Wkrótce Sejm zajmie się projektem liberalizującym zasadę 10H, stanowiącą, że odległość elektrowni wiatrowej od zabudowań musi stanowić przynajmniej 10-krotność wysokości takiego wiatraka – informuje Gazeta Polska Codziennie. Projekt przepisów ma dawać wolną rękę w tym zakresie samorządom, które będą decydować, czy dana inwestycja jest korzystna dla ich gminy. Zmiany w ustawie wiatrakowej to jeden z warunków, jaki stawia Bruksela, aby uruchomić środki z Krajowego Planu Odbudowy.
Do sejmowych komisji skierowany został rządowy projekt ustawy wiatrakowej, który ma m. in. zliberalizować tzw. zasadę 10 H. W myśl proponowanych przepisów decyzje o ewentualnym lokalizowaniu nowych lądowych elektrowni wiatrowych oraz o odblokowaniu możliwości rozwoju budownictwa mieszkalnego w sąsiedztwie tych elektrowni oddaje się w ręce lokalnych społeczności. To gminy zadecydują więc o tym czy będą chciały mieć i w jakiej odległości farmy wiatrowe.
Aby je jednak zachęcić do przyjmowania takich inwestycji, proponuje się przeznaczenie przez inwestora, co najmniej 10 proc. mocy zainstalowanej elektrowni wiatrowej do objęcia przez mieszkańców gminy, tak aby mogli oni uzyskać status prosumenta wirtualnego. To umożliwi im zużywanie wyprodukowanej w pobliskich wiatrakach energii w miejscach ich zamieszkania.
Przedstawiciele rządu od lat twierdzili, że w obszarze onshore starają się pogodzić interesy mieszkańców gmin i inwestorów w energię z wiatraków. Przeciwnicy dotychczasowych przepisów argumentowali z kolei, że przepisy opierające się na zasadzie 10H, czyli zakazie budowy wiatraków w odległości mniejszej od dziesięciokrotności ich całkowitej wysokości, w praktyce blokowały jakikolwiek rozwój energetyki wiatrowej.
- To trudna ustawa – przyznał na antenie RMF FM premier Mateusz Morawiecki. Przyznał jednocześnie, że jest zwolennikiem odnawialnych źródeł energii. – Chciałbym, aby było więcej wiatraków, ale w taki sposób usytuowanych, ulokowanych, aby nie przeszkadzały ludziom w życiu, aby szanowały mir domowy – stwierdził premier. Jego zdaniem to jest możliwe. Przyznał, że obowiązująca regulacja jest jedną z najbardziej restrykcyjnych na świecie. - Chcemy ją uwolnić, chcemy ją zliberalizować dla dobra polskiej gospodarki, dla dobra Polaków - powiedział premier.
Zmiany w ustawie 10 H są jednym z 37 kamieni milowych, które Polska ma zrealizować, aby spełnić wymogi wynikające z Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności, by uruchomić środki z KPO.
Według premiera, pierwsza transza pieniędzy z KPO może trafić do Polski w drugiej połowie roku. - Myślę, że w trzecim, w czwartym kwartale tego roku, transza może trafić. Natomiast wniosek o środki z KPO chcemy skierować zaraz po wejściu ustawy wiatrakowej na agendę Sejmu, czyli prawdopodobnie za około 10 dni – powiedział w sobotę szef rządu.