Czesi sprzeczają się o umowę z Polską

Czeska Izba Poselska na wniosek opozycji miała we wtorek dyskutować o umowie o kopalni Turów, ale nie udało się uchwalić porządku obrad sesji. Tylko w kilku wystąpieniach opozycja i koalicja krytykowały niską rekompensatę finansową, a z drugiej strony podkreślały, że interesy Czech są zachowane.

Premier Petr Fiala, który razem z premierem Mateuszem Morawieckim 3 lutego br., podpisał umowę dotyczącą wpływu kopalni Turów na środowisko w Czechach, tłumaczył, że zawarcie porozumienia było jedynym sposobem ochrony przed skutkami działania kopalni. Według czeskiego premiera porozumienie daje możliwość wyegzekwowania udzielonych gwarancji, odszkodowania i dostępu do danych związanych z działalnością kopali. Podkreślił, że umowa spełnia cele związane z dostępem do wody oraz ochroną przed pyłem i hałasem.

Fiala powiedział, że czesko-polski spór był jednym z dowodów niekompetencji rządu Andreja Babisza.

"Zdecydowaliśmy się pójść drogą porozumienia, a nie sporu. Taka jest różnica między odpowiedzialnością, a populizmem politycznym"

zauważył.

Podkreślił, że udało się zmienić sytuację w stosunkach polsko-czeskich.

Minister środowiska Czech Anna Hubaczkova odrzuciła zarzuty opozycji, że porozumienie nie chroni interesów Republiki Czeskiej i jej obywateli. Przypomniała, że węgiel brunatny w pobliżu Bogatyni po polskiej stronie wydobywany jest od ponad 100 lat, a największy wpływ na środowisko miał miejsce w latach 80. ubiegłego wieku.

Hubaczková podkreśliła, że umowa została wynegocjowana na cały okres wydobycia w kopalni Turów, który ma trwać do 2044 r., a w niektórych punktach na pięć lat po zakończeniu wydobycia ze względu na monitorowanie jego skutków. Uznała, że nawet 95 proc. umowy jest wynikiem pracy zespołu negocjacyjnego poprzedniego rządu, którego politycy teraz krytykują porozumienie.

Zdaniem ruchu Ano byłego premiera Babisza umowa nie jest dla Republiki Czeskiej korzystna, a jej pośpieszne podpisanie było błędem.

"Traktat o Turowie to parodia"

uznał Babisz.

Jego zdaniem rząd Fiali "sprzedał część Republiki Czeskiej za kilka groszy".

Poprzedni minister środowiska, który negocjował umowę z Polską, Richard Brabec krytykował gabinet Fiala za przyjęcie niższego odszkodowania, niż domagano się kilka miesięcy wcześniej. Za błąd uznał także możliwość wypowiedzenia umowy już po pięciu latach, gdy wydobycie w kopalni ma trwać do 2044 r.

Przewodnicząca klubu poselskiego Ano, była minister finansów Alena Schillerova uznała, że w negocjacjach z Czechami Polska odniosła sukces.

Polsko-czeskie rozmowy dotyczące kopalni węgla brunatnego Turów rozpoczęły się w czerwcu 2021 r. po tym, gdy rząd Babisza wniósł do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) skargę przeciwko Polsce w sprawie działalności kopalni. Jednocześnie Praga domagała się wstrzymania wydobycia w ramach tzw. środka tymczasowego, na co TSUE wyraził zgodę i nałożył na Polskę karę 500 tys. euro dziennie za jego niewdrożenie i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni. Rozmowy prowadzone przez przedstawicieli rządu Babisza nie doprowadziły do porozumienia z Polską. Następcy z centroprawicowego gabinetu Fiali uzgodnili z Warszawą kompromis. Praga otrzymała łącznie 45 milionów euro i wycofała skargę z TSUE.
 

Źródło

Skomentuj artykuł: