Polska firma wygrała w TSUE z Komisją Europejską

Smart Kids, polski producent urządzeń służących do zabezpieczania dzieci w samochodach, wygrał sprawę z Komisją Europejską przed Trybunałem Sprawiedliwości UE (TSUE). Firma argumentuje, że KE próbuje wykluczyć ją z rynku pod naciskiem branży fotelikarskiej.

Główny produkt Smart Kids to urządzenie, które za pomocą specjalnych klamr pozwala na dopasowanie wbudowanych w auto pasów bezpieczeństwa do wysokości dziecka. Jak podkreśla firma, produkt kosztujący około 100 zł stanowi bezpieczną alternatywę dla dużo kosztowniejszych fotelików samochodowych.

Produkt ten został homologowany i jest legalnie dopuszczony do użytkowania we wszystkich krajach UE.

Obecnie KE prowadzi jednak prace nad zmianami zasad homologacyjnych, które - zdaniem Smart Kids - mają wykluczyć tego producenta z unijnego rynku. 

"Nowy zapis mówi o tym, że dziecko musi być podniesione na określoną wysokość. To nie ma nic wspólnego z bezpieczeństwem" - powiedział PAP przedstawiciel firmy.

W trakcie prac dyrekcja generalna ds. rynku wewnętrznego KE (DG GROW) prowadziła korespondencję z reprezentantami branży fotelikarskiej, z którą konkuruje Smart Kids. Konsultacje te dotyczyły m.in. zgodności produktu "Smart Kid Belt" z przepisami i ewentualnego dostosowania tych regulacji.

Według firmy wymiana e-maili dotyczyła zakazania produktów Smart Kids na rynku unijnym, na co miały naciskać koncerny fotelikarskie. 

"Producenci fotelików od początku nas atakowali. Mieli jeden cel: chcieli zakazania naszego produktu"

 - przekonywał w 2023 r. prezes firmy, Krzysztof Markowski, na komisji petycji Parlamentu Europejskiego.

W tym właśnie kontekście polska firma skierowała do KE liczne wnioski o udzielenie dostępu do dokumentów wysłanych z i do DG GROW. KE udzieliła jednak dostępu tylko do części z nich.

Firma wniosła skargę przeciwko KE do TSUE w kwietniu 2024 r., powołując się na przepisy gwarantujące każdej osobie prawnej w UE dostęp do dokumentów instytucji unijnych. Smart Kids argumentowała, że KE naruszyła to prawo, niezasadnie i nieprawidłowo stosując wyjątek od przepisów i powołując się na interes handlowy autorów dokumentów, czyli koncernów fotelikarskich.

Do skargi we wtorek przychylił się TSUE. Sąd stwierdził, że KE nie wykazała, iż żądane dokumenty zawierały informacje, które mogłyby - z powodu ich ujawnienia - naruszyć interesy handlowe osoby prawnej, a więc nie powinny one stanowić podstawy do częściowej lub całkowitej odmowy dostępu do dokumentów.

Sąd wyjaśnił, że nie wszystkie informacje dotyczące spółki i jej relacji handlowych mogą zostać uznane za objęte ochroną, gdyż w przeciwnym razie mogłoby dojść do podważenia zasady, która zapewnia możliwie jak najszerszy publiczny dostęp do dokumentów znajdujących się w posiadaniu instytucji.

TSUE zadecydował też o tym, że koszty postępowania ponosi KE.

"Ponieważ Komisja przegrała sprawę, należy – zgodnie z żądaniem strony skarżącej – obciążyć KE kosztami postępowania" - uznał Trybunał.

Źródło