Chiny szykują powrót do kryptowalut

Zaostrzanie polityki Stanów Zjednoczonych wobec rynku kryptowalutowego powoduje spore poruszenie nie tylko w Europie. Nowe otwarcie na kryptowaluty zapowiedział już Hongkong, a do gry – prawdopodobnie – powrócą również Chiny, które dwa lata temu dokonały zdecydowanego rozprawienia się z krypto.

Ostatnie dni przyniosły spore wzrosty na rynku kryptowalut po ogólnie słabym maju. W górę poszły czołowe aktywa kryptograficzne – Bitcoin i Ethereum powróciły do poziomów z początku maja. Sukcesywnie rośnie też kapitalizacja całego rynku krypto i szacowana jest obecnie na około 1,2 mld USD. Choć daleko jeszcze do rekordowych wyników z 2021 r., to ożywienie przyjmowane jest z dużym entuzjazmem – ciągle bowiem rynek nie otrząsnął się z kryzysu zaufania po upadku FTX, a z drugiej strony nie przestał być pod presją amerykańskich urzędów regulacyjnych.

Media wskazują, że jastrzębia polityka Komisji Papierów Wartościowych i Giełd sprawiła, że za Oceanem rynek krypto zawisł na włosku. Kryptowaluty stały się także przedmiotem walki politycznej. Urzędujący prezydent Joe Biden, choć nie prezentuje tak radykalnych postaw jak SEC, to również ma plany zacieśnienia regulacji m.in. za sprawą opodatkowania od zużycia energii przez „kopaczy”. Nastawienie Bidena do kryptowalut wykorzystał Ron DeSantis, polityk Republikanów, który niedawno zadeklarował swoją kandydaturę w wyborach prezydenckich w 2024 r.

DeSantis, gubernator Florydy, stwierdził, że jeśli władza Bidena potrwa jeszcze cztery lata, to Bitcoin zostanie prawdopodobnie „zabity”. - Masz pełne prawo wydobywać Bitcoiny. Jedynym powodem, dla którego ludzie w Waszyngtonie tego nie lubią, jest to, że nie mogą tego kontrolować – twierdził DeSantis. „Forbes” zaznacza, że próby politycznej gry na kryptowalutach obecne są również po stronie Demokratów – tam bowiem swoje poparcie dla waluty cyfrowej wyraził Robert F. Kennedy Jr.

„Fortune” wskazuje, że część osób związanych z branżą kryptograficzną w USA liczy na zmianę polityczną w 2024 r. i przyjaźniejsze podejście do aktywów cyfrowych, jednak inna część – zdecydowanie poszukuje dogodniejszych miejsc na świecie do funkcjonowania. Electric Capital w przeprowadzonej analizie zauważa, że – przy sukcesywnych stratach - na rynku deweloperów blockchain USA ma już takie same udziały, jak Unia Europejska. Szczególnie, że UE może jawić się jako miejsce bardziej przyjazne branży z uwagi na przyjęte niedawno regulacje, których wciąż brakuje w Stanach Zjednoczonych. „Fortune” sugeruje, że w przyszłości to właśnie Stary Kontynent może stać się hegemonem na rynku kryptograficznym, szczególnie jeśli wprowadzone zostaną rozwiązania regulujące m.in. NFT oraz DeFi.

„Jest jasne, że dla przyszłości kryptowalut w USA biją dzwony na alarm. Inne kraje skorzystały z okazji, gdy Ameryka dokręca śrubę, co może mieć długoterminowe konsekwencje” - czytamy.

Media odnotowały również niedawną wypowiedź Elona Muska, uchodzącego przez lata za admiratora kryptowalut, m.in. za sprawą bitcoinowych akcji Tesli, a także – swoistego demiurga rynku, wpływającego na kursy poszczególnych aktywów kryptograficznych. W efekcie – doprowadziło to do pozwu, w którym Musk został oskarżony o promowanie piramidy finansowej, jaką zdaniem oskarżycieli miał być Dogecoin. Tym razem, podczas wystąpienia na Radzie Dyrektorów Generalnych organizowanej przez Wall Street Journal, Musk ostrzegł, by nie inwestować w kryptowaluty. Jednocześnie, przyznał, że Dogecoin jest jego ulubioną kryptowalutą, bo ma najlepszy dowcip i psy.

Jednak nie tylko Europa ostrzy zęby na to, by przejąć ludzi z rynku w USA. Coraz bardziej optymistycznie w kierunku krypto spoglądają także kraje azjatyckie – a w szczególności – Hongkong, który odwraca dotychczasową sceptyczną politykę wobec krypto.

W ubiegłym tygodniu Komisja Papierów Wartościowych i Kontraktów Terminowych Hongkongu dała zielone światło do tego, by od 1 czerwca istniała możliwość handlu detalicznego z wykorzystaniem "niektórych aktywów kryptograficznych". Eksperci wskazują, że ten ruch był wyczekiwany i wpisuje się w starania Hongkongu - stania się jednym z największych centrów kryptowalut na świecie. Szansa na to otwiera się szczególnie przy niepewnej sytuacji rynku krypto w USA i negatywnie nastawionych do kryptowalut Chinach.

Chiny, które kilka lat temu drastycznie rozprawiły się z „kopaczami”, doprowadzając do eksodusu potężnych kopalń kryptowalutowych, pozostają jednak pewną zagadką. Wszystko za sprawą sytuacji, którą opisał kilka dni temu na Twitterze Changpeng Zhao, szef jednej z największych giełd kryptowalutowych - Binance. Chodziło o reklamę hongkońskich automatów bitcoinowych w chińskiej telewizji państwowej CCTV.

Chińskojęzyczne społeczności aż wrzą. Historycznie, takie transmisje doprowadzały do byczego wyścigu - stwierdził CZ.

Branżowe media wskazują na pojawiające się przesłanki do zniesienia ograniczeń kryptowalutowych w Chinach. Nie ma wątpliwości, że gdyby tak się stało, rynek prawdopodobnie przeszedłby poważną transformację. Z jednej strony wskazywana jest szansa na potężne przyspieszenie dynamiki rynku, a z drugiej - na problemy wynikające z możliwości rozchwiania rynku z powodu ciągłych problemów Pekinu m.in. z kwestią ochrony konsumentów i prania pieniędzy. Eksperci wskazują, że nawet, gdy zniesiono "krypto ban" w Chinach, to ponowne funkcjonowanie rynku byłoby mocno obwarowane przepisami.

Beincrypto.com wskazuje, że Pekin opublikował "Białą księgę rozwoju i innowacji Web3", która ma uczynić chińską stolicę "centrum innowacji w gospodarce cyfrowej". Web3 określone zostało jako "nieunikniony trend dla przyszłego rozwoju przemysłu internetowego”.

Skomentuj artykuł: