Polityka znów uderza w Bitcoina

Nie brakowało analityków, którzy w połowie 2021 r. wieszczyli, że pod koniec minionego już roku Bitcoin osiągnie wartość 100 tysięcy dolarów. Tak się nie stało, a od początku 2022 cyfrowa waluta notuje spore spadki. Nie bez wpływu na to pozostały protesty w Kazachstanie, który obecnie jest drugim na świecie krajem, jeśli chodzi o poziom hashrate'u, czyli całkowitej mocy „wydobywczej”.

Ścieżka wzrostu, na której od połowy 2021 r. znajdował się Bitcoin sprawiła, że wśród ekspertów i analityków nie brakowało prognoz, że najpopularniejsza cyfrowa waluta osiągnie pod koniec roku wartość nawet 100 tys. dolarów. 

Tak się jednak nie stało, choć Bitcon na początku listopada 2021 r. osiągnął rekordowy poziom blisko 67,5 tys. dolarów. Od tego momentu zaczął się powolny marsz kryptowaluty w dół. Miesiąc po szczycie, na początku grudnia, wartość 1 BTC oscylowała wokół 50 tys. USD. Od 1 stycznia nowego roku obserwujemy jednak dalszy, bardziej dynamiczny spadek kursu kryptowaluty. W piątek, 7 stycznia, wartość Bitcoina wyniosła nieco ponad 41 tys. dolarów. Jednocześnie, początek 2022 r. przyniósł także spadek ogólnej kapitalizacji rynku kryptowalut o blisko 1 bilion dolarów.

Pomimo spadków kryptowaluty, Goldman Sachs przekonuje, że jego wartość w najbliższych latach na pewno się zwiększy - do legendarnych już 100 tys. dolarów. Analitycy z GS przekonują, że cyfrowa waluta zastąpi na rynku złoto, jak również zwiększy się jej udział w rynku "store of value".Choć eksperci podkreślają niewielką stabilność kryptowalut, to jednak wskazują, że inwestuje w nie coraz więcej uznanych graczy.

Dlaczego jednak Bitcoin tak zanurkował w ostatnich tygodniach? Powody są co najmniej dwa. Pierwszym z nich jest niestabilna sytuacja w ogarniętym protestami Kazachstanie. 

W niedzielę w Kazachstanie wybuchły gwałtowne protesty, które były początkowo skierowane przeciwko wzrostowi cen paliw, a potem przybrały charakter polityczny. Doszło do zamieszek, w których życie straciło łącznie ponad 160 osób. Organa ścigania zatrzymały już blisko 6000 protestujących. 

Jednym z pierwszych działań władz kazachskich było ograniczenie dostępu do internetu. Kazachstan jest drugim – po USA – krajem-ośrodkiem wydobywania kryptowalut na świecie. Według szacunków magazynu Fortune. Kazachstan odpowiada za 18 proc. światowego hashrate'u.

Wystarczyło kilka godzin od decyzji, by ogólna moc obliczeniowa gwałtownie spadła, jak szacuje btc.com, nawet o 14 proc. Specjaliści nie mają wątpliwości, że ta sytuacja wpłynęła na postrzeganie znaczenia Kazachstanu dla całego systemu kryptowalut.

Kazachstan stał się celem wielu kopaczy kryptowalut po tym, jak zostali oni – przez restrykcyjną politykę władz w Pekinie – zmuszeni do opuszczenia Chin, w tym Syczuanu, który był czołową prowincją „minerów”. Czy niestabilna sytuacja w Kazachstanie zmusi ich do szukania nowej przystani? Wiele wskazuje, że tak może się stać. Władze kraju, które początkowo pozytywnie patrzyły na wydobywców, oferując im tanią energię, po pewnym czasie stwierdziły, że nie przynosi to oczekiwanych zysków dla skarbu państwa, głównie za sprawą dużej liczby "minerów" w szarej strefie. Jednocześnie to właśnie niezarejestrowani „górnicy” byli większymi konsumentami energii niż ci oficjalnie działający. 

O problemach Kazachstanu z „minerami” pisaliśmy już w listopadzie 2021 r. Wskazywaliśmy, że wśród dyskutowanych przyszłych destynacji dla wydobywających kryptowaluty najczęściej pojawiają się Stany Zjednoczone oraz Rosja. Oba te kraje nie prowadzą specjalnie przyjaznej polityki dla „minerów”.

Co więcej, analitycy sugerują, że sytuacja gospodarcza i polityka monetarna w Stanach Zjednoczonych była drugim istotnym czynnikiem spadku Bitcoina na początku 2022 r. USA, jak wiele krajów świata, mierzy się obecnie z nienotowaną od lat inflacją. Amerykańska Rezerwa Federalna zasugerowała, że może podnieść stopy procentowe, co wpłynie na ograniczenie płynności. Jak twierdzą analitycy, mogło to odbić się na Bitcoinie, który wciąż uważany jest za aktywo wysokiego ryzyka, a inwestorzy w tym niełatwym okresie szukają raczej bezpieczniejszych przedsięwzięć.

Skomentuj artykuł: