Rzońca dla Filarybiznesu.pl: W KE panuje popłoch, bo nie wiadomo skąd wziąć pieniądze

To ma bardzo negatywny wpływ na kwestie gospodarcze. Uważam, że Unię z panią von der Leyen, przy takich założeniach, przy takich decyzjach czeka klęska i to na własne życzenie – ocenił w rozmowie z portalem Filarybiznesu.pl europoseł Bogdan Rzońca, komentując nowy pomysł Brukseli na intensyfikację polityki klimatycznej. Stanowisko Polski wobec założeń nowego budżetu UE aprobujące dyskusję na temat zaciągania kolejnych kredytów, nazwał „klasycznym rolowaniem długu”.

 

Cel klimatyczny coraz ambitniejszy

 

Komisja Europejska w środę zaproponowała zmianę unijnego prawa o klimacie, ustanawiając nowy unijny cel klimatyczny na 2040 r. polegający na ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych netto o 90 proc. w porównaniu z poziomami z 1990 r. Propozycja ta, zdaniem KE, pomóc ma inwestorom, „wzmocni innowacje i wiodącą pozycję unijnych przedsiębiorstw w przemyśle”, a także „zwiększy bezpieczeństwo energetyczne Europy”.

 

Europoseł Bogdan Rzońca (PiS) w rozmowie z Filarybiznesu,pl propozycję KE określił jako „bardzo złą informację dla rynku i gospodarki Unii Europejskiej”. 

 

- Ten Zielony Ład bardzo obciąża funkcjonowanie firm. Drożyzna energetyczna sprawia, że firmy z Unii uciekają i przy takiej zapowiedzi będzie tylko gorzej 

 

– powiedział.

 

Polityka vs. gospodarka

 

W jego ocenie, w tle proponowanych zmian na drodze dojścia do neutralności klimatycznej widoczne są polityczne problemy szefowej KE.

 

- Ursula von der Leyen nie ma wyjścia, bo ona jest zakładnikiem zielonych, liberalnych i lewicowych środowisk. Składając taką zapowiedź po prostu ratuje własną twarz

 

 – zaznaczył. Przypomniał, że w przyszłym tygodniu w PE będzie głosowany wniosek dotyczący jej odwołania.

 

- Ona próbuje kupić te środowiska, żeby uzyskać poparcie, żeby przeciwko niej nie głosowali. To ma bardzo negatywny wpływ na kwestie gospodarcze. Uważam, że Unię z panią von der Leyen przy takich założeniach, przy takich decyzjach czeka klęska i to na własne życzenie – wyjaśnił.

 

Pytany czy w związku z planowaną intensyfikacją działań proklimatycznych UE można się spodziewać protestów ze strony państw członkowskich, Rzońca przyznał, że „słychać już o próbach takich protestów”

 

- Natomiast jeszcze widać wyczekiwanie, dlatego, że 16 lipca komisarz ds. budżetowych pan Piotr Serafin ogłosi założenia nowych wieloletnich ram finansowych na lata 2028-2034. To będzie taki „trzytakt”, bo on to zrobi 16 lipca, później w kolejnym tygodniu, a potem we wrześniu będzie o tym opowiadał. Będą tak sondować, co myślą na temat tego Zielonego Ładu, budżetu, wspólnej polityki rolnej i polityki spójności poszczególne kraje - tłumaczył eurodeputowany.

 

- Ale cokolwiek nie powiedzą, fakty są następujące: Unia Europejska jest w ogromny długu i nie ma pieniędzy na spłatę tego długu, który został zaciągnięty na Krajowe Plany Odbudowy. Od 1 stycznia 2028 r. przez kolejne 20 lat trzeba będzie spłacać kapitał od pożyczki w wysokości 750 mld euro, które KE zamierza do końca wziąć. I jeśli nie dojdzie do kolejnego zwiększenia wpłat ze strony poszczególnych państw członkowskich, trzeba będzie pomniejszyć lub zabrać pieniądze ze wspólnej polityki rolnej i z funduszu spójności na spłatę tego długu. Nikt przecież nie podaruje tych miliardów pożyczonych na Krajowe Plany Odbudowy

 

 – podkreślił.

 

Europa traci konkurencyjność

 

Zdaniem Rzońcy, w KE „panuje popłoch, bo nie wiadomo skąd wziąć pieniądze”.

 

- A do tego jeszcze dochodzi kwestia opłat ETS 2, które mają wejść w życie od 1 stycznia 2027 r. Z tego miałyby iść pieniądze przeznaczane na spłatę długu Unii Europejskiej, a to jest podatek od paliw. Natomiast jest w tej chwili debata nad tym czy nie przesunąć wejścia w życie tego podatku. Więc widzimy cały szereg skomplikowanych decyzji przed którymi stoi KE, która zapędziła Unię Europejską w długi, w bardzo nierozsądne decyzje dotyczące gospodarki europejskiej 

 

– ocenił.

 

Ostrzegł, że w związku z nieracjonalną polityka klimatyczną UE „traci konkurencyjność”. 

 

- Przegrywamy z Chinami, ze Stanami Zjednoczonymi na każdym kroku. Firmy uciekają, koszty w Unii Europejskiej są większe niż w Chinach, niż w Stanach Zjednoczonych. Nie ma pieniędzy na rozwój sztucznej inteligencji, a te pieniądze są w Stanach Zjednoczonych. Unia cały czas coś reguluje, wprowadza nowe przepisy, więc ta biurokracja sprawia, że przed KE zgromadziły się absolutnie czarne chmury. I próbuje się ona ratować takimi decyzjami, że „będziemy kontynuować” Zielony Ład. A to może tylko pogrążyć tą Komisję i całą Unię Europejską – powiedział polityk.

 

Rolowanie wspólnotowego długu

 

Naszego rozmówcę spytaliśmy też o projekt nowego wieloletniego budżetu UE, który w lipcu zaprezentuje KE, a następnie będzie on musiał zostać przyjęty jednomyślnie przez wszystkie kraje Wspólnoty. W stanowisku polskiego rządu, dotyczącym projektu, do którego dotarli polscy korespondenci czytamy m.in., że Polska chce, by wydatki na regiony i rolnictwo były „nie mniejsze niż są obecnie" oraz że jest „otwarta na dyskusję na temat nowego wspólnego długu”.

 

W przesłanym do Brukseli stanowisku wskazano też, że nowe środki „powinny pochodzić z dodatkowych składek państw członkowskich i nowych zasobów własnych, pod warunkiem, że będą one akceptowalne dla wszystkich państw członkowskich”.

 

Zdaniem Bogdana Rzońcy jest to „kolejny koszmar”. 

 

- Jest obecnie kilka propozycji. Pierwsza propozycja mówi o tym, że UE powinna się zadłużać na cele obronne. Mówi się nawet o 500 mld euro na obronność UE. Druga, to zapowiedź zadłużania się na konkurencyjność (to jest w raporcie Draghiego) mówiąca o tym, że Unia, żeby wytrzymać konkurencję ze Stanami Zjednoczonymi i z Chinami musi co roku brać 8 mld euro pożyczki 

 

– tłumaczył.

 

- Jeśli Polska jest otwarta na dyskusję na temat nowego wspólnego długu, to znaczy, że rząd Donalda Tuska został po prostu przyciśnięty do muru, bo inne kraje nie są chętne na takie rozwiązania. Ja słyszę, że Belgowie nie zgodzą się na tą nową pożyczkę, Holendrzy się nie zgodzą, Szwedzi się nie zgodzą. Nie wiem, jak będzie z Niemcami, ale jeśli rząd polski już zajął takie stanowisko, to znaczy, że cały czas mamy do czynienia z „dealem” między panem Tuskiem a panią von der Leyen. I Tusk nie ma tu nic do gadania, tylko klepie i popiera wszystko, co ona mówi. Tusk nie prowadzi żadnej polityki w interesie Polski, jest to tylko polityka w interesie pani von der Leyen i Niemiec. To jest klasyczne rolowanie długu, czyli zaciągamy nowy dług, żeby zapłacić stary. Ciężko to racjonalnie skomentować, bo to jest po prostu głupota – podsumował Bogdan Rzońca.

Źródło