrzebują pomocy i jasnej perspektywy. W przeciwnym razie wielu browarom grozi niewypłacalność.

Źródło

Skomentuj artykuł: