Rada Polityki Pieniężnej nie zmieniła stóp procentowych na dziewiątym posiedzeniu z rzędu. Koszt pieniądza od początku cyklu w październiku 2021 r., w 11 ruchach wywindowano do 6,75 proc., najwyższego pułapu od 20 lat. W rezultacie stawki WIBOR 3M i 6M, w oparciu o które obliczane są raty kredytów, w listopadzie osiągnęły szczyt na poziomie nieco powyżej odpowiednio 7,60 i 7,80 proc. Gdy RPP zaczęła przedłużać pauzę, a prawdopodobieństwo kontynuacji podwyżek zaczęło wygasać, oba wskaźniki referencyjne cofnęły się poniżej 7 proc. i od kilku miesięcy pozostają stabilne. Wraz ze zbliżaniem się cyklu obniżek niechybnie zaczną spadać, lecz jak na razie nie można definitywnie przesądzić, czy premierowe od pierwszej fali COVID-19 cięcie stóp nastąpi już pod koniec tego roku – pisze Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Inflacyjny pożar nieco przygasa. Wzrost cen osiągnął największą od 1996 r. siłę w lutym. Dynamika CPI nie przekroczyła jednak 20 proc. r/r, co jeszcze kilka miesięcy wcześniej jawiło się jako realne zagrożenie. Przy obliczaniu tego wskaźnika w minionych miesiącach bieżący poziom cen przestał być porównywany z tym przed pojawieniem się szoków związanych z napaścią Rosji na Ukrainę. Przekłada się to na szczególnie gwałtowną dezinflację napędzaną tzw. efektami bazy statystycznej. Proces ten przebiega raptowniej niż można było zakładać. Dane o inflacji wypadły poniżej prognoz 5 razy na 6 ostatnich odczytów, a dynamika cen konsumenckich po 3 miesiącach hamowania z rzędu obniżyła się do 13,0 proc. r/r.
Pozytywne symptomy są liczniejsze. W maju ceny nie wzrosły w porównaniu z kwietniem. Wyłączając luty 2022 r. i rozszerzenie Tarczy Antyinflacyjnej był to pierwszy taki przypadek od 2020 r. Nieprzerwanie podnosząca się do marca inflacja bazowa, która w apogeum wyniosła 12,3 proc. r/r, w minionym miesiącu mocno obniżyła się w kierunku 11,5 proc. r/r. Wskaźnik ten do wartości jednocyfrowych obniży się jednak dopiero we wrześniu. Prawdopodobnie w tym samym czasie, gdy znów mocniej dadzą o sobie znać efekty bazy statystycznej i poniżej 10 proc. r/r osunie się dynamika CPI – pisze ekspert.
Jak zaznacza, pomocniczą rolę w ograniczaniu inflacji ma także siła złotego. „W tym kwartale PLN należy do wąskiego grona najmocniej zyskujących wśród trzydziestu najważniejszych walut. Kurs euro próbuje zadomowić się poniżej 4,50 zł i w pełni odrobił wojenne wzrosty. Perspektywa zbliżających się obniżek stóp procentowych i śmielsze ich anonsowanie przez bankierów centralnych nie powinno nasypać piachu w tryby rozpędzonemu złotemu, gdyż już teraz nadchodzące cięcia są przez inwestorów w pełni przetrawione. Co więcej, ich rozpoczęcie nastąpi najpewniej, gdy Rezerwa Federalna i Europejski Bank Centralny zakończą cykle podwyżek i tym samym nie będzie tworzyć rażącego kontrastu” – dodaje.
Tendencje te należy postrzegać pozytywnie, ale odwołanie inflacyjnego alarmu byłoby przedwczesne - podkreśla. Ekspert stwierdza, że znajdujemy się w sytuacji, gdy nie ma jednoznacznie dobrych informacji z gospodarki. W minionych 2 kwartałach w zapaści znalazła się konsumpcja. Pojawiają się jednak widoki na jej stopniowe odbicie. Nawet we właśnie mijanym dołku koniunktury bardzo silny pozostał rynek pracy, a bezrobocie w Polsce jest najniższe w Unii Europejskiej. Już w czerwcu wzrost wynagrodzeń może okazać się ponownie wyższy niż dynamika cen. Nastroje gospodarstw domowych od wielu miesięcy nieprzerwanie poprawiają się i są najlepsze od napaści Rosji na Ukrainę.
Strumień konsumpcji wzmocnią też wysokie zwroty podatku PIT, podwyżki płacy minimalnej oraz przyszła waloryzacja świadczeń do 800+. Im mocniejsza będzie ulga w domowych budżetach, tym większe prawdopodobieństwo, że idące z nią w parze odbicie gospodarcze zatrzyma wygasanie wzrostu cen, szczególnie usług będących kluczowym elementem inflacyjnej układanki, i odsunie termin pierwszej obniżki na przyszły rok. Niezależnie od tego, kiedy rozpocznie się cięcie stóp, ich redukcja poniżej 5 proc. wydaje się być realna dopiero na początku 2025 r., gdy dynamika inflacji zacznie się zbliżać do 2,5-proc. celu NBP. Oznacza to, że choć raty kredytów w najbliższych 2 latach wyraźnie spadną, to nie ma widoków na powrót ery zerowych stóp procentowych i rekordowo taniego pieniądza – zaznacza Sawicki.