Chiny zapowiadają nowe otwarcie

Nowy premier ChRL Li Qiang w swoim pierwszym wystąpieniu przed dziennikarzami starał się w poniedziałek zapewnić o poparciu władz dla sektora prywatnego i zamiarze otwierania chińskiej gospodarki niezależnie od zmian w sytuacji międzynarodowej.

Li, który został w sobotę formalnie mianowany premierem, uznawany jest za zaufanego stronnika przywódcy ChRL Xi Jinpinga. Jego zadaniem będzie ożywienie drugiej gospodarki świata po trzech latach surowych restrykcji w ramach polityki „zero covid” – oceniają komentatorzy.

W ubiegłym roku chińskie PKB zwiększyło się zaledwie o 3 proc., a tegoroczny cel na poziomie „około 5 proc.”, przedstawiony na zakończonej w poniedziałek sesji parlamentu w Pekinie, jest najmniej ambitny od prawie 30 lat.

Li oświadczył na konferencji prasowej, że osiągnięcie tego celu nie będzie łatwe, ponieważ kraj mierzy się w tym roku z wieloma trudnościami. Komentatorzy wymieniają w tym kontekście niskie zadowolenie konsumentów z sytuacji gospodarczej, spowolnienie zapotrzebowania na towary eksportowe i pogarszające się relacje ChRL z USA.

Nowy premier zapowiedział dążenie do „wzrostu wysokiej jakości”, rozwoju nauki i techniki, tworzenie miejsc pracy oraz wsparcie dla produkcji rolno-spożywczej. Dyskusję na temat braku wsparcia Pekinu dla prywatnej przedsiębiorczości określił jako „nieodpowiednią”. Zapewnił, że firmy będą traktowane jednakowo bez względu na formę własności. Przekonywał również, że Chiny w dalszym ciągu są atrakcyjne dla zagranicznych inwestorów i będą otwierały swoją gospodarkę, niezależnie od zmian w sytuacji międzynarodowej.

W kontekście relacji z USA Li oświadczył, że dyskusja o gospodarczym rozłączeniu obu krajów jest przesadzona. Jego zdaniem istnieje wiele dziedzin, w których oba kraje mogą współpracować. Zaznaczył jednak, że „hamowanie nie jest dobre dla żadnej ze stron”.

Szef chińskiego MSZ Qin Gang obwinił niedawno władze USA za napięcia w dwustronnych relacjach, zarzucając Waszyngtonowi próby hamowania i ograniczania wzrostu ChRL. Ostrzegł, że jeśli Waszyngton nie zmieni kursu, to dojdzie do „konfliktu i konfrontacji”, która może mieć „katastrofalne konsekwencje” dla całego świata.

Źródło

Skomentuj artykuł: