WEI: Mniejsze firmy pod ciężarem ESG

Obowiązkiem ujawniania danych ESG będzie objętych ponad 3650 polskich firm, a więc 22 razy więcej niż dotychczas. Raportowanie będzie bardzo pracochłonne, a przez to kosztowne. Mimo ograniczenia liczby wymaganych informacji, ostatni projekt standardów raportowania (ESRS) zawiera ponad 1100 pozycji, gdzie firma musi dostarczyć informacje – napisał ekonomista Damian Olko w raporcie Warsaw Enterprise Institute  

Firmy bezpośrednio objęte dyrektywą CSRD co roku będą ponosić koszt w wysokości od 1,4 do 2,6 mld zł. Dodatkowo, poniosą jednorazowy koszt dostosowania się do tej regulacji w wysokości od 0,8 do 1,1 mld zł. 

Wysokie koszty poniosą także firmy nieobjęte bezpośrednio CSRD, ale będące kontrahentami tych posiadających obowiązek raportowania ESG. Dla polskich MŚP ten koszt pośredni może sięgać nawet 8 mld zł rocznie. Dodatkowo, małe i średnie firmy poniosą jednorazowe koszty dostosowania się do przepisów w wysokości do 1,4 mld zł. To dlatego, że firmy objęte CSRD będą miały obowiązek pozyskiwania części informacji o swoich kontrahentach, a dyrektywa CSRD nie ogranicza tego wymogu, tylko do określonej grupy dostawców czy klientów. Duże firmy nierzadko mają tysiące dostawców i odbiorców. 

Gdyby CSRD rozszerzono na wszystkie MŚP z wyłączeniem osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą o zatrudnieniu do 9 osób, coroczne bezpośrednie obciążenia wyniosłyby od 9,8 do 23,6 mld zł, a koszty jednorazowe wdrożenia regulacji od 5,5 do 13,2 mld zł. Szeroki zakres możliwych kosztów wynika z trudności w oszacowaniu przeciętnego kosztu, jaki poniesie MŚP w scenariuszu rozszerzenia tych regulacji – jest on zależny od wymogów raportowania. 

Trudno wyobrazić sobie korzyści o porównywalnej wartości, które uzasadniałyby rozszerzenie CSRD na wszystkie MŚP z wyłączeniem osób fizycznych prowadzących mikroprzedsiębiorstwa. W odniesieniu do różnych ważnych problemów środowiskowych (jak zmiany klimatu) czy społecznych istnieją o wiele bardziej efektywne instrumenty, które bezpośrednio oddziałują na bodźce (jak np. koszty emisji CO2), nie generując przy tym tak dużego obciążenia biurokratycznego. 

Im większe zasoby poświęcone na zbieranie, sprawdzanie i raportowanie danych wymaganych przez przepisy – tym mniej dostępnego czasu pracowników i przedsiębiorców na wytwarzanie dóbr i usług dla klientów. Skutkiem jest niższy potencjał wytwórczy i/lub wyższe ceny – tymczasem polska gospodarka zmaga się zarówno z niedoborem pracowników, bardzo wysoką inflacją oraz wysokimi kosztami i niepewnością dotyczącą regulacji, zwłaszcza z perspektywy MŚP. 

Istotny problem z dyrektywą CSRD i innymi podobnymi regulacjami polega na wyraźnej nierównowadze korzyści i kosztów dla poszczególnych grup podmiotów – duże firmy odnoszą relatywnie duże korzyści i ponoszą relatywnie małe koszty, a MŚP – na odwrót. Niestety, wiele wskazuje na to, że w przypadku dyrektywy CSRD wystąpiło zjawisko znane jako regulatory capture, czyli powstała regulacja, która realizuje interesy ograniczonej grupy podmiotów, nie będąc jednocześnie niezbędnym (ani tym bardziej optymalnym) rozwiązaniem istniejących problemów. 

Nie należy utożsamiać wyników raportowania ESG z działalnością prowadzoną w sposób zrównoważony, jak również nie należy oczekiwać zbyt wiele od raportowania ESG, gdyż nie wszystko da się zmierzyć i ujawnić w formie sprawozdania. Dowodzą tego niedawne upadłości banków w USA, gdzie mimo restrykcyjnych regulacji i nadzoru, dobrze rozwiniętego raportowania finansowego i audytu nie dostrzeżono odpowiednio wcześnie egzystencjalnych problemów. 

Powszechne raportowanie danych ESG ułatwi wprowadzanie kolejnych regulacji i danin publicznych, zarówno na szczeblu unijnym, jak i krajowym. W teorii możliwość oparcia polityk publicznych na większych zasobach danych powinno pozytywnie wpływać na ich jakość, ale w praktyce kluczowe znaczenie ma rozkład sił różnych grup interesu i faktycznie realizowane cele przez ustawodawców.

Źródło
Tagi

Skomentuj artykuł: