Soboń: Idziemy ścieżką ostrożnej polityki fiskalnej

Okres jesienno-zimowy będzie najtrudniejszy w historii powojennej Europy – mówi Artur Soboń, wiceminister finansów.

„Rzeczpospolita” zapytała wiceministra, czy inflacja wróci do jednocyfrowego poziomu, a jeśli tak, to kiedy.

"Bardzo trudno jest przewidywać poziom inflacji. Mamy jej dwa główne motory: ceny żywności i ceny za energię. Ceny żywności są najdroższe od czasu, w którym zaczęliśmy badać je na świecie. Energia elektryczna w kontraktach rocznych kosztuje 1600 zł za megawatogodzinę (MWh), a rok temu było to 350 zł. W przypadku gazu jest to 80 euro za MWh, a wcześniej było to ok. 17–18 euro. Węgiel kosztuje 330 dolarów, a poprzednio około 50 dolarów" - odpowiedział Soboń.

"Realia są niepewne, bo wciąż nie wiemy, jak będzie wyglądać sytuacja z epidemią. Nie wiemy także, jak będzie wyglądała sytuacja wojenna i czy Rosjanie nadal będą wysyłać gaz – po +remoncie+ Nord Stream 1 – do Niemiec. Jeśli zatrzymają dostawę gazu, to znów wzrośnie presja inflacyjna. Z drugiej strony, rynek ropy naftowej, rosnące stopy kredytowe i to, że rynki światowe generalnie oczekują spowolnienia gospodarczego, to czynniki, które będą powodowały hamowanie inflacji" - dodał.

Według niego są dzisiaj dwie drogi walki z inflacją, które trzeba odrzucić. "Jedna droga to jest to, co proponuje przewodniczący PO Donald Tusk, czyli skrócenie czasu pracy do czterech dni, a przy tym wzrost wynagrodzeń o 20 proc., co jest kompletnie nieodpowiedzialne. Z drugiej strony mamy profesorów ekonomii, którzy twierdzą, że nie należy wprowadzać żadnych tarcz i osłon, bo wszystko, co powoduje inflację, powinno zostać odrzucone – nie ma w tym żadnej wrażliwości społecznej. Zdecydowanie odrzucamy te dwie skrajne drogi i idziemy ścieżką ostrożnej polityki fiskalnej, ale z elementami wrażliwości społecznej" - powiedział.

Soboń odniósł się też do pytania o prognozy rozwoju inflacji.

"Bank centralny przedstawił ich wiele, czasami ze sobą sprzecznych. Wachlarz prognoz, który pokazał bank centralny, jest poparty solidnymi analizami, ale jednocześnie przedstawia on duży zakres czasowy. W predykcjach NBP poziom inflacji jest dużo wyższy niż w analogicznych analizach KE i MFW czy większości innych banków. Jeśli nie doszłoby do kolejnych szoków gospodarczych, to należałoby się spodziewać, że szczyt inflacji będzie w okresie sierpnia. Dzisiaj wydaje się jednak, że nastąpi on później. Mamy do czynienia z kumulacją pewnych turbulencji i okres jesienno-zimowy, który jest przed nami, będzie najtrudniejszym okresem w powojennej historii Europy" - oświadczył wiceminister.

Źródło

Skomentuj artykuł: