Rosjanie mają spory problem po tym, jak doszło do awarii statku kosmicznego Sojuz MS-22 zadokowanego przy Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Uszkodzenie mogły spowodować kosmiczne odpady, a niewykluczone, że konieczne będzie przeprowadzenie misji ewakuacyjnej trzech astronautów – dwóch Rosjan i Amerykanina.
O problemie kosmicznych śmieci, ich rosnącej liczbie i ryzyku, jakie niosą ze sobą przede wszystkim dla dalszej eksploracji kosmosu, pisaliśmy już na naszych stronach niejednokrotnie. Przede wszystkim mowa jest tutaj o nieczynnych satelitach lub ich fragmentach, powstałych w wyniku próbnego zastosowania broni antysatelitarnej, ale także o elementach innych pojazdów kosmicznych czy pojedynczych drobnych elementach zgubionych podczas spacerów kosmicznych.
Sprawa powraca regularnie, także w kontekście bezpieczeństwa Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i jej członków. Stacja co pewien czas musi dokonywać przemieszczenia, unikając tym samym nadlatujących śmieci. Głośnym echem odbiło się zniszczenie w listopadzie 2021 r. przez Rosjan dawnego szpiegowskiego satelity, co przyczyniło się do wytworzenia ok. 1500 odłamków, krążących w przestrzeni pozaziemskiej.
USA zareagowały stanowczo, wzywając do zaprzestania wykonywania testów broni antysatelitarnej (ASAT), co miałoby być również wyrazem zaprzestania wyścigu zbrojeń. Sam Waszyngton zadeklarował rezygnację z takich prób i wezwał inne kraje posiadające broń ASAT (Rosja, Chiny oraz Indie) do podobnych działań. Do apelu USA przyłączyły się początkowo m.in. Australia, Japonia, Niemcy Kanada i Nowa Zelandia. Jednak już grudniu 2022 r. ONZ przyjął zdecydowaną większością głosów rezolucję zakazującą stosowania ASAT. Przeciwne były m.in. Rosja, Iran oraz Chiny, wskazując, że rezolucja „ogranicza postęp w zatrzymaniu wyścigu zbrojeń”, biorąc pod uwagę zaawansowaną technologię ASAT, jaką wypracowali na tle innych państw Amerykanie. Od głosu ws. rezolucji wstrzymały się m.in. Indie oraz Pakistan.
Zestrzelenie satelity Kosmos-1408 przez rosyjski system ASAT w listopadzie 2021 r. uniemożliwiło spacery kosmiczne członkom MSK, a także poważnie zagroziło „kosmicznemu pociągowi” Elona Muska – systemowi Starlink. Tym razem, rosyjskie szczątki kosmiczne znów dały o sobie znać, uniemożliwiając wyjście z MSK dwóm kosmonautom NASA – Frankowi Rubio i Joshowi Cassadzie. Mieli oni w środę, 21 grudnia, zainstalować panele słoneczne przy jednym z modułów stacji. Uniemożliwił to jednak odłamek szeroki na ponad 3 metry, który przeleciał w odległości ok. 400 metrów od MSK.
Ostatecznie, wyjście kosmonautów przełożono na czwartek, 22 grudnia, i postawione przed nimi zadanie zostało wykonane. Całe przedsięwzięcie trwało ponad 7 godzin i było 12. w tym roku spacerem kosmicznym wykonanym przez załogantów Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Co więcej – w ubiegłym tygodniu, 15 grudnia, podczas przygotowań do kosmicznego spaceru rosyjskich członków załogi MSK, doszło do uszkodzenia zadokowanego do Stacji statku kosmicznego Sojuz MS-22, który transportował we wrześniu 2022 r. trzech załogantów – Rosjan Siergieja Prokopiewa i Dmitrija Petelina, oraz wspomnianego już Amerykanina Franka Rubio. Awarii uległ system kontroli temperatury i doszło do trwającego ok. 3 godzin wycieku chłodziwa. Sprawę wyjaśnia Roskosmos we współpracy z NASA. Początkowo awarię łączono z obfitym deszczem meteorytów, określanych jako Geminidy, jednak wersja o uderzeniu takiego obiektu w korpus statku kosmicznego została wykluczona przez obie strony.
Wstępne ustalenia wykazały niewielki otwór w poszyciu zewnętrznych statku, o średnicy około milimetra, więc niewykluczone, że przyczyną awarii było uderzenie małego kosmicznego odpadu. Eksperci badający sprawę twierdzą jednak, że obiekt, który mógł spowodować tak niewielki ubytek, nie był prawdopodobnie dostrzegalny z Ziemi. Jak podaje NASA, naziemne radary są w stanie wykryć już cząstki o średnicy ok. 3 milimetrów. Szacuje się, że krążących na orbicie okołoziemskiej odpadów o wielkości między 1 a 10 milimetrów jest około 100 milionów. Dla porównania, obiektów od 1 do 10 cm jest ok. 500 tys., a większych – ponad 25 tys.
Awaria systemu kontroli termicznej na MS-22 Sojuz podała w wątpliwość zdatność statku do sprowadzenia na Ziemię Prokopiewa, Petelina i Rubio – według oficjalnych harmonogramów – 28 marca 2023 r. W poniedziałek, 19 grudnia, szef Roskosmosu, Jurij Borysow, przekazał, że kontrola temperatury wykazała stabilizację na poziomie ok. 30 stopni Celsjusza w module mieszkalnym i module sprzętowym, co – jak przyznał - „mieści się w dopuszczalnych granicach” i „jest bezpieczne zarówno dla zdrowia kosmonautów, jak i sprzętu”. Ostateczna decyzja co do tego, czy MS-22 pozwoli na lot załogowy na Ziemię, ma zapaść do końca grudnia. Jednocześnie, nie stwierdzono innych uszkodzeń statku.
Jeśli MS-22 nie będzie zdatny do transportu astronautów, wtedy zostanie sprowadzony na Ziemię w locie bezzałogowym. Wówczas po trójkę załogantów MSK wysłany będzie inny statek powietrzny – Sojuz MS-23. Pierwotnie miał on wystartować z kosmodromu Bajkonur w marcu 2023 r., wynosząc na Stację troje nowych członków załogi – Amerykankę Loral O'Harę oraz Rosjan Olega Kononienkę i Nikołaja Czuba. Jeśli zostanie użyty jako statek „ewakuacyjny”, wówczas odbędzie bezzałogowy lot na MSK, jednak prawdopodobnie nie wcześniej niż na przełomie lutego i marca 2023 r. Tommaso Sgobba, były szef ds. bezpieczeństwa lotów kosmicznych w Europejskiej Agencji Kosmicznej, w rozmowie ze space.com, jest zdania, że całkowicie autonomiczne dokowanie Sojuza MS-23 do MSK może być trudne, a nawet niewykonalne, i na pokładzie rakiety musi się znajdować co najmniej jedna osoba. Maksymalna liczba załogi przewidziana dla kapsuł Sojuz MS to 3 osoby. Warto zaznaczyć, że w 2019 r. Rosjanie dokonali udanej, choć nie bez pewnych komplikacji przy dokowaniu, misji bezzałogowej Sojuz MS-14 na Międzynarodową Stację Kosmiczną.
W kontekście MSK i zaangażowania w projekt Rosji, warto przypomnieć sobie butne wypowiedzi z początku roku byłego szefa Roskosmosu, obecnie rannego po ostrzale okupowanego przez Rosjan Doniecka, Dmitrija Rogozina, który twierdził, że sankcje Zachodu wobec Moskwy mogą poskutkować zniszczeniem partnerstwa z NASA, a w dalszej konsekwencji awarią i upadkiem na Ziemię Stacji. Jak widać po działaniach mających na celu wyjaśnienie awarii Sojuza MS-22, współpraca z NASA idzie całkiem dobrze, a kilka dni temu Jurij Borysow, obecny szef rosyjskiej agencji kosmicznej, złożył wniosek o przedłużenie eksploatacji MSK o 4 lata, do 2028 r.
Będziemy utrzymywać obecność tak długo, jak to możliwe – zapewnił Borysow, przypominając, że w lipcu 2022 r. Roskosmos podpisał porozumienie o lotach krzyżowych (łączonych, rosyjsko-amerykańskich załóg). Na razie planowane są trzy misje z lotami krzyżowymi, a pierwsi członkowie ostatniej z niej, z numerem 70, mają pojawić się na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej jesienią 2023 r.