Ministerstwo Finansów planuje nowelizację ustawy o podatku cukrowym. Oficjalnie chodzi o usunięcie wątpliwości interpretacyjnych, ale branża wskazuje, że de facto opłata obejmie nowe kategorie napojowe.
Jak zaznacza w komentarzu dr Piotr Balcerowski, wiceprezes Instytutu Staszica (IS), zmiana ustawy po zaledwie dwóch latach jej działania rodzi podejrzenia, że chodzi o zwiększenie wpływów do budżetu państwa niż profilaktykę zdrowotną. Tym bardziej, że daniną mają być objęte napoje, które w ogóle nie zawierają białego cukru, jak nektary, soki 100% wzbogacane witaminami i soki z min. 20% zawartością soku z owoców.
Balcerowski zwraca uwagę, że Ministerstwo Finansów informuje, że „procedowany projekt nowelizacji ustawy o zdrowiu publicznym w zakresie opłaty od środków spożywczych (tzw. opłaty cukrowej) utrzymuje dotychczasowy zakres przedmiotowy ustawy i w żaden sposób go nie rozszerza”. Zmiany proponowane w projekcie – wg resortu – jedynie eliminują występujące wątpliwości interpretacyjne. Ministerstwo zwraca m.in. uwagę na niemożność objęcia opłatą produktów sprzedawanych przez Internet. Z taką wykładnią nie zgadza się branża.
Warto przypomnieć, pisze dalej ekspert, że opłata cukrowa, wprowadzona w 2020 r., była szeroko komentowana przez przedsiębiorców i organizacje branżowe. Krytykowano m.in. fakt, że rząd – pod pretekstem troski o zdrowie Polaków – chce nałożyć na polskie firmy nowy podatek. Instytut Staszica od samego początku śledził te plany i wypowiadał się w tej kwestii na etapie konsultacji. W opublikowanym stanowisku z lutego 2020 r. pisalno „3 miesiące i 1,5 tygodnia w gorącym okresie świąteczno-noworocznym – tyle czasu Balcerowski przypomina, że Ministerstwo Zdrowia przewidziało na procedowanie, konsultacje społeczne i wejście w życie ustawy, która formalnie ma promować prozdrowotne wybory konsumentów, a nieformalnie zasilić budżet państwa. Konsekwencje tak ekspresowego trybu legislacyjnego oznaczają już dziś: dyskryminację branży napojowej, uprzywilejowanie producentów słodyczy i słodzonego piwa smakowego, popularyzację napojów niskoalkoholowych czy spadek zapotrzebowania na owoce do produkcji napojów owocowych od polskich sadowników” – można było przeczytać w analizie Instytutu Staszica, poświęconej skutkom podatku cukrowego.
Według eksperta na etapie konsultacji pierwotnej ustawy pojawiały się głosy, że prognozy przychodów z tytułu podatku cukrowego są znacznie zawyżone (zakładano wpływy na poziomie ok. 3,2 mld zł). Tymczasem, tylko do sierpnia 2022 r. do budżetu państwa z tego podatku wpłynęło 1,12 mld zł. Przewidywania rynku okazały się słuszne.
Balcerowski zaznacza: Mijają dwa lata i regulacja powraca na legislacyjną wokandę. W najgorszym z możliwych momentów. Dzisiaj, pomimo groźby recesji, braku stabilności na rynkach surowcowych i piętrzących się problemów w prowadzeniu działalności gospodarczej, planowane są regulacje zaostrzające jeszcze ustawę i nakładające na przedsiębiorców następne obciążenia fiskalne. Instytut Staszica, który wydał kolejną już opinię w temacie podatku cukrowego ostrzega, że zmiany, proponowane pod pretekstem prac porządkujących pobór opłat, mogą mieć negatywne skutki dla branży rolno-spożywczej.
Według eksperta plantatorzy jabłek i porzeczki zagrożeni – rząd po raz kolejny chce opodatkować soki. Po raz kolejny podatek cukrowy próbuje się nałożyć na produkty, które z białym cukrem nie mają nic wspólnego (nektary, soki 100% wzbogacane witaminami oraz napoje zawierające min. 20% soku z owoców). W dalszym ciągu projekt nowelizacji nie obejmie słodyczy, ciastek oraz innych produktów wysokoprzetworzonych, zawierających węglowodany. Trudno mówić więc o celach prozdrowotnych regulacji – bardziej przekonującą przesłanką są motywy finansowe.
Zdaniem eksperta nowe obciążenia podatkowe pogorszą sytuację przetwórców i sadowników. Producenci będą zmuszeni do podwyżki cen napojów. Mogą wzrosnąć nawet o 10%. Tak wysoka, jednorazowa podwyżka cen przełoży się na spadek sprzedaży, a w konsekwencji na zmniejszenie zapotrzebowania na surowce z rynku owocowo-warzywnego. W pierwszej kolejności skutki odczują dostawcy jabłek i owoców miękkich, takich jak czarna porzeczka, aronia, wiśnia czy malina. Bariera popytu rynków światowych na owoce i ich przetwory, połączona ze spadkiem zużycia do produkowanych w kraju napojów, spowoduje dużą nadwyżkę owoców. Efektem będzie m.in. zmniejszenie wolumenu kontraktów przemysłu spożywczego z branżą rolniczą i sadowniczą. Spadek skupu owoców, głównie jabłek, wykorzystywanych do produkcji soków 100% i napojów na bazie soku z owoców, będzie odpowiadał produkcji ponad 500 średnich gospodarstw sadowniczych w Polsce, które tym samym stracą rynek zbytu.
Tylko konstruktywny dialog na linii Ministerstwo Finansów – polskie firmy (reprezentowane przez organizacje branżowe i pracodawców), pozwoli wypracować rozsądne rozwiązania. Dwa lata temu wycofano się ze szkodliwych pomysłów, kierunek został więc wytyczony – stwierdza na zakończenie Piotr Balcerowski.