Jeśli pandemia nie będzie się przedłużać i nie doprowadzi do znaczących zmian strukturalnych w gospodarce, jest szansa na stopniową poprawę koniunktury już w drugim półroczu bieżącego roku - prognozuje Aleksandra Falkowska z Deloitte.
"Jeszcze do połowy marca w odniesieniu do wpływu pandemii na polską gospodarkę panował optymizm" - czytamy w opracowaniu Deloitte. "Instytucje już wtedy skorygowały w dół swoje wcześniejsze prognozy, wciąż jednak przewidywały, że spadek PKB będzie dotyczył tylko II kwartału, a w skali roku gospodarka urośnie" - dodano.
"Warto zwrócić uwagę, że prognozy przewidujące skurczenie się gospodarki w całym 2020 r. zaczęły być publikowane po decyzji rządu o nałożeniu ograniczeń na działalność m.in. branży gastronomicznej i rozrywkowej (14 marca) oraz zamknięciu granic i zawieszeniu pasażerskich połączeń lotniczych i kolejowych (15 marca)
"Publikowane prognozy różnią się między sobą nawet o 4 pkt proc., a analizując raporty towarzyszące prognozom można zauważyć, że rozbieżności wynikają w dużej mierze z różnic w założeniach dotyczących długości trwania pandemii oraz związanych z nią ograniczeń i co za tym idzie jej wpływu na kluczowe zmienne, takie jak produkcja przemysłowa, zatrudnienie, konsumpcja czy inwestycje" - oceniła Falkowska.
"Zapowiadany obecnie przez rząd nieco szybszy początek łagodzenia restrykcji (od 20 kwietnia) stwarza nadzieję na łagodniejszą recesję, ale tylko w wypadku, gdy kolejne kroki mające służyć odmrażaniu gospodarki nie spowodują gwałtownych przyrostów liczby zakażonych koronawirusem"
Dodała, że przewidywania są obarczone dużą niepewnością. "Nie pozwalają one na precyzyjne określenie, ile wyniesie spadek PKB. Ich wartość polega jednak nie na podaniu dokładnego szacunku, ale na wskazaniu, że recesja nieuchronnie nastąpi" - stwierdziła.
"W najbardziej pesymistycznym scenariuszu, rozprzestrzenianie się wirusa nie zostaje w pełni zatrzymane - zwalnia ono w okresie letnim, by ponownie uderzyć z pełną siłą jesienią, a szczepionka czy leki nie pojawiają się w najbliższym czasie" - oceniła ekonomistka.
"Sądzę, że taki przebieg pandemii mógłby doprowadzić do recesji w 2020 i 2021 roku, wyhamowania procesów globalizacyjnych, przekształceń strukturalnych w gospodarce, trwałych zmian postaw i zachowań konsumentów oraz utrzymującego się spadku zatrudnienia" - stwierdziła ekspert.
"Póki co, pozytywne sygnały napływające z krajów, które jako pierwsze padły ofiarą pandemii, pozwalają mieć nadzieję, że tak się jednak nie stanie"
Falkowska powiedziała, że to czy obecne prognozy się zrealizują, czy będą konieczne kolejne korekty zależy przede wszystkim od sposobu przebiegu pandemii, czyli pojawienia się bądź braku drugiej fali zachorowań.
"Z jednej strony dużą rolę odegra więc sama natura wirusa (np. sposób mutacji), z drugiej zaś szybkość opracowania i upowszechnienia się szczepionki" - skomentowała ekspert.
"Możliwe są dwa podstawowe scenariusze: stosunkowo szybkie ustąpienie pandemii i wywołany tym powszechny optymizm oraz stopniowe wygaszanie na przestrzeni wielu miesięcy, przeplatane okresami gwałtownych wzrostów zachorowań, prowadzące do utrwalenia się nastrojów pesymistycznych" - dodała.
Ekonomistka oceniła, że w zależności od tego, który z nich się zmaterializuje, gospodarka polska oraz światowa ucierpi w mniejszym lub większym stopniu, a sama odbudowa będzie gwałtowna bądź powolna.
Falkowska stwierdziła, że szybka odbudowa niemieckiej gospodarki, połączona ze skutecznym pakietem stymulacyjnym (wartość zaproponowanego pakietu przekracza 20 proc. niemieckiego PKB) stanowiłyby wsparcie również dla polskiej gospodarki, zwłaszcza dla eksporterów. "W 2020 r. recesji należy oczekiwać nie tylko w Niemczech, ale u większości partnerów handlowych Polski, w tym w całej strefie euro, oraz w Stanach Zjednoczonych" - powiedziała.
Jeśli pandemia nie będzie się przedłużać i nie doprowadzi do znaczących zmian strukturalnych w gospodarce, jest szansa na stopniową poprawę koniunktury już w drugim półroczu bieżącego roku i wzrost gospodarczy w 2021 r. Z prognoz wynika wyraźnie, że po recesji powinno nastąpić odbicie, sięgające nawet 5 proc.