Ruszyły kontrole oświadczeń, które przedsiębiorcy wypełniali, by uzyskać świadczenia z tarcz anykryzysowych - pisze "Gazeta Wyborcza".
Pierwszą sprawę ZUS wykrył we wrześniu w Wielkopolsce. Mężczyzna z Ostrowa Wielkopolskiego złożył wnioski o wypłatę świadczeń postojowych dla kilkuset pracowników. Według dokumentów mieli oni pracować dla niego przy organizacji targów i eventów (a tych nie było, w lockdownie). Jak się okazało, byli to pracownicy fikcyjni zwerbowani na forum internetowym - podaje dzienniki.
Według "GW", ci, którzy odpowiadali na ogłoszenia, dowiadywali się, że nie chodzi o realną pracę, ale wyłudzenie świadczeń antykryzysowych. Oni pobierali 2080 zł, przedstawiając lewe umowy, a swojemu "pracodawcy" wypłacali umówioną działkę. Tylko ten jeden przedsiębiorca wyłudził w ten sposób od ZUS 511 tys. zł - czytamy.
Dziennik wskazuje, że takich spraw w skali kraju jest więcej. Kryteria zakwalifikowania do wypłacania środków z tarcz antykryzysowych były uproszczone i opierały się w dużej mierze na zaufaniu do przedsiębiorców, którzy składali oświadczenia o prowadzonej działalności i spadku przychodów.
- ZUS zapewnia, że będzie szczegółowo weryfikował prawdziwość składanych oświadczeń. Zgodnie z przepisami urząd ma pięć lat na wydanie decyzji o nienależnie pobranym świadczeniu. Potem jest jeszcze trzyletni okres na dochodzenie tych świadczeń od oszustów - mówi, cytowana w artykule rzeczniczka wielkopolskiego ZUS-u Marlena Nowicka.
Dodała, że w przypadku osób samozatrudnionych i wykonujących umowy cywilnoprawne przekazane dane będą weryfikowane we współpracy z Krajową Administracją Skarbową.