Rynek nie wierzy w możliwość powstania efektu domino

Rynki finansowe od czwartku żyją niepokojącymi doniesieniami ze styku sektora finansowego i branży nowych technologii. Upadek Silicon Valley Bank, jednej z instytucji kluczowych dla finansowania start-upów i spółek technologicznych z Doliny Krzemowej, to największe bankructwo banku od 2008 r. i trzecie największe w historii USA – pisze w komentarzu Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl. Aktywa SVB wynosiły około 200 mld dolarów, co uplasowało go pod koniec drugiej dziesiątki największych amerykańskich banków.

Jak przypomina Sawicki Silicon Valley Bank został zamknięty przez regulatora po nieudanej próbie pozyskania kapitału w obliczu runu, czyli masowego wycofywania depozytów przez klientów. W tym przypadku była to bardzo specyficzna grupa: technologiczne start-upy, fundusze koncentrujące swoją działalność w obszarze nowych technologii czy branża kryptowalut.

- Praprzyczyną były niezrealizowane straty na portfelu obligacji, a położenie instytucji komplikowała duża koncentracja depozytów (tylko 10 proc. stanowiły środki klientów detalicznych) i niedostateczne zarządzenie ryzykiem. Model biznesowy został stworzony w erze zerowych stóp procentowych i nie przetrwał próby agresywnego zacieśniania polityki pieniężnej – podkreśla ekspert.

Jego zdaniem sytuacja przypomina inwestorom, że konsekwencje polityki Fed i podwyżek z minionego roku dopiero będą wychodzić na światło dzienne. 
 

To czynnik, który członkowie FOMC muszą mieć z tyłu głowy, podejmując decyzje, jak mocno w marcu zacieśnić politykę. Skala napięć w sektorze bankowym, dalsze reakcje władz i potencjalne rozlewanie się upadku SVB na tarapaty innych instytucji będzie dyktować przebieg notowań w najbliższych dniach. Wydaje się, że rynek nie wierzy w możliwość powstania efektu domino, a początkowa panika szybko wygasła, m.in. za sprawą zdecydowanych kroków władz i uruchomienia przez Fed nowego narzędzia wspierającego płynność sektora bankowego oraz uratowania depozytów

wskazuje analityk. 

Widać to m.in. po ostro odbijających kontraktach na indeksy giełdowe.

Po kilku dniach słabości forint i korona wracają do umocnienia. Kurs euro ponownie osuwa się 4,67 zł, a sforsowanie tego pułapu może otwierać drogę EUR/PLN do 4,65. Spodziewamy się jednak, że notowania pozostaną w przedziale wokół 4,70 zł. Upadek kalifornijskiego Silicon Valley Bank zepchnął jednak przede wszystkim na dalszy plan dane z rynku pracy w USA. Na rynku walutowym ofiarą zamieszania w amerykańskim sektorze bankowym jest dolar. Kurs USD ostro pikuje wraz z rosnącym przekonaniem, że sytuacja zmusi Fed do ponownej zmiany nastawienia i nie dopuści do powrotu ostrych podwyżek stóp procentowych. Zdecydowane działania amerykańskich władz szybko stłamsiły jednak rynkową panikę i położyły tamę wezbraniu awersji do ryzyka. Dolar wyceniany jest na 4,37 zł.

Źródło

Skomentuj artykuł: