Polska zwiększa import paliw, a jednocześnie utrzymuje jedne z najniższych cen paliw gotowych w Europie – takie są wnioski z raportu „Przemysł i Handel Naftowy” za rok 2022, opracowanego przez Polską Organizację Przemysłu i Handlu Naftowego.
Zdaniem dr Piotra Balcerowskiego, wiceprezesa Instytutu Staszica, dokument pokazuje, jak dalekie od prawdy są powtarzane przez część polityków i komentatorów opinie o monopolu Orlenu i zawyżaniu cen benzyny oraz oleju napędowego.
W ubiegłym roku 37% popytu na benzynę, olej napędowy i gaz LPG zaspokajane było importem. Jeśli chodzi o olej napędowy, było to 31%, benzyny zaś – 21%. Oznacza to, ze jeżeli faktycznie Orlen bardzo windowałby ceny, właściciele stacji nie mieliby problemu ze zwiększeniem importu tańszego paliwa z zagranicy
wskazuje ekspert.
Dr Balcerowski podkreśla, że w 2022 roku polskie paliwo niezmiennie należało do najtańszych w Europie, mimo zwyżki cen z powodu wojny i zwiększonego popytu na diesel.
Ceny paliw w naszym kraju wzrosły dużo mniej, niż na europejskich giełdach, a i dzisiaj utrzymują się w pierwszej piątce najniższych cen wśród państw UE. Było to możliwe m.in. dzięki obniżce stawki VAT, ale także właśnie polityce cenowej Orlenu, który ze sprzedaży detalicznej paliw czerpie coraz mniejsze zyski, poszukując ich w innych obszarach, na przykład na rynkach zagranicznych
mówi wiceprezes Instytutu Staszica.
Raport „Przemysł i Handel Naftowy” wskazuje również, że jeszcze nigdy różnica między ceną surowca, czyli ropy BRENT a ceną paliw nie była tak duża.
Przede wszystkim dzieje się tak z powodu wojny na Ukrainie i zwiększonego popytu na paliwa w Europie, ale też rosnące koszty transportu morskiego, energii i gazu. Możemy stwierdzić definitywnie: cena baryłki ropy stała się tylko jednym z wielu czynników kształtujących cenę benzyny i diesla. Świat powinien z mniejszym napięciem śledzić decyzje państw OPEC+ o zwiększeniu bądź zmniejszeniu wydobycia, a z większą niż dotąd uwagą patrzeć na światowe łańcuchy dostaw, unijną politykę klimatyczną i nieustannie – na wojnę rosyjsko-ukraińską. Bez jej zakończenia trudno bowiem mówić o szansach na dłuższą stabilizację na rynku paliwowym i rynkach surowcowych w ogóle
ocenia dr Balcerowski.