Balcerowski: pracownicy kontraktowi to nie nielegalni imigranci

Płockie Olefiny to największa prowadzona dziś w Polsce inwestycja petrochemiczna. Realizuje ją koreańsko-hiszpańskie konsorcjum Hyundai Engineering & Tecnicas Reunidas. Potrzebnych będzie aż 13 tysięcy pracowników, z czego 7 tysięcy Polaków. Pozostali pochodzą m.in. spoza Europy. 

Politycy opozycji w ostatnich dniach oskarżyli rząd, że choć sprzeciwia się unijnej relokacji „uchodźców”, sam sprowadza migrantów z Azji. – To fałszowanie rzeczywistości – uważa wiceprezes Instytutu Staszica, dr Piotr Balcerowski. – Czym innym są pracownicy zakontraktowani na określony czas, zatrudnieni legalnie i dokładnie sprawdzeni, a czym innym migranci żyjący z zasiłków. Według eksperta przykład Niemiec pokazuje, że absolutnie nie można stawiać znaku równości między dwoma grupami.

- Kanclerz Angela Merkel miała nadzieję, że napływ migrantów ekonomicznych z Maghrebu pomoże niemieckiemu rynkowi pracy. Okazało się, iż jedynie część była zainteresowana pracą, ale za to wielu oczekiwało spełnienia mitu o Europie, która zapewnia finansowanie i nic w zamian nie wymaga – przypomina dr Balcerowski.

Wiceprezes Instytutu Staszica podkreśla, że to nie Orlen, a wykonawca rekrutuje pracowników. Przypomina, że Polska ma najniższe w historii bezrobocie, wynoszące poniżej 3%.

- Brak rąk do pracy wskazywany jest przez firmy z branży budowlanej i infrastrukturalnej jako jeden z podstawowych problemów na polskim rynku. Okazuje się, że pracownicy z Ukrainy nie są w stanie pokryć braków, szczególnie, że wielu mężczyzn w ostatnich kilkunastu miesiącach wróciło do kraju walczyć albo roztoczyć opiekę nad rodzinami. Sprowadzanie pracowników z Azji jest więc koniecznością – wskazuje Piotr Balcerowski.

Ekspert pozytywnie ocenia zaangażowanie Orlenu w kampanię informacyjną i zapewnienie bezpieczeństwa. Koncern przygotował m.in. specjalne broszury informacyjne i wsparł kampanię „Szacunek nie ma koloru”. Specjalne kontenerowe osiedle dla pracowników będzie strzeżone przez Orlen Ochrona i przez policję.

- Kilkanaście tysięcy dodatkowych osób w takim ośrodku, jak Płock, to zawsze spore wyzwanie. I nie ma znaczenia, skąd te osoby pochodzą. Ważne jest, by nie dochodziło do napięć między „tutejszymi” a „przyjezdnymi”, ważne jest rozwianie obaw mieszkańców. Gra toczy się o wielką inwestycję, która dla płockiego rynku pracy będzie miała wielkie znaczenie – mówi dr Balcerowski.

Źródło

Skomentuj artykuł: