Ani jednej grzywny nie nałożono na pracodawców zatrudniających na czarno niesolidnych rodziców - informuje w środę "Rzeczpospolita".
"Rz" pisze, że pracodawcy płacący dłużnikom alimentacyjnym pod stołem od kilku miesięcy mogą teoretycznie zapłacić rekordowe grzywny sięgające nawet 45 tys. zł. Inspekcja Pracy do tej pory przeprowadziła jednak zaledwie 13 kontroli dotyczących egzekucji świadczeń alimentacyjnych. Nie nałożono żadnej grzywny. "W jednej kontroli zastosowano środek wychowawczy" - powiedziała gazecie Danuta Rutkowska, rzecznik prasowy GIP.
Rodzice nie są zaskoczeni. "Dopóki nie zostanie uruchomiony rejestr dłużników alimentacyjnych, nowelizacja kodeksu pracy będzie martwa. Pracodawca, zatrudniając nowego pracownika, powinien mieć możliwość sprawdzenia, czy nie zalega on z alimentami. Teraz takiej możliwości nie ma i może zasłaniać się niewiedzą" - wyjaśniła dziennikowi Maria Zych-Nowacka ze Stowarzyszenia Poprawy Spraw Alimentacyjnych Dla Naszych Dzieci.
Gazeta przypomina jednocześnie, że zgodnie z nowelizacją kodeksu pracy, która weszła w życie z początkiem grudnia 2020 r., kary dla pracodawców za niepotwierdzenie na piśmie umowy o pracę i za wypłacanie pracownikowi wynagrodzenia wyższego niż wynikające z zawartej umowy są wyższe. Kwalifikowany typ wykroczeń dotyczy sytuacji, gdy pracownikiem jest dłużnik, wobec którego toczy się egzekucja świadczeń alimentacyjnych oraz egzekucja należności budżetu państwa powstałych z tytułu świadczeń z funduszu alimentacyjnego, gdy pracownik zalega ze spełnieniem tych świadczeń dłużej niż trzy miesiące.
Ustawodawca w treści nowych przepisów posłużył się spójnikiem „oraz”. Dwie różne egzekucje muszą być więc prowadzone wobec jednego dłużnika jednocześnie – podkreśla Katarzyna Siemienkiewicz, ekspert Pracodawców RP. I dodaje, że nie każde dziecko ma szansę na pomoc z funduszu alimentacyjnego. Najpierw rodzina musi spełnić kryterium dochodowe, co wcale nie jest łatwe. Nowe przepisy kodeksu pracy nie znajdą więc szerokiego zastosowania.
Pracodawcom grożą rekordowe grzywny – od 1500 zł do nawet 45 tys. zł. Kary zostały podwyższone o 50 proc. względem zachowań pracodawcy wobec pracowników nieposiadających zobowiązań alimentacyjnych.
"Sankcja jest wyższa niż za niezastosowanie się do przepisów BHP i narażanie pracowników na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. To niezrozumiałe" - uważa Katarzyna Siemienkiewicz. "Rz" zwraca też uwagę, że okazuje się również, że pracodawca nie musi wiedzieć o obowiązku alimentacyjnym pracownika, z którego ten się nie wywiązuje. Żaden akt prawny nie daje mu bowiem podstaw do pozyskania takiej wiedzy. Katalog informacji, których podania może żądać od kandydata do pracy lub pracownika, wprowadza art. 221 kodeksu pracy i próżno w nim szukać oświadczenia o istnieniu bądź nie długu alimentacyjnego.