Stopa bezrobocia w Polsce w lutym br. wyniosła 5,5 proc. – wynika z szacunków Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej. W porównaniu ze styczniem br. pozostaje bez zmian. O 4,3 tys. spadła natomiast liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy.
Według wstępnych danych Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej pod koniec lutego br. w urzędach pracy zarejestrowanych było prawie 923 tys. osób bezrobotnych i w porównaniu ze styczniem był ich miej o 4,3 tys. osób.
Stopa bezrobocia w lutym br. wyniosła 5,5 proc. – tyle samo co w styczniu br. W porównaniu z lutym 2021 r. była jednak niższa o 1,1 pkt proc.
Dane MRiPS jednoznacznie wykazują, że pandemia nie wywołała kryzysu na rynku pracy. – Dzięki pomocy ze strony państwa, ogromnym, miliardowym nakładom na wsparcie przedsiębiorców i ratowanie miejsc pracy dzisiaj mamy dobrą sytuację na rynku pracy. Porównując poziom bezrobocia w końcu lutego br. do stanu z końca lutego 2020 r., czyli przed epidemią COVID-19, liczba zarejestrowanych bezrobotnych wzrosła co prawda nieznacznie, bo o 3 tys. osób. ale stopa bezrobocia rejestrowanego była na identycznym poziomie jak w lutym 2020 r. To bardzo dobra wiadomość, która dowodzi, że nasze działania były skuteczne – mówi minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg.
W lutym br. pracodawcy zgłosili do urzędów pracy 116,5 tys. wolnych miejsc pracy i miejsc aktywizacji zawodowej. Było ich nieznacznie więcej niż w styczniu br. (0,6 proc.) i o prawie 11,2 tys. (10,6 proc.) więcej niż w lutym 2021 roku. – Bez niespodzianki – najniższe bezrobocie na poziomie 3,2 proc. zanotowano w województwie wielkopolskim – wskazuje minister Maląg.
Najwięcej osób bez pracy było w województwie warmińsko-mazurskim (9 proc.).
Z opublikowanych na początku marca br. danych Eurostatu wynika, że poziom bezrobocia w styczniu br. wyniósł w Polsce 2,8 proc i jest na dużo niższym poziomie niż wynosi unijna średnia (6,2 proc.) i średnia krajów strefy euro, która wynosi 6,8 proc. Z tym wynikiem Polska zajmuje 2. miejsce po Czechach (2,2 proc.) pod względem najniższej stopy bezrobocia w UE.
Napływ uchodźców z Ukrainy może wesprzeć polski rynek pracy. “Projekt ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy to pierwszy dobry i ważny krok w kierunku budowania systemowej pomocy dla osób uciekających przed działaniami wojennymi, ale stworzenie warunków rzeczywistego wsparcia oraz integracji społecznej i zawodowej to wyzwanie wykraczające poza ramy ustawy” – uważa Konfederacja Lewiatan. – Bez mechanizmów szybkiej organizacji działań na rzecz integracji Ukraińców w środowisku lokalnym, z udziałem samorządów, służb zatrudnienia i agencji pracy, organizacji pozarządowych i szkół samorządowych trudno będzie systemowo pomóc matkom z dziećmi i starszym osobom uciekającym przed wojną. Kończy się faza spontanicznej pomocy i obok takich działań dla wciąż przybywających uciekinierów, w co bardzo angażują się także nasi przedsiębiorcy, potrzebne są rozwiązania systemowe i mądre zarządzanie publiczne – podkreśla prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.
Projekt ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa procedowany w parlamencie jest na pewno potrzebny. Kluczowym dziś zagadnieniem jest pilne uregulowanie i potwierdzenie statusu i uprawnień Ukraińców na terenie Polski. Z wstępnej analizy projektu wynika, że regulował on będzie zasady zalegalizowania na terytorium Polski pobytu obywateli Ukrainy czy kwestie związane ze szczególnymi zasadami przedłużania okresów ich legalnego pobytu. Pracodawcy popierają ułatwienia w dostępie do rynku pracy, bo to podstawowy warunek aktywizacji wszystkich tych, którzy będą chcieli podjąć zatrudnienie. Większość Ukraińców preferować będzie prace dorywcze, czy w niepełnym wymiarze. Ale nie zapominajmy też o możliwości aktywizacji specjalistów. Ale tutaj warunkiem jest szybka nostryfikacja dyplomów i potwierdzanie prawa wykonywania zawodu – dotyczyć to może lekarzy, pielęgniarek, psychologów, ale także innych zawodów regulowanych.
W projekcie ustawy znalazły się też szczególne regulacje dotyczące kształcenia, wychowania, opieki dzieci i uczniów będących obywatelami Ukrainy, w tym wsparcia jednostek samorządu terytorialnego w realizacji dodatkowych zadań oświatowych i dostępu do edukacji. Szybka organizacja opieki nad dziećmi oraz dostęp starszych dzieci i młodzieży do edukacji to kluczowy warunek integracji, nie tylko w wymiarze psychologicznym, dla zapewnienia dzieciom opieki i w miarę normalnego funkcjonowania w obcym środowisku, ale to także warunek otwarcia możliwości aktywizacji ich matek, która stanowi ważny element usamodzielnienia. W ustawie znalazły się też rozwiązania szczegółowe ułatwiające pracownikom naukowym podejmowanie pracy na polskich uczelniach i studentom przyjęcie na studia. W ustawie reguluje się także niektóre uprawnienia obywateli Ukrainy, których pobyt na terytorium Polski jest uznawany za legalny, w tym w zakresie świadczeń rodzinnych i wychowawczych, pomocy społecznej i świadczeń zdrowotnych. W tej części zagwarantowanie obywatelom Ukrainy świadczeń rodzinnych i wsparcia socjalnego oraz opieki zdrowotnej to możliwość zapewnienia minimum bezpieczeństwa socjalnego. Wreszcie duża część ustawy to regulacje w zakresie organizacji pomocy i zarządzania publicznego, w tym pomoc udzielana przez wojewodów obywatelom Ukrainy, tworzenie państwowego funduszu celowego pod nazwą Fundusz Pomocy Obywatelom Ukrainy. Projekt koncertuje się na rządowej koordynacji pomocy, wskazując, że co do zasady samorządy mogą organizować pomoc w ramach środków własnych lub realizować zadania zlecone im w tym zakresie przez administrację rządowej. W sposób szczególny potraktowano samorządy w zakresie realizacji zadań oświatowych, usług rynku pracy i pomocy społecznej i świadczeń rodzinnych. – Zabrakło moim zdaniem bardziej kompleksowego podejścia do włączenia gmin miejskich w organizację zintegrowanej pomocy i aktywizacji na lokalnym rynku pracy – podkreśla prof. Jacek Męcina. Zdaniem Jacka Męciny, jeśli nie podejdziemy do organizacji pomocy dla uciekających z Ukrainy profesjonalnie, z dużą odpowiedzialnością i rozwagą, jeśli nie zaplanujemy precyzyjnie standardu pomocy i dobrej organizacji, ten „egzamin z solidarności”, który na razie państwo, NGO i obywatele zdają na „piątkę” możemy oblać. Czas na profesjonalne działania i systemową, dobrze zorganizowaną pomoc, co może być o tyle łatwe, że już od dawna nie widzieliśmy takiego zrywu i aktywności obywateli, polityków, organizacji pracodawców, organizacji pozarządowych. Ten kapitał społeczny trzeba dobrze wykorzystać.