UE chce postawić na produkcję chipów

Produkcja półprzewodników w Europie skoncentrowana jest na starszych technologiach i większych układach, a firmy z naszego kontynentu odpowiadają tylko za ok. 4 proc. inwestycji w ten rynek - stwierdza PIE. Jednym z celów UE jest podwojenie udziału w rynku półprzewodników do 2030 r. - dodano.

Analitycy PIE zwrócili uwagę, że nowa fabryka mikroczipów budowana przez tajwańskiego giganta TSMC w Arizonie kosztuje 12 mld dol.

"Inwestycja ta jest ważna nie tylko z biznesowego punktu widzenia (zmniejsza ryzyko opóźnień w dostawach mikroczipów, które wystąpiły w latach 2020 i 2021), ale też geopolitycznego" - wskazali.

Tajwańska firma TSMC, jak dodali, odpowiada za ponad 90 proc. produkcji najnowocześniejszych czipów wykorzystywanych m.in. w smartfonach i 53 proc. wszystkich rodzajów czipów.

"Europa odpowiada za ok. 10 proc. wartości całego procesu tworzenia układów scalonych i mikroczipów (a więc, poza fizyczną produkcją, za ich projektowanie, testowanie oraz pakowanie i składanie), Chiny – za 26 proc., a USA – za 33 proc."

zaznaczyli analitycy w ostatnim wydaniu "Tygodnika Gospodarczego PIE".

Eksperci zwrócili uwagę, że produkcja układów scalonych jest procesem złożonym, którego poszczególne ogniwa rozsiane są po całym świecie.

"W kilku miejscach łańcucha produkcji pojawiają się wąskie gardła i funkcjonują firmy posiadające pozycję monopolistyczną" - zaznaczyli.

W pandemii COVID-19 przełożyło się to na problemy producentów samochodów i elektroniki, w tym największych europejskich i amerykańskich, którzy zmuszeni byli do wstrzymywania produkcji właśnie przez brak dostępu do czipów produkowanych w Azji - przypomnieli.

Dodali, że amerykański prezydent Joe Biden podpisał w tym roku ustawę, w której ok. 52,7 mld dol. przewidziano na rozwój amerykańskiego przemysłu półprzewodników – w tym badania i rozwój, a także na szkolenie pracowników i zachęty dla firm.

"W podobnym kierunku idzie UE – wiosną Komisja Europejska przedstawiła projekt aktu o czipach (Chips Act), w ramach którego wsparcie publiczne na rozwój produkcji czipów w Europie ma wynieść ok. 43 mld EUR (ok. 44,9 mld dol.), a dodatkowe środki mają zostać zmobilizowane w formie inwestycji prywatnych do 2030 r."

stwierdzili.

Zakończenie prac nad unijną legislacją oczekiwane jest w I połowie 2023 r., a obecnie udało się uzgodnić wspólne stanowisko Państw Członkowskich - przypomniano.

Analitycy zauważyli, że jednym z celów strategicznych UE jest uzyskanie 20-proc. udziału (podwojenie) w rynku półprzewodników do 2030 r.

"Naciski Brukseli i Waszyngtonu na przeniesienie produkcji z Azji do Europy i USA wynikają nie tylko z przesłanek biznesowych, ale również rozważań dotyczących bezpieczeństwa" - podkreślili.

Jak zwrócili uwagę, produkcja w Europie skoncentrowana jest na starszych technologiach i większych układach - wykorzystywanych m.in. w przemyśle motoryzacyjnym, ale zbyt dużych dla najnowocześniejszego sprzętu elektronicznego - "a firmy z naszego kontynentu odpowiadają tylko za ok. 4 proc. inwestycji, co prowadzi do zwiększenia dystansu od technologicznych liderów". Akt w sprawie czipów ma tę sytuację zmienić. Przypomniano też, że w marcu br. Intel ogłosił program inwestycyjny w Europie, w ramach którego 33 mld euro mają być przeznaczone na inwestycje w proces produkcyjny, w tym w centra badawczo-rozwojowe w Polsce.

W ocenie PIE, przyciągnięcie fabryki TSMC do USA jest sukcesem amerykańskiej dyplomacji ekonomicznej.

"W Europie firma nie ogłosiła decyzji inwestycyjnych o porównywalnej skali" - wskazano.

Zdaniem ekspertów deglobalizacja łańcuchów produkcji i tzw. friendshoring (przenoszenie produkcji do krajów będących w dobrych stosunkach z krajem, w którym jest siedziba firmy) dopiero się zaczyna, a konkurencja między krajami i regionami o przyciągnięcie inwestycji zaostrza.

"Najbliższe lata mogą przynieść spore zmiany na rynku, a skala niezbędnych inwestycji i poziom uzależnienia innych przemysłów od dostaw czipów wskazuje, o jak wysoką stawkę toczy się gra" - podsumowano.

Źródło

Skomentuj artykuł: