- Ogłoszono strukturę nowego koncernu, który ma powstać z połączenia Orlenu, Lotosu i PGNiG. Przeprowadzenie tak dużej operacji wymaga wyobraźni, pomysłowości, przedsiębiorczości i umiejętności wyciągania wartości z takiego procesu. Oczywiście bardzo ważne jest przeprowadzenie na początku dokładnych analiz przez ekspertów wewnętrznych i zewnętrznych, doskonale znających podłoże ekonomiczne - stwierdza dr hab. Zbigniew Krysiak, Szkoła Główna Handlowa, przewodniczący Rady Programowej Instytutu Myśli Schumanna.
- Jeśli ich wycena wskazuje na wzrost wartości fuzji, to w następnym kroku kluczową rolę odgrywa zarząd. Jego zadaniem jest takie poprowadzenie procesu fuzji, aby jak najlepiej wykorzystać wartość łączonych podmiotów - uważa Krysiak.
W jego przekonaniu, w skrócie - fuzja ma sens, gdy przynosi zyski, a nie straty.
- Sytuacja odwrotna, jaką byłaby kanibalizacja zysków powstałych z połączenia, byłaby efektem ewentualnych błędów popełnionych na etapie analitycznym. Zyski z transformacji powinny zostać wykorzystane na rozwój głównych kompetencji i celów strategicznych poprzez inwestycje. Zadaniem zarządu jest natomiast maksymalne wykorzystanie wartości takiej transformacji w procesie dalszego prowadzenia firmy
Przy tym, zdaniem naukowca sam proces fuzji nie jest w tym wszystkim najtrudniejszy. Największym wyzwaniem są powstające w związku z taką zmianą ważne i bardzo skomplikowane procesy operacyjne.
- Obecny zarząd deklaruje dalszy rozwój koncernu multienergetycznego nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Przedstawia przy tym dobre pomysły na to, jak zwiększać wartość i generować zyski, a te są i będą bardzo potrzebne podczas procesu transformacji energetycznej. Przy bardzo złożonym układzie konkurencyjnym te środki potrzebne są np. przy rozwijaniu technologii wodorowych czy przechodzeniu z węgla na wykorzystanie innych paliw. Myślę jednak, że warto spojrzeć na ten proces szerzej - nie tylko z perspektywy „mikro”, czyli prostego połączenia mniejszych spółek w większą, wynikającego jedynie z ich bilateralnych potrzeb, ograniczonych tylko do wewnętrznych korzyści - uważa Krysiak.
- (…)Brak fuzji prowadziłby do oddania pola obcym koncernom prowadząc dopiero wtedy do monopolizacji i w rezultacie wzrostu cen dla naszych rodaków. Stworzenie silniejszego koncernu wzmocni nas i trudniej będzie Polskę rozgrywać na europejskim rynku energii. W przeciwnym razie nie mielibyśmy żadnych mechanizmów oddziaływania, a Komisja Europejska bardzo często nie uwzględnia wymiaru lokalnego, tylko patrzy na rynek europejski całościowo
Jego zdaniem w pewnym sensie teza, że Unia Europejska „nas przycisnęła” jest prawdziwa, bo podobne fuzje np. w Hiszpanii, Francji, Wielkiej Brytanii czy w Niemczech (BP, Shell) nastąpiły już kilkanaście lat temu.
- Trudno jednoznacznie określić, czy to jest ostatni moment na przeprowadzenie takiej fuzji. Ale gdybyśmy tego kroku nie wykonali, moglibyśmy stanąć za kilka lat przed potężnym wyzwaniem i wielomiliardowymi stratami. Działania UE, które można uznać za narzucone, odegrały w procesie fuzji częściowo pozytywną rolę, choć oczywiście te naciski miały też inne tzw. ideologiczne cele. Cały wielowątkowy proces transformacji energetycznej ma istotny wpływ na kształt rynku czy poziom kosztów energii. Działania Unii Europejskiej w pewnym sensie przyspieszyły to, co było i tak konieczne - podkreśla Krysiak.
I dodaje: - Ta szersza perspektywa, do której namawiam powinna uwzględniać kontekst rynkowy w wymiarze międzynarodowym. Gdyby nie ta fuzja, to całkiem realnie takich firm jak Lotos czy PGNiG za kilka lat mogłoby nie być. Już kilkadziesiąt rafinerii w skali globalnej zniknęło z rynku, a kolejne są systematycznie zamykane. Podobnie mogłoby być z polskimi koncernami. A ich miejsce zająłby na polskim rynku zagraniczny kapitał. W dłuższej perspektywie trudno ocenić jak w takiej sytuacji prezentowałby się układ cen paliw i energii. Chodzi przecież także o ceny energii elektrycznej, którą w tym momencie używamy w domu czy biurze, ale za chwilę także np. do napędzania samochodów. Nawet jeśli jest to element przejściowy i za chwilę gaz czy ropa zostaną zastąpione np. przez wodór. I to jest jeden z pomysłów na wykorzystanie środków uzyskanych dzięki fuzji i przychodów skonsolidowanego koncernu - mocniejsza inwestycja w paliwa przyszłości.
- (…)W przeprowadzonym przeze mnie badaniu policzyłem skumulowane wzrosty PKB za ostatnie 10 lat, od tego odjąłem straty z pandemii powstałe w czasie jednego roku i się okazało, że wszystkie kraje zachodu Europy były na minusie, Polska na minimalnym plusie, ale nie na stratach. Uważam, że nie byłoby to możliwe, gdyby nasza gospodarka była zdominowana przez korporacje zagraniczne. Gdyby nie pewna równowaga pomiędzy kapitałem zagranicznym a krajowym i kontrolą gospodarki prze nasze polskie suwerenne instytucje to sytuacja naszej gospodarki po pandemii byłaby fatalna. Wreszcie nie można zapomnieć, że fuzja to także korzyść dla Skarbu Państwa. Ważne jest przy tym całościowe podejście do zarządzania procesem transformacji energetycznej przez rząd - w tym planu restrukturyzacji górnictwa. Cieszy fakt, że rządzący rozumieją i aktywnie zajmują się konstruktywnym rozwiązywaniem tego problemu