Placówki bankowe zaczną znikać. Ekspert przewiduje spore zmiany

W ciągu trzech lat w Polsce może zniknąć około 15 proc. placówek bankowych, a banki coraz częściej będą sięgały po mniejsze formaty oddziałów. Efekt pandemii może spowodować spadek przychodów banków w 2020 roku nawet do 20 proc., więc będą one szukały oszczędności - poinformował PAP Biznes dyrektor w warszawskim biurze Kearney Krystian Kamyk.

- Choć przed wybuchem pandemii COVID-19 europejskie banki wydawały się spowalniać trend optymalizacji sieci placówek, po jej wybuchu, prognozujemy, że w Europie nawet 1 na 4 oddziałów banków zostanie zamkniętych w ciągu najbliższych 3 lat - powiedział Kamyk.

- Spodziewamy się, że w Polsce może zniknąć około 15 proc. placówek przez najbliższe 3 lata. Dlaczego mniej niż w Europie? Dlatego, że takie kraje jak Hiszpania, Włochy czy Portugalia mają placówek na mieszkańca kraju zdecydowanie więcej niż Polska. U nas banki już wcześniej optymalizowały sieć placówek

dodał.

Kamyk ocenił, że w Polsce i Europie od dawna występuje trend zamykania się placówek.

- W 2015 roku w Polsce było ponad 14 tys. placówek bankowych, a w 2020 roku jest ich około 12 tys. Banki zredukowały liczbę placówek o około 15 proc. w ciągu 5 lat, mimo wzrostu przychodów na klienta w tym czasie i ogólnej dobrej koniunktury gospodarczej - powiedział Kamyk.

Firma doradcza Kearney przewiduje, że wraz ze wzrostem liczby klientów korzystających z kanałów zdalnych pozostałe oddziały bankowe skoncentrują się na doradztwie i sprzedaży złożonych produktów, takich jak kredyty hipoteczne, ubezpieczenia na życie, emerytury i doradztwo inwestycyjne oraz na wsparciu klientów w korzystaniu i przechodzeniu na bankowe kanały zdalne.

- Banki będą odchodzić od standardowych placówek w stronę formatów dedykowanych konkretnym celom. Placówki stają się mniejsze, a przez to tańsze dla banków. Będą formaty mobilne, dla elastycznego pozyskiwania klientów w miejscach o szczególnie dużym ruchu, czy formaty w zdecydowanie większym stopniu wykorzystujące technologię niż pracowników – przy dzisiejszym rozwoju technologicznym zaawansowane bankomaty pozwalają nie tylko wypłacać gotówkę, ale również ją wpłacać, sprawdzać różnego rodzaju informacje o posiadanych produktach, dokonywać przelewów, otwierać wybrane produkty, w tym nawet składać wnioski kredytowe - powiedział Kamyk.

Jego zdaniem na niektórych rynkach, gdzie wciąż występują duże oddziały bankowe, niektóre z nich mogą nawet zostać przekształcone w przestrzeń hybrydową zarówno dla pracowników zorientowanych na klienta, jak i pracowników centrali, ponieważ banki ponownie oceniają wpływ kosztów scentralizowanej siedziby głównej, biorąc pod uwagę praktyki zdalnej pracy przyjęte podczas pandemii.

Zdaniem dyrektora sam efekt pandemii może spowodować spadek przychodów banków nawet do 20 proc. w 2020 roku.

- Choć Polska jest jednym z nielicznych krajów w Europie, który istotnie zmniejszył wskaźnik kosztów do przychodów w ciągu ostatnich 5 lat, taki spadek zniwelowałby z nawiązką cały ten pozytywny efekt transformacji kosztowej polskiego sektora bankowego: gdyby banki nie poczyniły żadnych działań, C/I mógłby wrócić do poziomu nawet gorszego niż pięć lat temu - powiedział Kamyk.

W jego ocenie ograniczenie kosztów banków wydaje się w obecnej sytuacji niezbędne, kluczowe jednak dla banków będą raczej strukturalne zmiany w modelu biznesowym i operacyjnym.

- Jednak, jeżeli bank postawiłby na duże cięcie kosztów, to przy okazji mógłby znacząco utrudnić sobie powrót do wzrostu, kiedy sytuacja rynkowa się poprawi. Odpowiedzią nie jest więc cięcie kosztów, a raczej strukturalne zmiany w modelu biznesowym i operacyjnym: spadły stopy procentowe, trzeba zwiększyć część z opłat i prowizji, ale w ten sposób, aby klienci to zaakceptowali, a z drugiej strony trzeba starannie zarządzać kosztami i prowadzić działania optymalizacyjne - powiedział Kamyk.

- Sieć placówek jest nadal dużym komponentem kosztów banków i tutaj można mieć oszczędności, które nie powinny mocno wpłynąć na poziom zadowolenia klientów, którzy "w połowie" preferują już i tak kanał zdalny - dodał.

Ocenił, że dla większości polskich banków nie ma jednak sensu model banku bez placówek.

- Można nie mieć oddziałów, jeżeli się jest cyfrowym neobankiem skoncentrowanym na wyspecjalizowanych produktach. Bank uniwersalny potrzebuje placówek jako część swojego ekosystemu - powiedział Kamyk.

Z badania Kearney wynika, że w przeciągu 3 lat 70 proc. wszystkich rachunków, depozytów, kredytów konsumenckich i kart kredytowych otwierana będzie w kanałach zdalnych i będzie to miało wpływ na rolę sieci oddziałów.

- Już dzisiaj ponad połowa klientów w Europie używa do wyszukiwania informacji o produktach bankowych i ich zakupu kanałów zdalnych i spodziewamy się, że ten udział będzie rósł. Polska jest pośrodku - około 46 proc. klientów banków używa tych kanałów, by wyszukiwać informacji i produkcji, a 39 proc. kupuje zdalnie - powiedział Kamyk.

- Dane te wynikały z badania sporządzonego bezpośrednio przez pandemią COVID-19. Banki informują teraz o istotnym wzroście wskaźnika digitalizacji. Co ciekawe również klienci korporacyjni i firmowi coraz chętniej korzystają z kanałów zdalnych - dodał.

European Retail Banking Radar Kearney to coroczny raport dotyczący paneuropejskiego rynku bankowego, analizujący 92 banki detaliczne na 22 rynkach europejskich, w tym 50 banków w Europie Zachodniej i 42 banki w Europie Wschodniej.

Kearney to międzynarodowa firma doradztwa strategicznego. Działalność w Polsce rozpoczęła w 1990 roku, a oficjalne otwarcie warszawskiego biura miało miejsce w 1996 roku.

Źródło

Skomentuj artykuł: