Sprzedaż online nieznacznie spadła

Po otwarciu sklepów stacjonarnych sprzedaż online nieznacznie spadła - wskazują eksperci e-commerce. Jednak w dłuższym okresie kupujących przez internet będzie przybywać. Górna granica popularności e-handlu będzie podobna jak krajach zachodnich, czyli w przedziale 80-90 proc. internautów - szacują.

Dynamiczny wzrost sprzedaży online w okresie pandemii wynika z jednej strony ze zmiany zachowań internautów, a z drugiej z szybkiego powstawania nowych sklepów internetowych i przenoszenia działalności na platformy sprzedażowe przez tradycyjne sklepy. Przed pandemią przez internet kupowało między 55 a 62 proc. internautów (w zależności od badania). W okresie ograniczeń odsetek ten wzrósł o ok. 11 p.proc., czyli w okolice 70 proc. - podali analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Dodali, że tak szybki wzrost i duża dynamika wynikają oczywiście z ograniczeń gospodarczych. Wraz z otwieraniem gospodarki klienci wrócili również do tradycyjnych zakupów, choć wciąż na mniejszą skalę niż przed pandemią. "Te fakty sprawią, że w najbliższym czasie wartość i popularność e-commerce nieco spadnie, w porównaniu z rekordami notowanymi w marcu i kwietniu. Jednocześnie spadek ten nie będzie oznaczał powrotu do poziomu sprzed pandemii" - ocenili.

Analitycy PIE wskazali, że wiele sklepów już się dostosowało lub będzie musiało wdrożyć model sprzedaży wielokanałowej, łącząc możliwości bezpośredniego zapoznania się z towarem w salonie z dogodną obsługą sprzedaży przez internet.

"W badaniach obserwowaliśmy niemal 15-proc. wzrost liczby sklepów internetowych na jednej z najpopularniejszych platform w pierwszej połowie bieżącego roku – czyli ponad 11 tysięcy nowych aktywnych sprzedających. Jednocześnie badania prowadzone przez Gemius dla Izby gospodarki elektronicznej wskazują na wzrost odsetka internautów kupujących przez internet o 11 p.proc. w ciągu roku"

wskazali.

Dodali, że w najbardziej zaawansowanych pod tym względem krajach już przed pandemią przez internet kupowało ok. 80 proc. internautów, a w Wielkiej Brytanii nawet 86 proc. Natomiast średnia UE to 60 proc. - podali.

Wartości te zapewne wzrosły nieco w trakcie pandemii. Wydaje się, że w Polsce w dłuższym okresie górna granica jeśli chodzi o kupujących przez internet może być podobna, czyli trochę poniżej 90 proc. internautów co daje ok. 72 proc. całego społeczeństwa - ocenili.

W ocenie prezesa Związku Cyfrowa Polska Michała Kanownika, rozwój e-commerce zdecydowanie przyśpieszył w czasie epidemii. "Wiele firm też uruchomiło sprzedaż internetową, bo nie mieli innego wyjścia. Pomimo tego, że dziś znów konsumenci mogą dokonywać zakupów tradycyjną drogą w sklepie, ten trend nadal obserwujemy, choć po otwarciu sklepów nieznacznie spowolnił" - zaznaczył.

Jego zdaniem, w okresie pandemii klienci mieli czas, aby oswoić się z procesem dokonywania zakupów w internecie, pozakładali konta w ulubionych sklepach, zapisali się do newsletterów. Dla wielu stało się to wygodne narzędzie, z którego korzystają także dziś. Dodał, że z zakupów internetowych coraz chętniej zaczynają korzystać seniorzy, a także nawet mniej zamożni konsumenci i z terenów pozamiejskich.

Tymczasem PIE wskazuje, że czynniki, które sprawiają, że w skali całego społeczeństwa odsetek kupujących w internecie może być przez dłuższy czas niższy niż u liderów e-hamdlu, to właśnie niższy odsetek internautów w starszych grupach wiekowych. Problemem jest także spory odsetek ludności mieszkającej w rozproszeniu na obszarach wiejskich, co utrudnia organizację tanich sieci dystrybucyjnych.

Źródło

Skomentuj artykuł: