Przed nami niedziela handlowa. Czy potrzebna?

Rynek i nasza narodowa waluta, złoty nie zareagowały panicznie na decyzję rządu o wprowadzeniu narodowej kwarantanny od 28 grudnia do 17 stycznia. Przywrócenie zamknięcia galerii handlowych, zamknięcie hoteli i zakaz przemieszczania się w noc sylwestrową martwią głównie hotelarzy i restauratorów, którzy liczyli na odrabianie strat w okresie świąteczno-noworocznym. Wielu jednak się przeliczyło. W pierwsze dwie niedziele grudnia: 6 i 13 otwarte były co prawda wszystkie sklepy - zakaz handlu w niedzielę nie obowiązywał - ale ruch był znacznie mniejszy niż rok czy dwa lata temu. 

Zmieniają się bowiem zwyczaje zakupowe Polaków. Najczęściej wybieranym dniem na weekendowe zakupy nie jest już nawet sobota - największych ruch w sklepach widać w piątek. Weekendowe dni przeznaczamy na wypoczynek i spotkania rodzinne. Handlowcy chcą jednak przyciągnąć klientów również w weekend, więc dużo jest dodatkowych niezwykle atrakcyjnych promocji. Co przy tym ważne – w soboty i w niedziele handlowe nie obowiązują w sklepach godziny dla seniorów, więc jedno z ograniczeń znika. Mimo to obecnie staramy się robić zakupy w trakcie tygodnia. Najbliższa niedziela 20 grudnia będzie też bez zakazu handlu. Zakupy można będzie robić we wszystkich sklepach, które czynne są także w dni powszednie. Obowiązują jedynie ograniczenia związane z pandemią koronawirusa, wprowadzone tzw. ustawami COVID-owymi. Dotyczą one  dezynfekowania rąk, korzystania z rękawiczek ochronnych, ograniczają też liczbę osób przebywających jednocześnie i robiących zakupy w sklepie - co uzależnione jest od powierzchni placówki handlowej. 

Handel w weekendy zamiera również z tego powodu. że mniej wydajemy. U 40 proc. Polaków sytuacja finansowa w ostatnich 3 miesiącach pogorszyła się - wynika z badania przeprowadzonego w listopadzie na zlecenie Związku Banków Polskich przez pracownię Pollster. Brak zmian – zarówno na gorsze, jak i na lepsze – odnotowała ponad połowa ankietowanych (52 proc.). Z badania wynika, że 45 proc. badanych planuje wydać w grudniu zdecydowanie mniej niż w ubiegłym roku. Gotowość do zostawienia wyższych kwot w sklepach i punktach usługowych deklaruje tylko 6 proc. badanych. Według danych ZBP, blisko 75 proc. badanych nie zamierza wydać łącznie na święta więcej niż 1000 zł, z czego 40 proc. planuje zmieścić się w kwocie dwukrotnie niższej.  Z badania ZBP wynika też, co naprawdę jest w czasie świąt ważne. Ankietowani zapytani o to bez czego najbardziej nie wyobrażają sobie świąt, nie mieli większych wątpliwości, że to co jest dla nich najważniejsze to spotkania z bliskimi i to nawet w małym gronie (62%), choinka (59%) i potrawy wigilijne (57%). Nieco mniej ważne jest dla nas śpiewanie lub słuchanie kolęd (18%), a także prezenty (14%), na których poszukiwanie poświęcamy tyle energii (i pieniędzy).

Wielu Polaków chce przywrócenia handlowych niedziel. Związkowcy uważają jednak, że dodatkowe dni na zakupy to nieporozumienie.

Niedziela handlowa 6 grudnia była jedną wielka klapą

twierdzi handlowa Solidarność. 

Z analiz związkowców wynika, że obroty w hipermarketach były w tym dniu nawet o 65 proc. niższe w porównaniu do poprzedzającej soboty. W mniejszych sklepach było podobnie. Podobnie było 13 grudnia, bo w sklepach obowiązuje ścisły rygor sanitarny i limity osób. Zgodnie z wytycznymi, w sklepach i galeriach handlowych obowiązuje limit osób – maksymalnie 1 klient na 15 m kw. i nakaz zakrywania ust i nosa w przestrzeni publicznej. Związkowcy uważają jednak, że powodem mniejszej liczby klientów jest po prostu zmiana obyczajów Polaków. Zamiast w niedzielę kupować i wałęsać się bez celu po galeriach, wróciliśmy do starych nawyków, czyli spędzaniu czasu w groni rodziny i na łonie natury. 

Zbadaliśmy obroty w kilkunastu hipermarketach w całej Polsce, w sklepach mniejszego formatu oraz w butikach mieszczących się w galeriach handlowych. We wszystkich typach sklepów ruch był znacznie mniejszy, nie tylko w porównaniu do soboty, ale również do pozostałych dni poprzedzającego tygodnia

mówi Alfred Bujara, szef handlowej Solidarności. 

Potwierdziło się to, przed czym przestrzegaliśmy. Ustanowienie dodatkowej niedzieli handlowej nie miało żadnego sensu ekonomicznego, nie zwiększyło tez bezpieczeństwa w sklepach. Jedyny efekt był taki, że pracownicy sklepów zamiast z dziećmi spędzili mikołajki za sklepową kasą

wskazuje Bujara. 

„Rozładowanie kolejek” w sklepach było jednym z najczęściej powtarzanych argumentów za wprowadzeniem dodatkowej handlowej niedzieli. Tymczasem nic takiego się nie stało. 

Obserwowaliśmy liczbę klientów w galeriach. Przez większość dnia świeciły one pustkami. Wzmożony ruch pojawiał się w godzinach popołudniowych, ale w większości była to młodzież, która przyszła do galerii nie na zakupy, ale w celu towarzyskiego spotkania ze znajomymi

podkreśla Bujara.

Przypomnijmy, że zapis o ustanowieniu dodatkowej niedzieli handlowej został wprowadzony mimo protestów NSZZ „Solidarność”. Związkowcy wskazywali, że dodatkowa niedziela handlowa została wpisana do ustawy bez konsultacji społecznych oraz merytorycznego uzasadnienia. 

W listopadzie więcej było ograniczeń w handlu niż grudniu. Mimo to gospodarka zniosła listopadowe restrykcje bardzo dobrze, o czym świadczą pozytywne dane z rynku pracy  i lepsza od prognozowanej dynamika produkcji przemysłowej. Dlatego też nasza waluta się umacnia. Inwestorzy uznają bowiem, że choć handel i restauracje ucierpią, to wczesne restrykcje oznaczają krótszą w czasie i łagodniejszą kolejną falę zachorowań oraz obniżkę ryzyko głębszego lockdownu. A to dobra prognoza dla całej gospodarki.

Źródło

Skomentuj artykuł: