Są prognozy, kiedy możemy się spodziewać jednocyfrowej inflacji

Jeżeli sytuacja gospodarcza i poziom presji inflacyjnej będzie się kształtować tak, jak to widzimy dzisiaj, to pod koniec roku możemy się spodziewać jednocyfrowej inflacji – powiedziała magazynowi „Polska. Metropolia Warszawska” Gabriela Masłowska, członkini Rady Polityki Pieniężnej.

Zgodnie z danymi Głównego Urzędu Statystycznego inflacja w Polsce mocno spada; w kwietniu spadła do 14,7 proc. z 16,1 proc. w marcu. – Inflacja obniża się znacznie szybciej, niż wielu ekspertów prognozowało, ale jest to spójne z prognozami NBP i jest możliwe, aby do końca roku inflacja spadła poniżej 10 proc. Mamy pozytywne zjawiska w gospodarce – skomentował prof. Zbigniew Krysiak z Instytutu Myśli Schumana w TVP Info.

- Spodziewamy się spadku inflacji bazowej w kolejnych miesiącach i kwartałach – powiedział prezes NBP Adam Glapiński. Potwierdził też wcześniej podaną przez RPP informację, że stopy procentowe pozostaną na dotychczasowym poziomie. 

Gabriela Masłowska pytana o poziom inflacji w Polsce wskazała, że „według marcowej projekcji NBP proces obniżania się inflacji w kolejnych kwartałach będzie systematyczny”.

Kiedy jednocyfrowa inflacja?
„W czwartym kwartale br. powinna już być jednocyfrowa, do celu inflacyjnego, który wynosi 2,5 proc. +/- 1 proc. dojdziemy w 2025 r., pod warunkiem, że nie pojawią się nowe zdarzenia w gospodarce polskiej i światowej, których w obecnym czasie nie da się przewidzieć” – oceniła ekspertka w poniedziałkowym wydaniu magazynu. Według Masłowskiej najsilniej na obniżenie inflacji w kwietniu tego roku wpłynęła niższa dynamika wzrostu cen żywności, napojów bezalkoholowych i cen energii – głównie gazu. Dodała, że ustępują też zaburzenia w globalnych łańcuchach dostaw. Wśród kolejnych czynników dezinflacyjnych Masłowska wymieniła osłabienie aktywności gospodarczej w otoczeniu polskiej gospodarki – przy tym wskazała na tempo wzrostu w strefie euro w I kwartale 2023 r., które, jak tłumaczyła, zbliżone było do zera.

Inflacja będzie spadać
„Także w Polsce dynamika PKB obniża się z 5,1 proc. w 2022 do – przewidywanego w projekcji marcowej NBP – 0,9 proc. w 2023” – dodała Masłowska. Jak zauważyła ekspertka, „niższe tempo wzrostu gospodarczego to mniejszy popyt konsumpcyjny i inwestycyjny, co hamuje wzrost cen”.

Wpływ rosyjskiej agresji na Ukrainie na inflację jest poważny. Członkini RPP dopytywana o znaczenie eskalacji wojny w Ukrainie na poziom inflacji odpowiedziała, że obok pandemii COVID-19 była to druga z najważniejszych przyczyn wzrostu inflacji w Polsce i na świecie. „Wojna spowodowała ogromne zaburzenia i niepewność w sektorze energetycznym i żywnościowym. Szantaż Rosji i sankcje wobec niej spowodowały perturbacje w dostawach i windowanie cen. Zakończenie agresji rosyjskiej ustabilizowałoby sytuację w Europie pod każdym względem” – zaznaczyła Masłowska. Odnosząc się do zarzutów, że Rada Polityki Pieniężnej nie podniosła stóp procentowych powyżej 6,75 proc., oceniła, że trudno byłoby sobie wyobrazić skutki takiej decyzji. „Już dzisiaj przy stopie 6,75 proc. Polacy mają trudności ze spłatą rat kredytów. Spowodowałoby to zadłużenie obywateli, firm, spadek produkcji, inwestycji, zatrudnienia, upadłość firm i załamanie gospodarki” – podkreśliła. Jednocześnie Masłowska zaznaczyła, że na razie jest za wcześnie, by mówić o obniżce stóp procentowych. Jak tłumaczyła, najpierw RPP musi mieć pewność, że tendencja spadku inflacji utrzyma się dłużej, i że zbliża się do celu NBP.

Źródło

Skomentuj artykuł: