Ujemne oprocentowanie depozytów możliwe dla firm

Wprowadzenie ujemnego oprocentowania depozytów w Polsce jest mało prawdopodobne w odniesieniu do klientów detalicznych, ale nie jest wykluczone w obszarze bankowości korporacyjnej - uważa Dawid Rychlik z McKinsey & Company.

Zgodnie z ostatnimi danymi Komisji Nadzoru Finansowego, zysk banków w okresie styczeń -luty br. wyniósł 1,36 mld zł po spadku rdr o 24 proc. Wynik banków z tytułu odsetek w pierwszych dwóch miesiącach tego roku to 7,25 mld zł, co oznacza spadek o 15 proc., a wynik z tytułu prowizji wyniósł 2,6 mld zł, po wzroście o 13 proc.

Jak powiedział Dawid Rychlik, Lider Praktyki Usług Finansowych w Europie Środkowo-Wschodniej z McKinsey & Company, spadająca rentowność banków, to nie kwestia ostatnich miesięcy, ale lat. Wpływ na to miała też zdecydowana obniżka stóp procentowych w zeszłym roku o 140 pb, w sytuacji gdy polskie banki średnio 70 proc. swoich dochodów uzyskiwały z dochodu odsetkowego.

"Musimy też pamiętać o obciążeniach banków wynikających z podatku bankowego, czy kontrybucji do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, które w ostatnich latach rosły"

zauważył.

Poza tym, jak zaznaczył Rychlik, polski rynek bankowy jest bardzo konkurencyjny, co historycznie powstrzymywało sektor bankowy przed znacznymi podwyżkami opłat i prowizji.

Przedstawiciel McKinsey & Company ocenia, że w obliczu spadającej rentowności banków, dyskusji może zostać poddana popularna w Polsce filozofia "bankowania za zero", zgodnie z którą wiele usług bankowych oferowano za darmo. Tymczasem polskie banki poczyniły w ostatnich latach olbrzymie inwestycje m.in. w swoje systemy IT w celu podniesienia jakości usług oraz poziomu bezpieczeństwa.

"Jesteśmy więc w punkcie zwrotnym. Już w zeszłym roku widać było podwyżki opłat i prowizji w wielu bankach, szczególnie w segmencie przedsiębiorstw, ale również detalicznym. Banki mogą zatem, w celu ratowania rentowności odchodzić od modelu +bankowości za zero+ i pobierać oraz podwyższać opłaty za usługi i funkcjonalności dostarczane klientom"

powiedział.

Zaznaczył, że banki, podobnie jak inne przedsiębiorstwa, z jednej strony mają przynosić zysk akcjonariuszom, a z drugiej muszą ponosić inwestycje związane np. z wymogami regulacyjnymi czy wymaganiami bezpieczeństwa.

"Zarówno klientom banków, jak i regulatorom zależy, aby bankowość była bezpieczna, ale jednocześnie nowoczesna. W obecnej sytuacji niskich stóp, słabego wzrostu gospodarczego i licznych obciążeń regulacyjnych banki nie mają innego wyjścia, jak kontynuować podnoszenie opłat i prowizji"

uważa Rychlik.

Jego zdaniem uzasadnione jest pytanie, czy klienci banków będą musieli płacić za depozyty bankowe - w postaci opłat, czy też ujemnego oprocentowania lokat.

"W niektórych krajach, np. w Niemczech są banki, które dla wybranych depozytów wprowadziły ujemne oprocentowania. Dotyczy to raczej bardziej zamożnych klientów. W Polsce takie posunięcie wydaje się być mniej prawdopodobne w odniesieniu do klientów detalicznych, choć nie jest wykluczone w obszarze bankowości korporacyjnej"

powiedział Rychlik.

Przypomniał, że już rok temu wiele banków zniechęcało klientów korporacyjnych do składania w nich depozytów.

"W bankowości detalicznej powiedzenie klientowi, że musi zapłacić za przekazanie pieniędzy, które leżą na koncie i nie pracują w obliczu zerowych stóp procentowych - może być trudne z komunikacyjnego punktu widzenia"

ocenił.

"Możliwe są raczej dodatkowe opłaty i prowizje ratujące rentowność banków, przy zerowym nominalnym oprocentowaniu depozytów"

dodał.

Rychlik pytany był także, czy banki w okresie kryzysu mogłyby się pogodzić z niższymi zyskami – ale ciągle nie stratą, czy też spadek zysków muszą sobie rekompensować, bowiem rentowność banków powinna być wysoka bez względu na sytuację gospodarczą.

"Rośnie społeczna odpowiedzialność biznesu i sektor bankowy nie jest tu wyjątkiem. W trudniejszych momentach, kiedy całe społeczeństwo jest dotknięte przez pandemię i kryzys gospodarczy, zyski wielu firm spadają, także sektor bankowy dostrzega słabszą koniunkturę"

tłumaczy ekspert.

"Musimy jednak pamiętać, że sektor ten jest kluczowy dla gospodarki. Silna gospodarka wymaga silnego sektora bankowego, który finansuje najciekawsze przedsięwzięcia i w rezultacie pomaga w efektywnej alokacji kapitału. To bardzo ważna rola, która przekłada się na wzrost gospodarczy"

zaznaczył.

"Aby ten sektor był efektywny musi być silny i dokapitalizowany, gotowy na absorbowanie nagłych szoków i kryzysów. W tym kontekście utrzymywanie odpowiedniej rentowności jest wartością z perspektywy obniżania ryzyka systemowego całego sektora "

podkreślił. 
Źródło

Skomentuj artykuł: