Niepewność ustępuje miejsca optymizmowi. "Szczególnie dotyczy to rynku nieruchomości"

Rynek mieszkaniowy w Polsce jest odporny na koronawirusa. O ile nie dojdzie do ponownego lockdownu, indeks HRE, obrazujący koniunkturę na rynku mieszkaniowym, powinien odbić najpóźniej w czwartym kwartale - prognozują analitycy HRE Investments.

Jak wskazują, napływające dane o popycie na kredyty hipoteczne, ale też informacje z rynku pracy i wyniki całej rodzimej gospodarki pokazują, że ze skutkami epidemii Polska radzi sobie lepiej niż można się było spodziewać. "Coraz częściej niepewność, która paraliżowała wiele osób jeszcze kilka miesięcy temu, ustępuje dziś miejsca ostrożnemu optymizmowi. Szczególnie dotyczy to rynku nieruchomości mieszkaniowych, który od niemal samego początku epidemii zajął tradycyjne dla siebie miejsce bezpiecznej przystani" - piszą eksperci w opublikowanej w poniedziałek analizie.

Przypominają, że sytuację na rynku nieruchomości jest przez HRE Investments na bieżąco monitorowana za pomocą syntetycznego indeksu.

"Do jego stworzenia służy zestaw aż 18 wskaźników badających zmiany cen, ale też kondycję sektora bankowego, gospodarstw domowych i budownictwa. Interpretacja tego wskaźnika, jak i jego składowych jest taka, że zarówno zbyt wysokie (ponad 0,85), jak i zbyt niskie (poniżej 0,15) odczyty sugerują nierównowagi na rynku. Podczas gdy wyniki wysokie sugerować mogą narastanie bańki spekulacyjnej, to wyniki niskie sugerują zapaść na rynku mieszkaniowym"

czytamy.

Najnowszy odczyt - jak wskazują - staje w strefie bezpiecznej. Co więcej, główny indeks koniunktury na rynku nieruchomości w drugim kwartale zanotował spadek względem początku br. i przyjął wartość 0,686. To - jak piszą - o 0,043 pkt. niżej niż wynikało ze zrewidowanego odczytu za pierwszy kwartał 2020 roku (0,729). "Można to zinterpretować tak, że rodzimy rynek mieszkaniowy ma silne fundamenty i w kolejnych kwartałach powinien dowieść, że jest wcześniej wspomnianą bezpieczną przystanią dla kapitału" - czytamy w analizie.

Według ekspertów, rynek mieszkaniowy w Polsce jest do tego stopnia zrównoważony, że nawet pandemia nie naruszyła jego fundamentów. "O ile nie dojdzie do ponownego lockdownu, indeks HRE, obrazujący całościowo koniunkturę na rynku mieszkaniowym, powinien odbić najpóźniej w czwartym kwartale. Spodziewam się, że najprawdopodobniej już w 2021, a na pewno w 2022 roku wrócimy do wzrostów cen, choć o niższej dynamice niż przed pandemią" - uważa prezes HRE Think Tank Michał Cebula. Jego zdaniem, wzrosty wyniosą 3 pp. powyżej inflacji.

"Ostrożność banków, będąca następstwem pogorszenia portfela kredytowego, zaowocuje spadkiem udziału kredytów w finansowaniu inwestycji deweloperskich. Po stronie popytowej rynku zobaczymy dalszy wzrost zakupów gotówkowych mieszkań i jednoczesny odpływ depozytów z sektora bankowego na rynek nieruchomości, co może zaowocować kłopotami banków o słabym standingu finansowym. Będzie to impuls do rozwoju alternatywnych form finansowania budownictwa mieszkaniowego w Polsce"  

prognozuje prezes.
Źródło

Skomentuj artykuł: