Inflacja CPI w Polsce zwiększyła się w lipcu do 15,6% r/r. Jej szczyt dopiero przed nami. Rynek wycenił ile podwyżek stóp procentowych jeszcze nas czeka i kiedy stopy zaczną spadać.
Inflacja w Polsce byłaby jeszcze wyższa, gdyby nie spadek cen ropy naftowej na świecie. Na świecie taniała w lipcu także żywność i surowce.
Do wzrostu inflacji ogółem przyczyniła się wyższa inflacja bazowa, która zwiększyła się w lipcu do 9,2% r/r wobec 9,1% w czerwcu, osiągając najwyższy poziom od kwietnia 2000 r. Jej wzrost wynikał z wyższej dynamiki cen m.in. w kategoriach „napoje alkoholowe i wyroby tytoniowe”, „łączność”, „restauracje i hotele”, „odzież i obuwie”.
Pod wpływem danych o inflacji zmieniają się przewidywania inwestorów dotyczące podwyżek podstawowej stopy referencyjnej NBP. Nie zatrzymamy się na 6,5%.
Według danych Bloomberga konsensus rynkowy zakłada na ten rok nieznaczną podwyżkę stóp procentowych, być może o 25 pkt. proc., co jednak niezwykle ciekawe konsensus zakłada, ze za dwa lata stopy będą spadać, do poziomu 4,5%, a za trzy lata do poziomu 4%. To bardzo istotna informacja dla posiadających kredyty i dla inwestujących w akcje banków, bo wynik odsetkowy jest głównym źródłem dochodów banków.
Prezes NBP oceniał, że przed nami recesja techniczna, przez dwa kwartały dynamika PKB będzie ujemna. Być może recesja techniczna okaże się jedynym sposobem, aby wyhamować inflację w Polsce.
Pojawienie się recesji może spowodować obniżki stóp procentowych, aby „rozkręcić” gospodarkę. Pojawiają się jednocześnie obawy, że recesja techniczna zostanie wykorzystana jako pretekst do obniżki stóp procentowych i będziemy musieli pogodzić się z utrzymującą się wysoką inflacją.
Obawy te nasilają zbliżające się wybory do Parlamentu i wybory samorządowe, a w takiej sytuacji rząd będzie chciał wydać możliwie jak najwięcej pieniędzy na realizację różnych obietnic przedwyborczych. Tych pieniędzy będzie miał więcej dzięki „podatkowi inflacyjnemu”. Przez ostatnie miesiące polityka NBP i rządu były niespójne. Podwyżki stóp procentowych miały ograniczyć popyt konsumpcyjny, ale jednocześnie rząd znajdował kolejne sposoby na transfery finansowe do wyborców, podwyższając popyt i podbijając inflację.
Prezes NBP bardzo optymistycznie zakładał, że inflacja zacznie spadać po wakacjach, a w 2024 r. ma wrócić do celu inflacyjnego. Jeżeli RPP zdecyduje się na kolejną podwyżkę (o 25 pb, jak to wycenia rynek), to nie wcześniej niż we wrześniu, bo sierpień jest dla Rady miesiącem „urlopowym”.
- Rosną koszty ryzyka dla banków, wynikające z tego, że kredyty będą gorzej spłacane – dodaje ekspert XTB.