O kurczaki nie musimy się obawiać, weterynaria nadal będzie intensywnie badać wszelkie próbki, zarówno mięsa, jak i pasz - zapewnił dzisiaj wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi, odnosząc się do nieprawidłowości na rynku pasz.
Wicepremier, szef resortu rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk pytany w Polskim Radiu 24 o to, czy mamy się, czego obawiać, jeśli chodzi o bezpieczeństwo żywności w związku z ostatnimi zarzutami oszustwa dla dostawców komponentów do pasz.
Centralne Biuro Śledcze Policji zatrzymało czworo przedstawicieli producenta komponentów do pasz. Firma miała sprowadzać zza granicy i wprowadzać do obrotu kwasy tłuszczowe, które nie powinny być stosowane przy produkcji pasz. Dwie osoby zostały aresztowane - potwierdziła Prokuratura Krajowa.
Informacje w tej sprawie podawały w poniedziałek Wirtualna Polska i Onet. Według informacji tych mediów, firma z siedzibą w Poznaniu sprzedawała producentom pasz, jako tłuszcze spożywcze tłuszcze techniczne służące m.in. do produkcji paliwa.
- Jeśli chodzi o zdrowotność kurczaków, to przez ostatnie dwa lata systematycznie weterynaria sprawdza jakość pasz, nie ma dioksyn, metali ciężkich, czyli tych atrybutów oleju technicznego
Dodał, że na ponad 300 próbek roczne, które są pobierane, nie wykryto żadnego śladu tego typu substancji.
- O kurczaki też nie musimy się obawiać - zapewnił.
Wicepremier wskazał, że po informacji z CBŚP weterynaria "nadal będzie intensywnie badać wszelkie próbki - zarówno mięsa, jak i pasz".
Onet informował, że pasze zawierające komponenty do produkcji paliwa nieświadomie stosowały znane firmy z branży mięsnej. Z ustaleń serwisu wynika, że za oszustwem stoją dostawcy komponentów, czyli małżonkowie Maciej i Monika J. z Poznania. To oni trafili do aresztu. Usłyszeli zarzuty oszustw na ponad 170 mln zł, do których mieli się przyznać. Dwie inne osoby, prokurent i laborantka z firmy, twierdzą, że nie wiedzieli o działaniach swoich szefów.