Rosjanie bez wyjścia w sprawie MSK

Rada ekspertów rosyjskiego przedsiębiorstwa RKK „Energia” ma ocenić, czy Rosja dalej będzie partycypować w misji Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, czy wyjdzie z niej w roku 2025. Zdaniem analityków, Roskosmos w chwili obecnej nie ma innej możliwości dla rozwoju lotów załogowych niż przedłużenie współpracy w ramach MSK i decyzja rady wydaje się praktycznie formalnością.

6 lutego, w poniedziałek, ma na zamkniętym spotkaniu zebrać się rada głównych projektantów RKK "Energia", rosyjskiego przedsiębiorstwa będącego głównym dostawcą pojazdów i komponentów stacji kosmicznych dla Roskosmosu. Zadaniem ekspertów ma być ocena stanu technicznego Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Na podstawie tej analizy ma zostać przedstawiona rekomendacja dotycząca dalszej partycypacji Rosji w projekcie MSK - czy ma ona zostać zakończona w 2025 r., czy kontynuowana do 2028 r.

Portal iz.ru podkreśla, że opinia rady jest niemal wiążąca dla dalszych decydentów i stanowi kamień milowy w kwestii zatwierdzenia udziału Rosji w MSK. Roskosmos w grudniu 2022 r. złożył wniosek o przedłużenie misji Rosji do 2028 r. - Będziemy utrzymywać obecność tak długo, jak to możliwe - zapowiedział szef rosyjskiej agencji, Jurij Borysow.

Zdaniem Rosjan, jednym z ważniejszych problemów technicznych stacji są pękniecia i rozszczelnienia poszycia. Z drugiej strony pojawiają się głosy, że pomimo awarii, ogólny stan techniczny stacji jest zadowalający.

Rosyjscy eksperci są zdania, że rada da zielone światło do eksploatacji MSK do roku 2028, wskazując, że "dla Roskosmosu nie ma obecnie innej możliwości". Przed Rosją stanie bowiem konieczność wyboru decyzji - czy dalej partycypować w MSK (która ma zakończyć misję w 2030 r.), czy rozwijać plan budowy własnej stacji kosmicznej (założone terminy wydają się obecnie mało realne w realizacji), czy zakończyć program załogowych lotów kosmicznych. Według zapowiedzi Borysowa, najbardziej realny scenariusz to inwestycja w tworzenie Rosyjskiej Stacji Orbitalnej.

Niedawno Roskosmos poinformował, że pierwsza i zarazem najważniejsza część Rosyjskiej Orbitalnej Stacji Serwisowej (ROSS) zostanie wyniesiona na orbitę okołoziemska w 2027 r. Od tego czasu możliwe będzie wysyłanie na stację lotów załogowych. W 2030 r. ROSS miałaby powiększyć się o kolejne dwa moduły. Przedsięwzięcie wydaje się jednak trudne, szczególnie że nałożone na Rosję sankcje po jej inwazji na Ukrainę, znacząco dotknęły także przemysł kosmiczny.

W ostatnich tygodniach głośnym echem odbiła się opisywana przez nas awaria statku kosmicznego Sojuz MS-22, zadokowanego do MSK. „Zewnętrzne uderzenie mechaniczne” doprowadziło do uszkodzenia poszycia i w efekcie – wycieku chłodziwa z systemu kontroli temperatury na statku. Po analizie zagrożeń, uznano, że MS-22 nie będzie zdatny do transportu na Ziemię grupy astronautów z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Zamiast tego – na MSK wysłany zostanie w tym miesiącu w bezzałogowym locie Sojuz MS-23, który zwiezie astronautów. Pierwotnie statek o numerze 23 miał wylecieć w załogową misję na MSK w marcu 2023 r., jednak awaria doprowadziła do zmian w harmonogramie lotów. Sojuz MS-22, który uległ awarii, zostanie także sprowadzony na Ziemię, ale w locie bezzałogowym.

Opracowany został także plan awaryjny na wypadek konieczności ewakuacji załogi przed przybyciem Sojuza Ms-23. Według procedur, astronauci wracaliby na Ziemię statkami, którymi dotarli na MSK. W tym przypadku jednak, Amerykanin Frank Rubio, który był załogantem Sojuz MS-22, wracałby wraz z czterema innymi załogantami na pokładzie amerykańskiego statku Dragon, by „zmniejszyć obciążenie cieplne” w Sojuzie.

Sojuz MS-23 ma wystartować 20 lutego.

Skomentuj artykuł: