PKB Polski w 2020 spadnie o 4 proc. w scenariuszu optymistycznym, a o 7,1 proc. w pesymistycznym - prognozuje Polski Instytut Ekonomiczny. Analitycy dodali, że kluczowe dla kształtowania się inflacji w drugiej połowie roku będą ceny żywności.
Scenariusz optymistyczny zakłada, że stopniowe znoszenie restrykcji gospodarczych rozpoczyna się w maju i trwa do końca czerwca. Od lipca uruchomione są niemal wszystkie sektory gospodarki, lecz nadal utrzymywany jest rygor sanitarny. Dzięki temu spodziewana druga fala zachorowań osiąga mniejszą skalę i nie jest konieczne ponowne zamykanie wybranych sektorów - wyjaśnili analitycy PIE. Dodali, że scenariusz pesymistyczny – od bazowego odróżnia się przede wszystkim skutkami drugiej fali zachorowań. W tym wariancie PIE zakłada, że mimo rygoru sanitarnego druga fala będzie podobna lub większa niż pierwsza, w związku z czym jesienią konieczne będzie ponowne zamknięcie niektórych sektorów gospodarki na 1-2 miesiące.
"W pierwszym scenariuszu PKB Polski w 2020 r. zmniejszy się o 4,0 proc. (w porównaniu z 2019 r.)" - czytamy w najnowszym wydaniu "Miesięcznika Makroekonomicznego PIE".
Oznaczałoby to, że w relacji do prognoz sprzed kilku miesięcy, epidemia obniża wzrost gospodarczy w Polsce o 7,5 pkt. proc. Z tego około 40 proc. jest wynikiem spadku konsumpcji krajowej, a około 60 proc. – spadku popytu zewnętrznego oraz zakłóceń po stronie podażowej związanych z przerwaniem międzynarodowych łańcuchów dostaw
"W drugim scenariuszu PKB Polski w 2020 r. zmniejszy się o 7,1 proc." - wskazali. W tym wariancie wpływ epidemii przekracza 10 pkt. proc., a podział źródeł spadku na popyt krajowy i sytuację zewnętrzną rozkłada się niemal po połowie - dodali.
Zwrócili uwagę, że dane za marzec pozwalają ocenić, że sektor budowlany radzi sobie w tym kryzysie stosunkowo dobrze. "Przewidujemy, że trend ten zostanie utrzymany także w kwietniu i spadek produkcji budowlano-montażowej okaże się dużo niższy niż produkcji przemysłowej" - ocenili. Koniunkturę w tym segmencie wspierają otwarte sklepy budowlane, do których konsumenci przenoszą część wydatków w sytuacji zamknięcia większości innych obiektów handlowych.
W ocenie PIE z powodu kryzysu wzrost cen będzie się stopniowo zmniejszał. "Nadal jednak inflacja utrzyma się powyżej celu inflacyjnego NBP. Główne czynniki jej wzrostu w ostatnich miesiącach – ceny żywności oraz opłaty związane z użytkowaniem mieszkania – pozostaną bowiem niezmienione" - czytamy.
Kluczowe dla kształtowania się inflacji w drugiej połowie roku będą, jak podkreślili, ceny żywności, odpowiadające na 1/4 całego koszyka inflacyjnego. Ich zdaniem od lipca w tej części koszyka wystąpi efekt wysokiej bazy (szybki wzrost cen żywności rozpoczął się w lipcu ubiegłego roku).
"Jeżeli bez względu na to wzrost cen żywności nie spowolni (w czym udział będzie miała tegoroczna susza), stopa inflacji prawdopodobnie nie spadnie poniżej celu NBP do końca roku, mimo głębokiego kryzysu w gospodarce"
Analitycy PIE zwrócili uwagę, że jeżeli z powodu kryzysu częściej będą zwalniani pracownicy o relatywnie niskich płacach, to średnie wynagrodzenie w firmach będzie rosło, mimo głębokiego kryzysu w gospodarce.
"To jednak pieśń przyszłości – w kwietniu ze względu na okresy wypowiedzeń liczba pracowników, którzy spadli z listy płac nie jest jeszcze duża" - wskazali.
Dodali, że spowolnienie wzrostu wynagrodzeń wynika głownie z ograniczenia liczby dni/godzin pracy oraz rezygnacji z wypłat premii. Zwrócili uwagę, że restrykcje gospodarcze powodują znaczący spadek sprzedaży detalicznej. Drastycznie spada sprzedaż samochodów, mebli, sprzętu RTV i AGD oraz odzieży. Utrzymują się jedynie sklepy spożywcze, sklepy budowlane oraz apteki - wyliczyli. "Na podstawie informacji o transakcjach kartami płatniczymi szacujemy, że w kwietniu spadek sprzedaży ogółem wyniósł 20 proc." - wskazali.
Zdaniem PIE stopa bezrobocia, która zaskoczyła w marcu spadkiem, zaskoczy także w kwietniu – niewielkim wzrostem. "Nagły i znaczący wzrost stopy bezrobocia wstrzymują dwa czynniki. Pierwszy to okresy wypowiedzeń. Drugi to prawdopodobna niechęć części pracowników do rejestrowania się w urzędach pracy" - napisali. Zwrócili też uwagę, na efekty sezonowe – kwiecień tradycyjnie jest pierwszym miesiącem, w którym stopa bezrobocia spadała ze względu na prace sezonowe.
"Ten czynnik będzie działał w najbliższych kilku miesiącach, choć słabiej niż w poprzednich latach – zatrudnienia sezonowego prawdopodobnie nie zobaczymy np. w turystyce"
Analitycy zwrócili uwagę, że rentowności polskich obligacji w kwietniu zanurkowały wraz z obniżeniem stop procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Przypomnieli, że w drugiej połowie miesiąca były już jednak stabilne – ok. 0,6 proc. dla obligacji 2-letnich oraz 1,3-1,4 proc. dla obligacji 10-letnich.
"Ta stabilizacja zostanie utrzymana także w maju, w czym będzie pomagał skup papierów wartościowych przez NBP na rynku wtórnym" - zakładają. Podobna sytuacja ma miejsce w kursach walut – złoty osłabił się znacząco w marcu i na początku kwietnia, ale druga połowa miesiąca przyniosła stabilizację. "Naszym zdaniem ta stabilizacja będzie trwała w kolejnych miesiącach" - ocenili.
Odnosząc się do najważniejszych sektorów eksportowych zaznaczyli, że z powodu pandemii ucierpią najbardziej: przemysł motoryzacyjny, produkcja maszyn oraz mebli i odzieży.