Pandemia miała zmienić na stałe piramidę potrzeb pracowników i wyróżnić m.in. elastyczność. Obecna sytuacja społeczno-gospodarcza szybko to zweryfikowała. Inflacja i rosnące koszty życia powodują, że nie chcemy kilku dni pracy zdalnej w tygodniu, tylko podwyżek, które dogonią coraz wyższe ceny.
Eksperci Personnel Service podkreślają, że dla wyższego wynagrodzenia jesteśmy też gotowi zmienić pracę. To rodzi jednak duży problem. Z raportu amerykańskiej firmy Robert Half wynika, że 56 proc. menadżerów zwraca uwagę na kompresję płac, czyli zjawisko, w którym nowi pracownicy otrzymują wyższe wynagrodzenia niż aktualnie zatrudnieni.
- Pracodawcy znajdują się teraz w trudnym położeniu. Inflacja, z którą wszyscy się mierzymy, powoduje, że oczekiwania płacowe rosną. Widać to zwłaszcza w nowych procesach rekrutacyjnych, gdzie pracownicy chcą zarobków o 5, 10 a nawet 20 proc. wyższych niż oferowane do tej pory. Może się wtedy pojawić zjawisko zwane kompresją płac, gdzie nowo zatrudniona osoba otrzymuje wyższe wynagrodzenie niż pracownicy na analogicznych stanowiskach. To rodzi duże ryzyko, że nasz zespół będzie się czuł niedoceniony. Trzeba jednak powiedzieć, że aktualnie pieniądze są najskuteczniejszą metodą przyciągnięcia nowych osób. Pandemia miała wybić na prowadzenie inne czynniki, ale inflacja szybko to zweryfikowała - mówi Krzysztof Inglot, ekspert ds. rynku pracy, założyciel Personnel Service SA.
W pandemii elastyczność dla wielu pracowników stała się najważniejsza. Praca zdalna, możliwość dopasowania harmonogramu do własnych potrzeb, czy nie tracenie czasu na dojazdy, były tak istotne, że czasem nawet wynagrodzenie schodziło na dalszy plan, choć zawsze było jednym z priorytetów. Ostatnie miesiące odwróciły piramidę potrzeb. Pieniądze, dla pracowników borykających się z rosnącymi kosztami życia są najważniejsze. Rynek próbuje nadążyć za oczekiwaniami. Z danych GUS wynika, że w pierwszym kwartale 2022 roku przeciętne wynagrodzenie wyniosło 6235,22 zł i było wyższe w porównaniu z przeciętnym wynagrodzeniem z czwartego kwartału 2021 roku o 240,13 zł. Tylko w marcu 2022 roku wynagrodzenie wzrosło o 12,4 proc. w porównaniu rok do roku. Jednak inflacja w tym samym miesiącu była wyższa o aż 11 proc. rok do roku. To oznacza, że pomimo rekordowych podwyżek, większość pracowników nie odczuje w tym roku wzrostu płac, bo pochłonie je wzrost cen.
Chris Adcock, dyr. zarządzający w Reed Technology zwraca uwagę, że aktualnie pieniądze, które oferuje się w trakcie rekrutacji są najwyższe, jakie kiedykolwiek widział. Adcock twierdzi, że w ciągu ostatnich kilku lat miało miejsce coś w rodzaju wyścigu między firmami, które dostosowywały się do nowych wymagań spowodowanych pandemią. Początkowo elastyczność w zakresie godzin pracy czy lokalizacji oraz pozytywna kultura firmy, która wspierała równowagę między życiem zawodowym a prywatnym, były wyjątkowymi atutami. Z dnia na dzień te dodatki stały się marginalne w swoim znaczeniu. Pracownikom chodzi o pieniądze i są w stanie dla nich zmienić pracę.
Z „Barometru Polskiego Rynku Pracy” Personnel Service wynika, że co piąty pracownik byłby skłonny zmienić pracę, żeby zarabiać więcej. Natomiast w Wielkiej Brytanii, gdzie inflacja wynosi 8 proc., jedna trzecia pracowników (37 proc.) rozważa zmianę pracy, aby nadążyć za rosnącymi kosztami utrzymania, podaje raport TotalJobs.
Potrzeba zmiany pracy, żeby zarabiać więcej powoduje, że firmy, które mierzą się z deficytem kadr, prześcigają się w oferowaniu coraz to atrakcyjniejszych wynagrodzeń. Tak powstaje kompresja płac. Z raportu amerykańskiej firmy Robert Half wynika, że ponad połowa (56 proc.) menedżerów dostrzega, że obecni pracownicy otrzymują niższe pensje niż osoby nowo zatrudnione.