Czy za dolara znów będziemy płacić mniej niż 4 zł? Pierwsza połowa 2023 r. prawdopodobnie nie przyniesie istotnych przetasowań w notowaniach walut. Czynniki, które napędzały złotego do odrabiania strat w ostatnim kwartale 2022 r., stracą znaczenie. W drugiej połowie roku kapitał może jednak wrócić na rynki wschodzące, na czym skorzystałyby tzw. waluty ryzykowne, w tym złoty.
W 2022 r. kursy walut biły rekordy wszech czasów. W apogeum rynkowej paniki po napaści Rosji na Ukrainę pułap 5 zł najpierw przebiło euro. Kilka miesięcy później tę barierę naruszył dolar. Rajd amerykańskiej waluty od początku roku, gdy kurs wynosił ok. 3,90 zł, osiągał wówczas skalę niemal 30 proc. Frank szwajcarski, osiągając historyczne szczyty, kosztował nawet 5 zł i kilkanaście groszy.
Złoty złapał oddech dopiero w ostatnim kwartale 2022 r. Okazało się, że przy skrajnym rozchwianiu rynków panikę od euforii dzieli bardzo cienka granica. Pod koniec roku kurs euro ustabilizował się w okolicy 4,70 zł. Notowania dolara w grudniu pogłębiały minima, naruszając 4,40 zł. Kurs franka względem historycznych rekordów runął o przeszło 40 groszy, do ok. 4,75 zł. Nie zmieniało to faktu, że pod koniec 2022 r. każda z głównych walut kosztowała więcej niż 12 miesięcy wcześniej.
Euro: kierunek 4,40 zł
Tendencja wzrostu wartości złotego ma szansę utrzymać się także w 2023 r., ale jego pierwsza część może przynieść wyhamowanie. Dopiero w drugiej części roku, gdy szczyty inflacji bezdyskusyjnie będą już za nami, a światowa gospodarka może zacząć przyspieszać, złoty powinien stać się beneficjentem napływu kapitału na rynki wschodzące.
– Spodziewamy się, że na koniec marca euro kosztować będzie ok. 4,70 zł. Wydaje się, że kurs może przezimować na tych pułapach. W kolejnych kwartałach EUR/PLN może osuwać się w kierunku 4,40 zł i tym samym wrócić do najniższych stanów po wybuchu pandemii koronawirusa – prognozuje Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Dolar spada ze szczytu
W najbliższych miesiącach atutem USD znów może stawać się polityka Rezerwy Federalnej. Rynkowa wycena, zakładająca ledwie 50 pb. wzrostu stóp na trzech kolejnych posiedzeniach Fed, wydaje się zbyt niska. Członkowie FOMC wskazują zresztą na potrzebę zakończenia cyklu ze stopami wyraźnie powyżej 5 proc. (obecnie 3,75-4,00 proc.) i wykluczające obniżki stóp wcześniej niż w 2024 r.
– Na koniec I kw. 2023 r. USD/PLN powinien kosztować nieco wyżej niż obecnie, ok. 4,50 zł. Wraz z poprawą kondycji gospodarek, zakończeniem cyklu podwyżek przez Fed i opanowaniem inflacji dolar może jednak osuwać się w dół. W optymistycznym scenariuszu za kilkanaście miesięcy będzie wart mniej niż 4 zł – ocenia analityk Cinkciarz.pl.
Strach sprzymierzeńcem franka
W 2022 r. frank cieszący się renomą tzw. bezpiecznej przystani przyciągał kapitał w miarę narastania strachu i niepewności. Siła CHF miała jednak także drugie dno. W gronie najważniejszych władz monetarnych nie ma drugich, które przeszłyby tak wielką metamorfozę jak Szwajcarski Bank Narodowy.
– W Szwajcarii po latach porzucono ujemne stopy procentowe i koszt pieniądza wzrósł o 175 pb. Ten zwrot o 180 stopni połączony z głębokim spowolnieniem światowej gospodarki powinien przełożyć się na utrzymanie siły franka. Spodziewamy się, że jeszcze na koniec I kw. 2023 r. kurs CHF/PLN powinien być blisko 4,80 i dopiero pod koniec 2023 r. zadomowi się poniżej 4,50 – zapowiada Bartosz Sawicki z Cinkciarz.pl.
Funt pod presją recesji i polityki Banku Anglii
Jeśli hierarchia głównych walut ma być dyktowana przez dynamikę PKB poszczególnych gospodarek, może to oznaczać tarapaty dla funta. W 2022 r. brytyjska waluta przeszła przez bezprecedensowe załamanie i historyczny krach, gdy premier Liz Truss forsowała nieprzystające do współczesnych realiów plany cięć podatkowych i luzowania fiskalnego. Po jej dymisji i dzięki poprawie nastrojów na światowych rynkach funt ruszył jak z kopyta do odrabiania strat.
– Wielka Brytania ma najgorsze perspektywy w gronie największych gospodarek świata. Recesja na Wyspach będzie długa i głęboka, a powrót do dodatniej dynamiki PKB może nastąpić dopiero w 2025 r. Bank Anglii podniósł stopy procentowe do 3,5 proc., czyli najwyżej od 14 lat. Słabość wzrostu gospodarczego będzie rzutować na niechęć do dalszych podwyżek i stanie się też źródłem presji na walutę. W rezultacie spodziewamy się, że funt nie zyska zbyt wiele względem dolara i okaże się słabszy od euro. Przełożyć się to powinno na spadek GBP/PLN poniżej 5,0 jeszcze w 2023 r. – szacuje ekspert z Cinkciarz.pl.